Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Bartosz Chmielewski 15.12.2010

Czuję się dzieckiem Trójki

Od zaprzysięgłego słuchacza audycji Manna i Kaczkowskiego do autora piosenek ze szczytu Listy Przebojów Trójki - Muniek Staszczyk opowiada o 35 latach z Polskim Radiem.
Muniek Staszczyk na scenieMuniek Staszczyk na sceniefot. PAP/Rafał Nowakowski

17 grudnia w Teatrze Polskim w Warszawie odbędzie się uroczysta Gala z okazji 85-lecia Polskiego Radia.

Z tej okazji prezentujemy wspomnienia i wypowiedzi polskich gwiazd zaproszonych do udziału w koncercie.

Zespół T.Love będzie jedną z nich. A oto wspomnienia Muńka Staszczyka związane z Polskim Radiem:

- Moje pierwsze kontakty z Radiem, to rok 1974 czy 1975, gdy zacząłem dojrzewać muzycznie. Audycji Kaczkowskiego, Gaszyńskiego czy Manna słuchałem nałogowo, podobnie jak całe moje pokolenie. To było jedyne źródło kontaktu z muzyką anglosaską. Wszystkich artystów, którzy mnie zainspirowali – Boba Dylana, T.Rex, Rolling Stonesów, The Clash – usłyszałem pierwszy raz w Trójce.

Po raz pierwszy garażowe nagrania grupy T.Love Alternative, pojawiły się na falach Rozgłośni Harcerskiej na liście Pawła Sity. Ten ranking miał ogromne znaczenie dla alternatywnych zespołów takich jak my. To był rok 1985.

Jesienią 1986 zarejestrowaliśmy utwór "My, Marzyciele", który znalazł się w I lidze - na "Liście Przebojów Trójki" Marka Niedźwieckiego. Wtedy wszyscy słuchali tej audycji. Nawet imprezy się odbywały przy jego liście przebojów. Pamiętam, że ten utwór zawędrował na miejsce 6. Było to dość wysoko, jak dla debiutującego zespołu. Właściwie wtedy zmieniłem nazwę zespołu na T.Love. Trójka była radiem komercyjnym, państwowym, słuchanym w całej Polsce. Pojawienie się na Liście Przebojów Trójki oznaczało sukces medialny. Nie czułem się już wtedy zespołem podziemnym. Podchodziłem do tego bardzo ideowo - człon "alternative" musiał odpaść.

Pamiętam dokładnie jak T.Love znalazło się na Liście Przebojów na pierwszym miejscu. To był przełom roku 1990 i 1991, a szczyt zdobyła piosenka "Warszawa", którą napisałem z Jankiem Benedekiem, kiedy jeszcze byłem w Londynie. Włożyłem w ten tekst naprawdę sporo serca. Nie mogłem słuchać audycji, bo byłem wtedy na nartach w Słowacji, ale mój przyjaciel poinformował mnie telefonicznie, że jesteśmy u Niedźwieckiego na pierwszym miejscu listy przebojów. No i zrobiliśmy poważną imprezę. Współkompozytor "Warszawy", Janek Benedek, był ze mną na tych nartach i - nie owijając w bawełnę - postanowiliśmy to opić.

Mieć "jedynkę" w Trójce – to naprawdę się wtedy liczyło.

Trójka do dziś pozostaje dla mnie ważną stacją. Zawsze, gdy ruszamy w trasę, albo wydajemy nową płytę, gramy koncert w studiu przy Myśliwieckiej. W ogóle uważam, że radio jest pewnego rodzaju zbiorową pamięcią. Gdyby nie ono, ludzie nie pamiętaliby o artystach. Radio daje możliwość wieczności dla niektórych artystów. Jeśli cię grają w radiu, to znaczy, że jesteś w świadomości ludzi. Oczywiście ważne są płyty, ludzie może nawet je kupią, pójdą na koncert. Ale to radio jest przepustką do nieśmiertelności. Jest to medium ponadczasowe – nie jest oparte na jakiejś modzie, ale tworzy tę właśnie zbiorową pamięć.

85-lecie Polskiego Radia to całkiem poważna rocznica. Trzeba więc ją uczcić inaczej, niż po prostu wyjść i zagrać któryś z naszych gitarowych hitów. Na gali w Teatrze Polskim wykonamy piosenkę "Wychowanie". Jest to spokojny utwór, który ma refleksyjny ton, będzie do niej pasował taki bardziej podniosły aranż. To także ważny utwór dla historii naszej grupy, a dla naszych fanów jest to piosenka - ikona. Jestem ciekaw efektów.