Miesiąc przed 30. rocznicą wojny o Falklandy Argentyńczycy i Brytyjczycy znów prężą muskuły i rozpoczynają kolejną dyplomatyczną wojnę. Londyn wysyła swój najlepszy niszczyciel, a Buenos Aires oskarża Wielką Brytanię o kolonialne zapędy. Tydzień temu w Argentynie odbyły się protesty, oskarżono Londyn o kolonializm, spalono brytyjską flagę, bo brytyjskie koncerny paliwowe prowadzą odwierty wokół Wysp Falklandzkich. - Spór bardziej wynika z oczekiwań Argentyńczyków, Brytyjczycy nie są skłonni do rozmawiania na ten temat. Argentyńczycy mają w konstytucji zapisane, że nie zrezygnują z roszczeń, by odzyskać Malwiny - wyjaśnia Bartłomiej Znojek z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Wyspy Falklandzkie z powodu roszczeń Argentyńczyków czasem są również nazywane, od określenia hiszpańskiego, Malwinami. W obecnym konflikcie, zdaniem gościa Łukasza Walewskiego, rację ma każda ze stron. Wszystko zależy bowiem o przyjętej perspektywy. - Patrząc od strony prawnej - racja jest po stronie Brytyjczyków: prawo międzynarodowe przewiduje możliwość samostanowienia i Falklandczycy decydują, ze wolą być bliżej Wielkiej Brytanii. Jeżeli chodzi o Argentyńczyków, przeważa argument historyczny związany z niesprawiedliwością czasów kolonialnych i polityką wielkiego Imperium Brytyjskiego - tłumaczy ekspert.
O możliwych scenariuszach rozwiązania toczącego się od wieków sporu o Falklandy i budowaniu tożsamości regionów w stosunkach międzynarodowych, posłuchaj więcej w audycji "Trzy strony świata – 1 lutego 2012".
Audycji "Trzy strony świata” można słuchać w każdy poniedziałek i środę o godz. 16.45. Zapraszamy.
(ed)