Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Radio kierowców
Piotr Błaszczyk 06.01.2022

Czy nowe auto oznacza ekologiczne?

Ileż to razy dane nam było usłyszeć, że starsze pojazdy stanowią problem. Że trują, nie spełniają najnowszych wymogów co to ochrony środowiska i bezpieczeństwa. Dlatego dla dobra naszej Planety oraz własnego powinniśmy zmieniać auto na nowe co najmniej co 5 lat.

A więc sprzedajemy starszy pojazd i kupujemy nowy. Rzecz jasna większy, posiadający więcej systemów bezpieczeństwa i spełniający najnowsze wymogi środowiskowe. Nareszcie jesteśmy „eko”.

Gdyby to było takie proste…

Każdy produkt wytworzony przez ludzką cywilizację wymaga wydatku energii. Energia jest potrzebna do wydobycia surowców, do ich transportu, przerobu i obróbki. Energię pochłania proces produkcji, czyli montaż. To wszystko jest obarczone sporym obciążeniem dla środowiska. Jak niektóre źródła podają, auto osobowe, aby odpracowało swój surowcowy i energetyczny „kredyt” powinno pozostawać w eksploatacji co najmniej 10 – 15 lat. Po tym okresie każdy dzień jego eksploatacji środowisku przynosi ulgę. A więc im produkt trwalszy i im dłużej pozostaje w użytku tym dla środowiska i naszego portfela lepiej. Niestety lepiej nie jest dla biznesu. Dlatego motoryzacyjne lobby nieustannie forsuje propagowanie społecznej presji na jeżdżenie nowym pojazdem. Umyślnie też ogranicza się trwałość i naprawialność obecnie produkowanych pojazdów. Producenci chcą, byśmy złomowali już kilkuletnie pojazdy i kupowali wciąż nowe. Lecz tym samym przy zakupie finansujemy kolejny proces produkcji nowego pojazdu, czym obciążamy środowisko oraz dodatkowo środowisko obciążamy utylizacją pojazdu starego. Jak wiemy, utylizacja współczesnych pojazdów jest znacznie trudniejsza, niż przykładowo starego garbusa czy Syrenki.

Fiat 126p/ fot. J. Gembara Fiat 126p/ fot. J. Gembara

Wszystko przez ogromną masę tworzyw sztucznych. Czy tworzyw nie można przetopić? Tak, owszem, są tworzywa, które przetapiać można, a zwą się one „termoplasty”. Ich nazwa wskazuje, że wraz ze wzrostem temperatury stają się one plastyczne i dają się na powrót formować. Czy chcielibyście znaleźć się we wnętrzu auta, które w razie pożaru zaleje was ciekłym plastikiem?

Są też i tworzywa zwane „duroplasty”! Cóż to znaczy? Otóż duroplasty są to polimery, których po całkowitym zakończeniu procesu formowania nie można powtórnie wprowadzić w stan płynięcia oraz na ogół również w stan wysokoelastyczny! Ostateczny proces formowania duroplastów jest więc nieodwracalny! Można je formować tylko raz!  Dalsze przetwórstwo duroplastów polega li tylko na klejeniu lub obróbce mechanicznej. Prawie nie zmieniają one kształtu aż do rozkładu chemicznego. Zazwyczaj są też nierozpuszczalne! Z takich to tworzyw zapewniających przecież większe bezpieczeństwo zbudowane są wnętrza naszych aut! Nie da się ich przetworzyć! Nie można ich powtórnie uformować! Jedynym wyjściem jest wyrzucenie ich na gigantyczne hałdy w Azji …

Wymogi bezpieczeństwa sprawiają, że auta stają się coraz większe i cięższe. Ilość elektrycznych wygódek w postaci elektrycznego zamykania klapy bagażnika, podgrzewania wszystkiego, co w aucie dotykamy i wspomagania wszystkiego, z czym mamy do czynienia sprawia, że auta pożerają spore ilości prądu. Prądnica w Syrence miała moc 300 Wat, we Fiacie 125p alternator generował już 600 Wat. Współczesne auta potrzebują generatorów o mocach 1500 – 2500 Wat! To wszystko pożera wprost paliwo ze zbiornika. Nic nie jest „na prąd” i nic nie dzieje się „samo”. Prąd jest z akumulatora, a ten ładowany jest przez napędzany spalinowym silnikiem pokładowy generator.

Przynajmniej normy emisji nowe auta spełniają bez wątpienia.

Niestety i tu czeka nas zawód. Otóż norm nie musi spełniać każdy egzemplarz czy nawet model będący w produkcji danego producenta. Emisję oblicza się jako przeciętną przypadającą na produkt. To zachęca producentów do inwestowania w pojazdy elektryczne, bo one wliczane są do średniej, a przyjmuje się, że posiadają „zerową” emisję (!). Rzecz jasna zerowa emisja elektryków to zwyczajne kłamstwo, ale o tym już pisałem. Dlatego producentów nie martwi za bardzo, że nikt elektryków za bardzo nie chce kupować. Dzięki nim przecież średnia wychodzi korzystniej. Tak więc nasz nowy SUV może spokojnie przekraczać obowiązujące normy emisji nawet kilkakrotnie – jeśli tylko producentowi średnia emisja na pojazd wychodzi taka, jak trzeba. Drodzy Państwo, to nie są moje dywagacje, założenia czy zasłyszana gdzieś plotka. To wiadomości z pierwszej ręki, z najwyższego szczebla hierarchii czołowych producentów mających swe fabryki w Polsce.

Zatem pod płaszczykiem bezpieczeństwa i ekologii zmusza się nas do działania wbrew środowisku przy mizernej (lub żadnej) poprawie naszego bezpieczeństwa.

Chcecie Państwo zobaczyć prawdziwie ekologiczny samochód na tle dzisiejszych marketingowych tworów? Niedawno taki napotkałem na drodze. Stary maluszek, za kierownicą wiekowy jegomość. To jest ekologia! Niewielki silnik, mało plastiku i łatwy w naprawie, a do tego przez dekady całe w użytku i to tylko wtedy, gdy naprawdę potrzeba…

Ekologia to trwałe, naprawialne i długo używane produkty. To pojazdy małe, proste i o małych silnikach, a takich dziś się nie produkuje. Przy tym używane rozsądnie i oszczędnie. Nie ma ekologii bez wyrzeczeń.


mgr inż. Jacek Gembara


CZYTAJ TAKŻE: