Hosniemu Mubarakowi postawiono zarzut współudziału w zabiciu 846 manifestantów i udziału w korupcji. Były prezzydent Egiptu odrzuca wszelkie zarzuty, grozi mu kara śmierci.
- Oskarżonych jest zaledwie kilka osób choć wszyscy wiedzą, że odpowiedzialnych było dużo więcej. Społeczeństwo zaczyna dostrzegać, że rewolucja niewiele dała, że prócz wierzchołka góry lodowej nic się nie zmieniło - powiedział Marek Kubicki z portalu arabia.pl.
Arabista podkreślił, że rządom państw zachodnich, USA oraz Izraela zależy na tym, by zbyt wiele w Egipcie się nie zmieniło. - Egipt był znanym, przewidywalnym i skutecznie współpracującym partnerem dla Zachodu. Nikt nie chce angażować się w przemianę struktur państwowych w tym kraju, gdyż jest ogólne przekonanie, iż w Egipcie już są one zbudowane i sytuacja jest pewna - wyjaśnił gość "Trzech stron świata".
W rozmowie z Ernestem Zozuniem wyraził przekonanie, że po zakończeniu Ramadanu protestanci wrócą na Plac Tahrir, gdyż żądania przemian społecznych i ekonomicznych, z jakimi przystąpili do rewolucji, nie zostały spełnione.
W krau nadal realną władzę sprawuje armia i nie jest jasne ku którym partiom skłania się społeczne poparcie. - Blisko 50 proc. może zebrać Bractwo Muzułmańskie, które ma największe doświadczenie w występowaniu przeciwko władzy. Podejrzewam jednak, że grupy dziś rządzące zrobią wszystko, nawet jeśli dopuszczą do wyborów, by były one demokratyczne z punktu widzenia głosowania, ale w debacie publicznej uczestniczyć będą jedynie ci, którzy będa mieli dostęp do mediów - powiedział Marek Kubicki.
Audycji "Trzy strony świata" można słuchać na antenie Trójki w każdy poniedziałek i środę o.16.45. Zapraszamy,