Sergio Pizzorno dodaje, że dorastanie w takim klimacie było czymś wspaniałym. - To, co było wtedy w powietrzu, było najbliższe szaleństwu lat 60. Dziś dorośliśmy, widzimy to nieco inaczej. Z pewnością pozwoliło nam to uwierzyć, że pochodząc z małego Leicester możemy stać się gwiazdą rocka. Nie musieliśmy być z Londynu czy Ameryki. To nie miało znaczenia, liczyły się tylko marzenia. To wielka inspiracja - mówi w rozmowie z Anną Gacek.
Kasabian "48:14" płytą tygodnia w Trójce >>>
Lider Kasabian podkreśla, że zespół jest "napędzany" miłością. - W żadnym innym układzie nie chciałbym pracować. Nie gram dla sukcesu i sławy. Mam w nosie nakłady naszych płyt. Chcę być szczęśliwy i spędzać czas otoczony tymi, których kocham. Życie jest przecież takie krótkie. Gdyby nie było przyjaźni, to nie miałoby to dla mnie żadnego znaczenia - dodaje.
Jak zespół reaguje na niesamowity sukces, który odniósł? - Wszystko ma swoją przyczynę, nie sposób byłoby oszukać tak wielu ludzi. Ten sukces nie jest wynikiem tego, że nie ma lepszych. To my jesteśmy tak dobrzy. Sztuczki mediów działają tylko przez chwilę, potem weryfikują cię fani. Inna sprawa, że wiele się teraz nie dzieje. Zespoły przestały pisać dobre piosenki. Albo po prostu nie mają tego czegoś. Jesteśmy tą jedyną wyspą w morzu niczego, ale sami na to zapracowaliśmy - twierdzi.
Już w ten weekend (13-15 czerwca) w Warszawie odbędzie się kolejna edycja Orange Warsaw Festival - największa z dotychczasowych i po raz pierwszy z Trójkowym Znakiem Jakości. Przed nami trzy dni festiwalowej zabawy. Wystąpią m.in. Outkast, Queens Of The Stone Age, Snoop Dogg aka Snoop Lion, Kasabian, Florence and the Machine, Lily Allen i Kings of Leon.
(mp/mc)