Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 16.12.2019

Chirurgiczne cięcie USA. Ekspert: nowe sankcje USA mogłyby zatrzymać Nord Stream 2 na długo

- Trwa wyścig z czasem. Rosja robi wszystko, by jak najszybciej skończyć duński odcinek. Sankcje USA mogłyby zablokować budowę Nord Stream 2. Jeśli kluczowa, specjalistyczna szwajcarska firma z powodu groźby sankcji wstrzyma pracę, Rosja nie ma możliwości, by od razu ją zastąpić - mówił ekspert ds. energetyki w Esperis Consulting, Mateusz Kubiak.
  • Ustawa o sankcjach będzie podpisana przed świętami – może w tym tygodniu
  • Sankcje USA mogą zablokować wyspecjalizowaną firmę (Allseas), która jest w stanie ułożyć podwodny odcinek Nord Stream 2. Jako firma o zasięgu globalnym – nie zaryzykuje objęcia sankcjami. Rosja - w tym momencie - nie ma jej czym jej od razu zastąpić, nie ma dostępnych "od ręki" narzędzi
  • Kluczowy jest czas: czy NS2 zdąży ułożyć kluczowy odcinek przed wejściem w życie sankcji?
  • Ustawa to chirurgiczne cięcie: uderza w sprzęt, którego Rosja nie ma do dyspozycji od razu, w tym momencie. - W razie potrzeby w przyszłości można sankcje rozszerzyć: zagrażając sankcjami innym wąskim specjalizacjom, niezbędnym przy budowie NS2, np. firmom klasyfikacyjnym etc. - mówi ekspert Mateusz Kubiak. Z drugiej w zapisie sankcji pojawiły się pewne furtki, które mogą zadziałać na korzyść NS2
gaz 1200 shutterstock.jpg
Rosyjska gra gazem. Ekspert: mamy lepsze argumenty

Mateusz Kubiak, współautor raportu “Nord Stream 2: derailed by the US sanctions?” (Esperis), zauważa w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl, że amerykańska ustawa o sankcjach przeciw Nord Stream 2 może wejść w życie nawet za kilka dni, „w pakiecie” z budżetem obronnym USA na 2020 r. Prezydent zapowiada bowiem jej natychmiastowe podpisane.

Jak zaznacza ekspert, projekt został w ostatnim momencie uzupełniony o pewne furtki, które mogą pozwalać i tak dokończyć budowę Nord Stream 2 – nie wydaje się co prawda, że ich użycie jest pewne, ale, jak podkreśla, niczego nie można być pewnym do chwili wejścia w życie sankcji.

CZYTAJ TAKŻE: Niemiecki biznes grozi kontrsankcjami w związku z sankcjami USA na Nord Stream 2 >>>

Analityk ocenia, że jeśli specjalistyczna firma, której grożą sankcje, zaprzestanie budowy podmorskiego odcinka, Nord Stream 2 czekają długie opóźnienia. Jak wyjaśnia, Rosja nie ma w tym momencie dostępnych narzędzi do budowy takich gazociągów – mimo że od kilku lat modernizuje specjalistyczny statek Akademik Czerskj .  - Firma o globalnym zasięgu – a taką jest szwajcarskie Allseas – nie będzie chciała zaś ryzykować sankcji – podkreślił Mateusz Kubiak.

Jaki mechanizm zakładają sankcje USA, które uderzają chirurgicznym cięciem w czuły punkt NS2, czym różnią się od sankcji z ustawy CAATSA? W jaki sposób obecne sankcje można rozszerzać, blokując potencjalnie dalszą budowę NS2? Jaki jest słaby punkt tej ustawy? O tym w rozmowie.

***

PolskieRadio24.pl: Ustawa, umożliwiająca sankcje wymierzone w Nord Stream 2, została przyjęta przez Izbę Reprezentantów, prezydent USA Donald Trump zapowiada, że natychmiast ją podpisze. Czekamy jeszcze na decyzję Senatu. Chodzi o ustawę o budżecie Pentagonu (National Defense Authorization Act - NDAA). Zakłada ona sankcje na firmy budujące gazociąg NS2. Pan przygląda się tej kwestii od miesięcy. Sankcje zatem, w pana ocenie, nadchodzą? Możemy tak powiedzieć?

Mateusz Kubiak, analityk ds. energii, współautor raportu “Nord Stream 2: derailed by the US sanctions?” (Esperis):

Ustawa w sprawie sankcji dotyczących NS2, ”Protecting Europe’s Energy Security Act” (PEESA) została zgłoszona przed wakacjami. Wydawało się wówczas, że prace legislacyjne mają szansę przebiegać w miarę sprawnie, w praktyce jednak się zatrzymały, zostały zamrożone. Ale jej zapisy w większości zostały ostatecznie wprowadzone do treści budżetu obronnego Stanów Zjednoczonych ("National Defense Authorization Act - NDAA").  Taka praktyka zdarza się w USA, w przypadku niektórych ustaw. Włącza się je do ustaw budżetowych, które należy przyjąć przed końcem roku.

Zatem ustawa została przyjęta przez Izbę Reprezentantów. Musi ją zaakceptować jeszcze Senat.

Spodziewamy się, że Senat będzie głosował nad tą ustawą budżetową w tym tygodniu, najwcześniej od wtorku, po wypełnieniu wymagań proceduralnych (tu nie należy się spodziewać zawirowań). Później ustawę ma podpisać prezydent.

Zapowiedział, że zrobi to natychmiast.

Tak, republikanie i demokraci doszli nareszcie do porozumienia ws. samego budżetu obronnego, negocjowano go przez wiele miesięcy. Zapewne Donald Trump podpisze tę ustawę jeszcze w tym tygodniu, lub w następnym przed świętami.

Co ona ze sobą niesie?

W kwestii ustawy trzeba być bardzo precyzyjnym – liczą się tutaj szczegółowe zapisy.

Przepisy wchodzą w życie z dniem podpisania ustawy. Sankcje są określone bardzo konkretnie. Będą dotyczyły układania rur na głębokościach 30 metrów (100 stóp) i większych. Będą obejmować statki realizujące te prace, a także wszystkie podmioty, które je udostępniają na potrzeby budowy.

To sankcje ekonomiczne, a w odniesieniu do osób fizycznych z managementu – dochodzi do tego zakaz wjazdu do USA etc. Wachlarz sankcji jest dość szeroki.

W dniu podpisania ustawy pojawia się olbrzymie ryzyko objęcia wskazanych przedmiotów sankcjami. Przepisy zaczynają działać w dniu podpisaniu ustawy, a najpóźniej po 60 dniach sekretarz stanu, po konsultacjach z sekretarzem skarbu, publikuje wykaz jednostek, których sankcje dotyczą.

Wątpliwości komentatorów, dotyczą jednak niedawno wprowadzonego do ustawy zapisu, którego tam wcześniej nie było.

Tekst NDAA: w treści zapisy w sprawie Nord Streamu 2 >>>

Jaki to zapis?

Teoretycznie spółka powinna zaprzestać budowy najpóźniej w dniu podpisania ustawy, w końcu ustawa obowiązuje. Zatem formalne ogłoszenie wykazu jednostek dopiero po 60 dniach nie ma takiego znaczenia. Gdyby tak to wyglądało, sprawa byłaby jasna – spółka, która nie zaprzestaje budowy po podpisaniu ustawy, jest objęta sankcjami.

Jak mówiłem, pojawił się jednak newralgiczny zapis – prezydent może po owych 60 dniach zdecydować, że dana spółka wykazała dobrą wolę w ciągu pierwszych 30 dni po wejściu ustawy w życie, by zaprzestać budowy rurociągu.

Nie musi oczywiście takiej decyzji podjąć. Co jednak to oznacza? Wielu komentatorów przypuszcza, że wybił on zęby ustawie - bo w ciągu 30 dni uda się wybudować newralgiczne odcinki. Ale oczywiście, też nie jest pewne, że firma zagrożona sankcjami będzie chciała budować rurociąg przez cały ten okres: może być wówczas ciężko udowodnić, że w ten sposób wykazała ona ww. „dobrą wolę”.

Chodzi o tylko jedną spółkę?

Tak, chodzi o jedną spółkę, szwajcarską firmę Allseas. Kluczowe jest, czy zaprzestanie budowy, czy będzie budować NS2 dalej, licząc na zapis ustawy o 30 dniach – i o to dzisiaj pytają niektórzy komentatorzy.

Jednak, jak zaznaczam, prezydent nie musi wcale arbitralnie uznać, że nie obejmuje jej sankcjami. A w interesie firmy powinno być to, żeby żadnego ryzyka sankcji nie było.

Jak jednak będzie – dowiemy się o tym po uchwaleniu ustawy. Ważne jest jedno: jeśli Allseas zaprzestanie od razu budowy NS2 – wtedy będziemy mówić o kolejnym opóźnieniu powstania gazociągu.

”Bild” napisał, że gdyby USA jednak wprowadziły sankcje, realizacja NS2 mogłaby się opóźnić o około pięć lat. Wspomina o specjalistycznych firmach ze Szwajcarii i Włoch. A komentator Bloomberga, komentując tę kwestię, zauważa, że nie miałby kto ich zastąpić.

Już wcześniej w Esperis pisaliśmy o możliwościach zastąpienia przez samych Rosjan tego rodzaju firm. Jest ich na świecie bardzo mało. To są spółki globalne, nie mogą sobie pozwolić, by zostać objęte sankcjami. Zostaje zatem, w takim przypadku, zakup przez Rosję statku z kierunków, gdzie sankcje USA nie ważą aż tyle, czyli może z Chin, albo, i na tym bym się koncentrował, próba dokończenia budowy swoimi siłami.

Teraz, co prawda, Rosjanie mają na Bałtyku inny statek podobnego przeznaczenia: ten od wielu tygodni stoi w jednym z niemieckich portów. Ułożył on kilkanaście kilometrów rurociągu u wybrzeży Rosji. Wcześniej spółka NS2 wymogła od rosyjskiej firmy MRTS, by dowiodła, iż faktycznie będzie w stanie zrealizować tę operację. Wykonano próbną budowę gazociągu, potem go rozebrano. I ostatecznie owa spółka wybudowała kilkanaście km gazociągu w płytkich wodach. Przy tym ten statek nie ma specjalistycznego systemu pozycjonowania dynamicznego. Duńczycy w decyzji o pozwoleniu na budowę zastrzegli, że statek musi mieć ten system. Inna rzecz, czy rurociąg dałoby się sprawnie ułożyć bez tego systemu, zwłaszcza zimą. Wspomniany rosyjski statek jest raczej barką do układania rur, nie ma własnego napędu. Zatem ta jednostka odpada z konkurencji.

Kluczowym jest jednak to, że w 2015 roku Rosjanie zakupili inny tego rodzaju statek. Docelowo ma on być zdolny do układania tak dużych rurociągów.  To ”Akademik Czerskij - od momentu oddania do użytku w 2015 roku jest ciągle modernizowany i przebudowywany. Wykonywał w ostatnich miesiącach próbne prace koło Sachalinu na Dalekim Wschodzie. Rosjanie zapowiedzieli, że w przyszłym roku ma być nadal modernizowany.

Nie wiemy, czy na obecnym etapie modernizacji ”Akademik Cherskiy” jest zdolny do ułożenia Nord Streamu 2 – czy jeszcze nie. Można się spodziewać, że Rosjanie będą bazowali na tej jednostce, by dokończyć budowę.

Jakie by to generowało opóźnienia? Nie wiemy.

Mogą być spore.

Jedna rzecz to skompletowanie załogi, dopłynięcie do celu (statek teraz jest w Nachodce). A poza tym - to tylko jeden statek. Obecnie NS2 jest w stanie tak szybko budować rurociąg, bo dwie nitki są układane równolegle, poza tym działa cała flota dodatkowych jednostek, które dowożą rury, etc. Rosjanie robią wszystko, by jak najszybciej zbudować ów newralgiczny duński odcinek. Jednak sam Akademik Czerski nie będzie działał tak szybko.

Głośna jest reakcja na sankcje USA z Niemiec. To reakcje różnych polityków. A szef MSZ Heiko Maas  napisał: ”O europejskiej polityce energetycznej decyduje Europa, a nie USA. Bezwzględnie odrzucamy ingerencję zewnętrzną i sankcje o zasięgu eksterytorialnym”. Czyli zagrożenie traktuje poważnie.

Ta ustawa nie uderza bezpośrednio w żadną niemiecką spółkę, uderzenie jest pośrednie. Stracą one na potencjalnym dalszym opóźnieniu projektu. Poza tym, trudno tutaj spodziewać się innej reakcji ze strony Niemiec, które popierają budowę Nord Stream 2. 

By uporządkować sytuację, warto przypomnieć, że obecnie obowiązuje już ustawa o sankcjach (CAATSA) – sankcje, które zakłada, byłyby znacznie szersze niż te, które obecnie uchwala Kongres. Sankcje w CAATSA dotyczyć mogłyby niemal każdego podmiotu zaangażowane w budowę lub modernizację rurociągów eksportowych – mowa więc nie tylko o gazie, ale innych surowcach energetycznych. Z tego jednak powodu nie zostały one jednak przyjęte – byłyby zbyt bolesne dla zbyt wielu firm.

CAATSA (Countering America's Adversaries Through Sanctions Act), czyli amerykańska ustawa o przeciwstawianiu się wpływom Rosji w Eurazji.

I ta ustawa uderzyłaby mocno w niemieckie firmy finansujące budowę NS2 i inne europejskie firmy.

W kontekście sankcji wspomina się też o włoskiej firmie.

Chodzi o Saipem. Wykonywała ona prace łączące poszczególne odcinki i zostały one już wykonane, zresztą tego rodzaju aktywności nie obejmują obecnie przyjmowane sankcje. Z kolei w odniesieniu do TurkStream, Saipem wykonał już całość prac. Zatem tej spółki sankcje nie obejmą.

Kluczowe obecnie jest to, jakie interpretacje przyjmą poszczególne strony. Czy Allseas wstrzyma budowę duńskiego odcinka?

Myślę, że budowa jest ryzykowna dla Allseas: zapis o dobrej woli w ciągu 30 dni nie jest przesądzający – poza tym trwa kampania wyborcza, Trump może chcieć zagrać kartą NS2.

Oprócz tego ustawa teoretycznie daje prezydentowi możliwość arbitralnego przyznania pełnego wyłączenia z sankcji – musiałby on jednak zaświadczyć, że w interesie USA leży nieobjęcie Allseas sankcjami. To byłoby politycznie niewykonalne.

Zapis o sankcjach pozostaje jednak ważny także dlatego, że mowa jest o NS2, TurkStream, ale i o projektach, które będą ich kontynuacją (successor projects). Zatem jeśli Rosja planowałaby dalej budowę TurkStream 2 – w ciągu 5 kolejnych lat sankcje będą w mocy.

Opracowanie sankcji trwało długo, wybrano jeden ich obiekt. Ale takie uderzenie krok po kroku można uzupełniać?

Teoretycznie rozwiązaniem, które można wdrażać na dalszym etapie, i sugerowaliśmy to też w naszym raporcie z sierpnia, jest rozszerzanie sankcji o kolejne kategorie, które utrudnią potem Rosjanom ewentualne kończenie budowy swoimi siłami, jeśli staną przed taką okolicznością.

Można szukać rozwiązań, które utrudniałyby Rosjanom dostęp nie tylko do statku, bo statek mają, ale też do technologii, do ekspertów zachodnich, osób wyspecjalizowanych w układaniu rur podmorskich.

W tej wersji sankcji nie znalazły się zapisy na temat towarzystw ubezpieczeniowych, a dyskutowano nad takimi rozwiązaniami. Inną możliwością jest jednak rozciągnięcie restrykcji na towarzystwa klasyfikacyjne. Wszystkie rurociągi muszą bowiem uzyskać odpowiednie certyfikaty od niezależnych firm. Ich nie jest na świecie tak dużo, działają w wymiarze globalnym. Objęcie sankcjami tego rodzaju podmiotów w kolejnym etapie – to istotne narzędzie. Zatem jeśli chcieć, są potencjalne narzędzia, których można użyć w przyszłym roku, jeśli budowa zostanie zatrzymana. Jednak do tego potrzeba byłoby woli politycznej.

Tym razem zdecydowano się na chirurgiczne cięcie – uderzono w sposób, który nie ma tak wielkiej siły rażenia, ale potencjalnie może na pewien czas zatrzymać budowę gazociągu.

Nawet jeśli teraz te sankcje nie spełniłyby swojej roli, Nord Stream 2 i tak zostałby oddany do użytku najwcześniej w połowie roku. Jest to związane między innymi z długotrwałymi procedurami uruchamiania rurociągu takiej skali.


Z Mateuszem Kubiakiem rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl