Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Radio kierowców
Piotr Błaszczyk 20.02.2022

Jak jeździć w nocy?

Nocna jazda to wbrew pozorom dla wielu spore wyzwanie. Są kierowcy, którzy jazdy po zmroku unikają lub nawet się jej boją. Taki strach oznacza, że kierowca zdaje sobie sprawę, że nie jest to jego mocną stroną. Rzecz jasna chodzi o dłuższą nocną jazdę w trasie. Przemieszczanie się po dobrze oświetlonym i dobrze znanym mieście to niewielki kłopot.

Do jazdy nocnej należy się przygotować. Zacznijmy od przedniej szyby. Brudna czy porysowana szyba daje nieprzyjemne odblaski, które bardzo męczą oczy. A więc szybę należy umyć. Ciekawostką jest to, że szyba brudzi się również od wewnętrznej strony. Niesiony z nadmuchiwanym z nawiewów powietrzem kurz z czasem osiada na szybie, tworząc równą warstwę „zamglenia”, która rozprasza światła reflektorów jadących z przeciwka pojazdów i również bardzo utrudnia widoczność. Kurz ten wystarczy zgarnąć z szyby suchą szmatką. Jeśli jednak szyba od wewnątrz jest wilgotna, trzeba będzie ją zwyczajnie umyć szmatką zwilżoną wodą lub płynem do szyb, a następnie dokładnie wytrzeć do sucha. Przy okazji warto też przemyć reflektory.

Przygotujmy się też na to, że nocna jazda zmęczy nas o wiele bardziej niż jazda w dzień.

Ludzkie oko ma tendencję do kierowania się w stronę źródła światła. Ten odruch musimy pokonać, bowiem spojrzenie wprost w reflektory auta jadącego z przeciwka, skutecznie nas na kilka sekund oślepi. Notabene takie właśnie badanie wykonywane jest na testach psychotechnicznych, gdzie mierzy się czas, po jakim oślepione silnym źródłem światła oko rozpocznie na powrót dostrzegać kształty. Podczas jazdy musimy zmusić się do patrzenia na swój pas jezdni bez spoglądania w reflektory innych aut. Bardzo pomaga zmniejszenie intensywności oświetlenia pokładowych wskaźników.

Jazda nocna wymaga innego sposobu obserwacji drogi, a my musimy spodziewać się, że przeszkody będą pojawiać się z naszego punktu widzenia bardziej „nagle”. Należy zatem wypatrywać ruchomych cieni, czy ciemniejszych plam na jezdni. Mogą one okazać się dziurą w jezdni lub pieszym. A więc wypatrujemy nieregularności. Tego trzeba się zwyczajnie nauczyć.

fot. J. Gembara fot. J. Gembara

W nocy nasz kąt bezpieczeństwa, czyli kąt, jaki jesteśmy w stanie obserwować, jest ekstremalnie mały. Widzimy tylko to, co znajduje się w strumieniach światła reflektorów. Poruszamy się jakby w tunelu z tą różnicą, że nie jest to tunel i nie widzimy niczego, dopóki nie znajdzie się na naszym torze jazdy. A cóż może się pojawić, skoro jedziemy główną i widzimy na odległość niemal 200 metrów? Bardzo wiele rzeczy. Fakt posiadania pierwszeństwa jeszcze nigdy nikogo nie uratował. Na jezdni może pojawić się pieszy w ciemnym ubraniu, nieoświetlony rowerzysta czy dzikie zwierzę. A więc prędkość bezpieczna w nocy będzie na pewno niższa niż w dzień na tym samym odcinku drogi.

Razić nas mogą nie tylko pojazdy jadące z przeciwka, ale też i te za nami, przez lusterka. W takiej sytuacji bardzo przydają się przyciemniane lusterka zewnętrzne oraz możliwość „przełączenia” lusterka wewnętrznego na pozycję nocną.  Jeśli i to nie pomaga i jadący za nami pojazd bardzo nas swymi światłami męczy, to musimy zwolnić i sprawić by nas wyprzedził. Jeśli i ten zabieg nie pomaga, zostaje zjechanie na parking lub na stację.

Techniką stosowaną przez niektórych bardzo zmęczonych kierowców jest tak zwane „wiszenie na ogonie”. Kierowca taki wybiera sobie pojazd, za którym chce jechać i dba jedynie o utrzymanie odpowiedniego dystansu. Czuje się zwolniony z obserwacji drogi i jest zasłonięty przed światłami pojazdów jadących z przeciwka. Choć daje to chwilę odprężenia, nie polecam tej techniki, bo wówczas zdajemy się na nieznanego kierowcę, który przecież podejmuje decyzje wyłącznie za siebie. Może okazać się, że właśnie przejeżdża skrzyżowanie na „późnym” żółtym świetle, a my wjedziemy już na czerwonym.

Pamiętajmy, że za sterami swego auta jesteśmy jak kapitan samolotu – to my decydujemy o tempie i to od nas zależy całe bezpieczeństwo. Jeśli nie nadążamy za tempem kolumny, to niech nas wyprzedzają. Jeśli czujemy senność lub pieczenie w zmęczonych oczach, róbmy przerwy. Choćbyśmy mieli wjeżdżać na każdą mijaną stację. Przecież najważniejsze jest bezpieczne dotarcie do celu.


mgr inż. J. Gembara

CZYTAJ TAKŻE: