Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 15.02.2020

Dostawy ropy na Białoruś z Gdańska? Ekspert OSW ws. rewersu na ropociągu Przyjaźń: Łukaszenka mówi o opcji atomowej

- Obecnie scenariusz sprowadzenia ropy z Gdańska na Białoruś jest mało realny, głównie ze względów technicznych. Opcja rewersowych dostaw ropociągiem "Przyjaźń” jest wyłączona z tego względu, że rurociąg jest wykorzystywany do przesyłu rosyjskiej ropy ze Wschodu na Zachód - zauważył ekspert OSW  dr Szymon Kardaś. Podkreślił, że rośnie presja Moskwy na Aleksandra Łukaszenkę. Prezydent Białorusi w piątek mówił, że Rosja sugeruje aneksję Białorusi - za niższe ceny surowców.
CZYTAJ TAKŻE
luka12.jpg
B. urzędnik Pentagonu: Putin ma plan A i plan B. Z Łukaszenką gra teraz ”w cykora”
  • Białoruś prowadzi rozmowy na temat dostaw ropy z Unii Europejskiej rewersem poprzez rurociąg Przyjaźń – powiedział prezydent Aleksander Łukaszenka
  • Według agencji Interfax-Zachód Łukaszenka oświadczył, że kwestia dostaw ropy jest omawiana w rozmowach z partnerami polskimi
  • Łukaszenka dodał, że wykorzystane zostaną także trasy przez porty w państwach bałtyckich. W styczniu na Białoruś dotarło przez port w litewskiej Kłajpedzie ponad 80 tys. ton norweskiej ropy
  • Białoruś i Rosja od 1 stycznia nie mają podpisanych kontraktów na dostawy surowca dla Mińska

CZYTAJ TAKŻE: Łukaszenka: rozmawiamy o dostawach ropy rewersem przez "Przyjaźń" >>>

- Rosyjska presja się nasila, a stawką jest zakres suwerenności państwa białoruskiego, a niewykluczone, że i polityczne przetrwanie Łukaszenki. Pamiętajmy, że w tym roku odbędą się na Białorusi wybory prezydenckie. Białoruski przywódca ma w tym kontekście poważny dylemat - zaznaczył ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich dr Szymon Kardaś, mówić o presji Kremla na Mińsk.

Aleksander Łukaszenka powiedział w piątek wprost, że władze Rosji sugerują przyłączenie Białorusi (do Rosji) w zamian za wspólne ceny surowców.

Analityk zaznaczył, że nierozwiązany problem dostaw ropy może oznaczać poważne problemy dla białoruskiej gospodarki, Moskwa ma tego świadomość i stara się naciskać na Mińsk m.in. na tym polu. Podkreślił, że wciąż nie ma kontraktów największych firm Rosji na dostawę ropy na Białoruś. - Rosyjska ropa płynie na Białoruś w niewielkich ilościach na podstawie umów zawartych z drobnymi firmami należącymi do rosyjskiego oligarchy Michaiła Gucerijewa - zaznaczył.

- Moskwa nie postrzega buńczucznych zapowiedzi Łukaszenki o planach dywersyfikacji dostaw surowców w kategoriach ryzyka dla swoich politycznych i gospodarczych wpływów na Białorusi - ocenił dr. Kardaś.

Dlaczego Aleksander Łukaszenka mówi o dostawach ropy przez Gdańsk - możliwych być może w przyszłości, ale nie teraz? Czy w obecnym momencie realne są dostawy ze Stanów Zjednoczonych?  

O tym w tekście wywiadu z dr. Szymonem Kardasiem z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl: Jak powiedział Aleksander Łukaszenka, Białoruś prowadzi rozmowy na temat dostaw ropy z Unii Europejskiej rewersem poprzez rurociąg Przyjaźń. - Z Gdańska będziemy przesyłać ropę, którą kupimy w Arabii Saudyjskiej, Emiratach, USA – powiedział. Mówił też, że wykorzystane mają być trasy przez porty w państwach bałtyckich. Czy obecnie, dzisiaj, taki scenariusz, sprowadzenia ropy z Gdańska – jest realny?

Dr Szymon Kardaś, Ośrodek Studiów Wschodnich: W obecnych warunkach jest to mało realne, głównie ze względów technicznych. Opcja rewersowych dostaw ropociągiem "Przyjaźń” jest wyłączona z tego względu, że rurociąg jest wykorzystywany do przesyłu rosyjskiej ropy ze Wschodu na Zachód.

