Na słynne koncerty promenadowe przyjeżdża orkiestra, której nie byłoby, gdyby nie wojna na Ukrainie.
"Nie możemy przecież wszyscy biegać z karabinami" - mówi oboista Juri Chwostow. "A mówiąc precyzyjniej: to byłoby możliwe, ale nie wierzę, by było skuteczne. Są żołnierze, ale są też politycy, dyplomaci, i jesteśmy my - artyści. Pokazujemy nasz kraj z nieco innej strony" - dodaje ukraiński muzyk.
Podczas promsu numer 19A w słynnej, wiktoriańskiej Royal Albert Hall w Kensington zabrzmią: drugi koncert fortepianowy Chopina, fragment "Fidelio" Beethovena oraz czwarta symfonia Brahmsa. Wreszcie - siódma symfonia Walentina Silwestrowa. Najsłynniejszy współczesny ukraiński kompozytor też jest dziś uchodźcą. Wraz z wnuczką i córką uciekł z Kijowa w marcu. Dyrygować będzie Keri-Lynn Wilson.
"Nie oswajajcie się z naszym cierpieniem.To przesłanie małżonki prezydenta Zełeńskiego dotrze do bardzo szerokiego grona brytyjskiego społeczeństwa" - mówi dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, Waldemar Dąbrowski. "Muzyka ma ogromną siłę oddziaływania. A świadomość, że muzycy odłożyli karabiny i sięgnęli po instrumenty wzmacnia siłę przekazu. Nie tylko artystycznego, ale także moralnego" - dodaje rozmówca Polskiego Radia.
Orkiestra powołana została przez nowojorską Metropolitan Opera i Teatr Wielki-Operę Narodową w Warszawie przy wsparciu finansowym polskiego ministerstwa kultury.
IAR/ho