Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Trójka
Michał Przerwa 24.03.2014

Gwałtowne demonstracje na Tajwanie przeciw umowie z Chinami

Tajwańska policja starła się w poniedziałek z setkami demonstrantów okupujących siedzibę rządu w Tajpej w proteście przeciwko umowie o wolnym handlu z Chinami. Ponad 100 osób zostało rannych, a prawie 60 zatrzymano.
Protesty na TajwanieProtesty na TajwanieEPA/DAVID CHANG

Tajwańska policja starła się w poniedziałek nad ranem z setkami demonstrantów okupujących siedzibę rządu w Tajpej w proteście przeciwko umowie o wolnym handlu z Chinami. Ponad 100 osób zostało rannych, a prawie 60 zatrzymano. Do rozpędzenia tłumu policja użyła armatek wodnych. W nocy z niedzieli na poniedziałek w okolicę budynków rządowych, które zostały zajęte przez protestujących, wysłano około 1000 policjantów. Od prawie tygodnia manifestanci okupują również siedzibę tajwańskiego parlamentu.

Protestujący domagają się wstrzymania ratyfikacji umowy dotyczącej usług, a także wszelkich innych porozumień lub negocjacji prowadzonych z Chinami do czasu przyjęcia ustawy, która zbada dokładne te umowy. Chodzi o umowę przewidującą wzajemne otwarcie tzw. trzeciego sektora gospodarki na obu rynkach: otwarcie 80 dziedzin usług w Chinach dla firm tajwańskim i 64 dziedzin usług na Tajwanie dla firm chińskich.

Więcej komentarzy do bieżącej sytuacji na świecie znajdziesz na podstronach audycji "Raport o stanie świata" oraz "Trzy strony świata".

- Nie ma jednego Tajwanu, są dwa Tajwany, jeden bogaty, rozwijający się, Tajwan globalny, który korzysta na zbliżeniu z Chinami i to ten Tajwan wygrywa wybory od 2008 roku - mówi Radosław Pyffel - szef Centrum Studiów Polska-Azja. - 10 procent społeczeństwa tajwańskiego, w praktyce, mieszka na kontynencie. Kolejne 10 procent dojeżdża tam do pracy. To ci ludzie chcieli ułatwień, chcieli korzystać z chińskiego wzrostu gospodarczego. Trzeba pamiętać, że jest też Tajwan, który przegrywa w wyborach. To mieszkańcy małych miast, są biedniejsi, gorzej wykształceni. Dla nich otwarcie się na Chiny jest ogromnym zagrożeniem. To oznacza, że ci ludzie stracą pracę - dodaje gość audycji "Trzy strony świata".

Według niego do tej pory młodzież była apolityczna. Nie wikłała się w takie dysputy. -Teraz występuje jako równoprawny aktor. To też powoduje, że demonstracje mają charakter spontaniczny. Wydaje się, że politycy nie wpływają na tę sytuację. To młodzeńczy bunt, a stanowiska protestujących dość szybko się radykalizują - dodaje.

Manifestanci uważają, że umowa zwiększy i tak już znaczącą zależność Tajwanu od kontynentalnych Chin - pierwszego partnera handlowego. Umowa ta jest konsekwencją podpisanej w 2010 roku Umowy Ramowej o Współpracy Gospodarczej.  Według Tajpej umowa z 2010 roku zapewni firmom tajwańskim duże ulgi celne i jest ona ukoronowaniem prowadzonej przez prezydenta Tajwanu Ma Jing-cu polityki zacieśniania więzi gospodarczych z Chinami. Prezydent stawia na zbliżenie z Chinami, licząc na złagodzenie napięć po obu stronach Cieśniny Tajwańskiej, istniejących od 1949 roku.

"3 strony świata" na antenie Trójki w poniedziałki i środy o godz. 16.45. Audycję przygotował Łukasz Walewski.

(PAP/mp)