Łukaszenka straszy co prawda opcją wyłączenia części infrastruktury wykorzystywanej do eksportu rosyjskiej ropy i uruchomieniem jej dla dostaw rewersowych, ale realizacja tych gróźb jest mało realna. Byłaby to bowiem opcja atomowa i z pewnością spotkałaby się z ostrą reakcją ze strony Moskwy.

Dlaczego Aleksander Łukaszenka wystąpił z takim oświadczeniem?

Dr Szymon Kardaś, Ośrodek Studiów Wschodnich: Najwyraźniej rosyjska presja na białoruskiego przywódcę się zwiększa. Od grudnia 2018 roku Moskwa forsuje intensywnie koncepcję ściślejszej integracji Rosji i Białorusi w ramach tzw. państwa związkowego, ale jak dotąd rozmowy te nie przyniosły oczekiwanych przez Moskwę postępów.

Potwierdza to ostatnie spotkanie przywódców Rosji i Białorusi w Soczi (7 lutego), które – sądząc po wypowiedziach uczestników negocjacji - zakończyło się fiaskiem.

Jak kształtuje się teraz obraz sił na linii Rosja- Białoruś  w kwestii dostaw ropy i gazu. Czy Białoruś ma tutaj jakieś szanse na zwycięstwo?

Dr Szymon Kardaś, Ośrodek Studiów Wschodnich: Problem dostaw gazu został rozwiązany, ale tylko krótkoterminowo. 14 lutego Gazprom podpisał z Białorusią porozumienie dotyczące dostaw gazu do końca 2020 roku, a ustalona cena – wg wicepremiera Rosji Dmitrija Kozaka - wynosi 127 dolarów za 1000 m3 (czyli jest taka jak w 2019 roku).

Największym problemem są jednak dostawy ropy. Duże rosyjskie firmy naftowe nie podpisały dotąd ze stroną białoruską kontraktów na dostawy surowca w 2020 roku.

Rosyjska ropa płynie na Białoruś w niewielkich ilościach na podstawie umów zawartych z drobnymi firmami należącymi do rosyjskiego oligarchy Michaiła Gucerijewa.

Skala realizowanych dostaw jest jednak niewystarczająca uwzględniając zapotrzebowanie białoruskich rafinerii. W styczniu dostawy wyniosły zaledwie ok. 500 tys. ton, a w lutym mają wynieść 450 tys. ton; dotąd białoruskie rafinerie przerabiały rocznie ok. 18 mln ton rosyjskiej ropy, a eksport produktów naftowych stanowi ważną pozycję w kontekście wpływów budżetowych Białorusi.

CZYTAJ TAKŻE: Łukaszenka: Rosja sugeruje zjednoczenie w zamian za niższe ceny surowców >>> 

Na ile realne są zapowiedzi sekretarza stanu USA Mike’a Pompeo, że USA mogą dostarczyć 100 procent dostaw ropy?


ku12.jpg
Analityk:Rosja chce przywiązać Białoruś na stałe, by nie stracić jej jak Ukrainy. Szereg specraportów o tym jest na biurku Putina

Dr Szymon Kardaś, Ośrodek Studiów Wschodnich: Wypowiedzi Pompeo mają znaczenie wyłącznie symboliczne i są wyrazem politycznego wsparcia Waszyngtonu dla Mińska. Pełne uniezależnienie od dostaw ropy z Rosji wydaje się obecnie nierealne ze względu na skalę białoruskiego zapotrzebowania, warunki cenowe alternatywnych dostaw, jak i na parametry techniczne dostarczanego surowca.

Rosja dostarczała dotąd na Białoruś  ok. 18 mln ton ropy, które przerabiane były w dwóch białoruskich rafineriach.

Dodatkowo 6 mln ton ropy było wykorzystywane do reeksportu, a zyski z ceł eksportowych trafiały do białoruskiego budżetu.

Zastąpienie takich ilości ropy ze źródeł alternatywnych wobec rosyjskiego byłoby niezwykle trudne, szczególnie w krótko- czy średnioterminowej perspektywie.

Kolejnym problemem jest cena. Ropa sprowadzana z USA byłaby najprawdopodobniej dużo droższa niż rosyjska – do ceny surowca trzeba bowiem doliczyć koszty transportu na całym szlaku dostaw. Jest natomiast mało prawdopodobne by amerykańskie firmy gotowe były dostarczać ropę na Białoruś po cenach dumpingowych.  Wreszcie należy pamiętać, że białoruskie rafinerie są przystosowane do przetwarzania głównie rosyjskiej ropy typu URALS.

Czy Białoruś ma szanse na dywersyfikacje dostaw gazu?

W obecnej sytuacji dywersyfikacja dostaw gazu jest jeszcze mniej prawdopodobna niż ropy. Białoruś jest całkowicie uzależniona od dostaw gazu z Rosji. Poza tym Gazprom jest właścicielem białoruskiej sieci przesyłowej wykorzystywanej o tranzytu rosyjskiego gazu do Europy (białoruski odcinek gazociągu Jamał-Europa). Nie ma więc możliwości uruchomienia dostaw gazu rurociągami z innych źródeł.

Władze Rosji sugerują przyłączenie Białorusi (do Rosji) w zamian za wspólne ceny surowców – powiedział w piątek w Swietłahorsku prezydent Aleksander Łukaszenka. Czy Łukaszenka jest już tak zdesperowany, zagrożenie jest tak duże, że gra w otwarte karty, ujawnia szczegóły rozmów?

Tak, to świadczy o tym, że rosyjska presja się nasila, a stawką jest zakres suwerenności państwa białoruskiego, a niewykluczone, że i polityczne przetrwanie Łukaszenki. Pamiętajmy, że w tym roku odbędą się na Białorusi wybory prezydenckie. Białoruski przywódca ma w tym kontekście poważny dylemat. Z jednej strony kreując się na gwaranta suwerenności Białorusi nie może sobie pozwolić na daleko idące ustępstwa w ramach propozycji integracyjnych Moskwy; z drugiej, nierozwiązany problem dostaw ropy może oznaczać  poważne problemy dla białoruskiej gospodarki. Moskwa ma tego świadomość, dlatego na razie nie odpuszcza. 

Jak skończy się ta gra sił?

Trudno powiedzieć. Z jednej strony wiele wskazuje na to, że Moskwa nie jest gotowa ustąpić ze swoich integracyjnych planów. Świadectwem tego są nie tylko wypowiedzi Łukaszenki dotyczące kulisów rozmów z Putinem, ale realne działania Moskwy. Nie zawarto dotąd nowych umów na dostawy rosyjskiej ropy na Białoruś; poza tym z wypowiedzi wicepremiera Rosji Dmitrija Kozaka wynika, że Moskwa nie zamierza rekompensować Białorusi strat związanych z wprowadzanym w Rosji manewrem podatkowym, ani przyznawać zniżek na dostawy ropy do białoruskich rafinerii.

Poza tym  podpisane 14 lutego porozumienie dotyczące dostaw gazu jest krótkoterminowe (1 rok), a ustalona cena – wg wicepremiera Kozaka 127 dolarów za 1000 m3 niekoniecznie musi okazać się atrakcyjna uwzględniając aktualne trendy na rynkach gazowych (ceny w Europie systematycznie spadają, a wg niektórych prognoz mogą spaść poniżej 100 dolarów za 1000 m3 w okresie letnim bieżącego roku). 

Z drugiej, Łukaszenka udowodnił, że nie jest łatwo go złamać. Strona białoruska nie poczyniła bowiem dotąd żadnych ustępstw na rzecz Moskwy w negocjacjach dotyczących pogłębiania integracji.

CZYTAJ TAKŻE: Łukaszenka: rozmawiamy o dostawach ropy z Gdańska rewersem przez "Przyjaźń" >>>

Dla Polski – kilkaset granicy z Rosją to byłaby bardzo zła sytuacja bezpieczeństwa. Jak duże jest to zagrożenie?

Dr Szymon Kardaś, Ośrodek Studiów Wschodnich: Zastosowanie przez Moskwę wariantu siłowego wobec Białorusi wydaje się obecnie mało prawdopodobne. Oznaczałoby to bowiem całkowite fiasko nie tylko idei integracyjnej forsowanej pod egidą państwa związkowego, ale także ostateczną kompromitację Rosji jako państwa inicjującego jakiekolwiek projekty współpracy międzynarodowej w przestrzeni poradzieckiej, w szczególności w ramach Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej, której Białoruś także jest uczestnikiem. Poza tym podjęcie przez Moskwę otwarcie agresywnych działań wiązałoby się najprawdopodobniej z konsekwencjami politycznymi i ekonomicznymi w postaci sankcji. Ponadto wydaje się, że Moskwa nie postrzega buńczucznych zapowiedzi Łukaszenki o planach dywersyfikacji dostaw surowców w kategoriach ryzyka dla swoich politycznych i gospodarczych wpływów na Białorusi.

***

Opr. Agnieszka Marcela Kamińska, PolskierRadio24.pl