Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Agnieszka Kamińska 23.03.2019

Szef BAŻ: rusyfikacja mediów na Białorusi to ogromne wyzwanie

Zrusyfikowanie białoruskich mediów to wielkie wyzwanie dla naszego kraju; białoruski widz patrzy na świat oczami Kremla – ostrzega szef niezależnego Białoruskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy (BAŻ) Andrej Bastuniec. 

- To hybrydowe długofalowe działanie Rosji w białoruskiej przestrzeni medialnej, ale także społecznej i politycznej – uważa szef BAŻ. - Rosyjski przekaz dociera do odbiorcy bezpośrednio przez programy i audycje rosyjskiej produkcji, które emitują nasze główne kanały telewizyjne. Ponadto – mniej lub bardziej świadomie – te interpretacje i wizje świata przejmują dziennikarze białoruskich mediów oficjalnych – przekonuje. 

BAŻ regularnie prowadzi monitoring treści mediów w kraju. Z zaprezentowanego przez stowarzyszenie kilka tygodni temu raportu z monitoringu telewizji wynikają, jak mówią eksperci, ”bardzo niepokojące fakty”.

- Średnio 50 procent programów i audycji emitowanych w głównym paśmie antenowym jest wyprodukowane w Rosji – wyjaśnia Bastuniec. Eksperci z BAŻ przeprowadzili w listopadzie i grudniu 2018 roku monitoring głównych mediów, w tym telewizji z tzw. pakietu socjalnego, czyli dziewięciu kanałów telewizyjnych, które są dostępne bezpłatnie dla wszystkich odbiorców.

Są to zarówno białoruskie państwowe kanały telewizyjne, jak i rodzime, "hybrydowe” wersje rosyjskich kanałów (RTR-Białoruś, ONT, NTW-Białoruś), które częściowo zmieniają ich treści. - W większości jest to jednak przekaz rosyjski. W niektórych przypadkach dochodzi on nawet do 80 procent” – alarmują analitycy.

W efekcie, jak przekonują, "Białorusini systemowo i regularnie dostają głównie rosyjskie wersje i prokremlowskie spojrzenie na najważniejsze wydarzenia na świecie, w tym także od mediów państwowych, które są finansowane z budżetu Białorusi”.

Rosyjskie treści rozrywkowe


Maksim Żbankou, jeden z ekspertów uczestniczących w monitoringu, zwraca uwagę na inny poważny problem - rolę treści rosyjskich w sferze programów rozrywkowych. - Gołym okiem widać, że ta sfera jest zdominowana przez Rosję. Białorusini oglądają rosyjskie telewizyjne show, seriale, filmy. To może mieć większe znaczenie niż propaganda w sensie politycznym – przekonuje ekspert w rozmowie z PAP.

- Nasz kolektywny relaks jest ”made in Russia”, odbywa się w przestrzeni rosyjskiej. I tak jak kiedyś dżinsy i Cola doprowadziły do upadku ZSRR, dzisiaj białoruską tożsamość demoluje rosyjska rozrywka – twierdzi Żbankou.

 - Z kolei na poziomie politycznym białoruska władza nie ma przekazu, nie ma ideologii, (prezydent) Alaksandr Łukaszenka sam to ostatnio przyznał. Nie ma tam pozytywnej opowieści o dniu jutrzejszym – ocenia Żbankou.

W pewnym sensie za „przekaz władzy” można uznać „ciągłe promowanie stabilności, spokoju, porządku, skontrastowane z zalewem problemów, z którymi boryka się Zachód”. - U nas wszystko jest dobrze, spokojnie, żadnych problemów – mówi Żbankou. Bastuniec wskazuje z kolei na treści promujące ”Ruski Mir”, które najczęściej trafiają do odbiorców za pośrednictwem mediów państwowych.

 - Z naszego badania wynika, że jest dziewięć głównych takich ”przekazów dnia”. Między innymi podkreślanie, że ZSRR to nasza wspólna z Rosją historia, którą Zachód próbuje zafałszować, teza o bezalternatywnym sojuszu i ”braterstwie z Rosją”, walce na wspólnym froncie ”przeciw wszystkim”, zakusach USA i UE na Rosję i jej przyczółek – Białoruś, itd.” – wyjaśnia szef BAŻ. Przyznaje, że w ostatnim czasie w polityce informacyjnej państwa dochodzi do pewnych stopniowych zmian.

- Oczywiście, na tle kolejnego zaostrzenia stosunków z Rosją, widać, że w przestrzeni medialnej dochodzi do pewnych korekt tego rosyjskiego przekazu. Są to jednak bardzo małe kroki i trudno przewidzieć, czy na dłuższą metę będą skuteczne – mówi Bastuniec. 

Dodaje, że w pewnym sensie jako sygnał gotowości do zmiany podejścia do polityki informacyjnej jest uchwalona niedawno koncepcja bezpieczeństwa informacyjnego. - Nie tyle chodzi o jej treść, co o sam fakt jej powstania – uściśla. 

Bastuniec twierdzi, że władze w dalszym ciągu jako zagrożenie traktują przede wszystkim media zagraniczne, ale zachodnie i niezależne. Dlatego, jak przewiduje, nawet jeśli dojdzie do zmian, to będą one iść w kierunku ”większej suwerenności” mediów państwowych, ale nie w kierunku ich demokratyzacji. 

Z Mińska Justyna Prus (PAP)  / agkm

INFORMACJE O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ >>>

INFORMACJE O BIAŁORUSI: RAPORT BIAŁORUŚ >>>