Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Jan Odyniec 22.08.2020

Żywy łańcuch w Mińsku. Tysiące Białorusinów protestowało przeciw represjom

Co najmniej kilka tysięcy mieszkańców Mińska stanęło w piątek wieczorem w "łańcuchu pokuty", ciągnącym się od uroczyska Kuropaty, gdzie w latach 30. XX wieku rozstrzeliwano represjonowanych, do aresztu na ul. Akrescyna, dokąd trafiali zatrzymani podczas protestów powyborczych.

- Mam 73 lata i nie zgadzam się, by kiedykolwiek na Białorusi powtórzył się Wielki Terror z 1937 r. czy niesprawiedliwe zatrzymania i bicie z ubiegłego tygodnia - mówił PAP Uładzimir, który stał na samym początku łańcuchu, na terenie podmińskiego uroczyska Kuropaty. W latach 30. ubiegłego wieku NKWD rozstrzeliwało tam represjonowanych.

Posłuchaj
00:49 Żywy łańcuch Pac IAR.mp3 Białorusini utworzyli kilkunastokilomertowy żywy łańcuch w Mińsku. Relacja Włodzimierza Paca (IAR)
EN_01437963_0027 (1).jpg
Premier w rozmowie z blogerem NEXTA: to przełomowy moment dla Białorusi, wierzę, że zmiany się już nie cofną

"Władze złamały najważniejsze przykazania"

Uładzimir jest osobą religijną. Podobnie jak wiele osób zgromadzonych w lesie pod Mińskiem, wziął udział w odprawionej tu w piątek modlitwie. - Nasze władze złamały wszystkie najważniejsze przykazania  - "nie mów fałszywego świadectwa", "nie zabijaj", "nie kradnij" - mówił Uładzimir.

Jego zdaniem pokojowy protest należy kontynuować do skutku. - Ja jestem stary, ale jak będzie trzeba, stworzę batalion emerytów. Pokojowy (batalion) do protestu - oświadczył.

Wspomnienie represjonowanych przez NKWD

Alesia trzymała w ręce portret młodego mężczyzny. Obraz, jak wyjaśnia, powstał na podstawie małego zdjęcia - jedynego, jakie zachowało się po Wasylu Makowiczu, straconym przez NKWD w 1938 r.

Zobacz także:

- Oficjalnie, według akt sprawy, był "polskim szpiegiem". To dość śmiała teza, ponieważ pradziadek był zwykłym chłopem i miał ledwie ukończone kilka klas. Niemniej jednak został zabity. Z tego co wiem, to nawet nie był Polakiem - opowiadała Alesia.

1200_Łukaszenka_EN.jpg
"Stworzono specjalne centrum pod Warszawą". Łukaszenka oskarża Polskę o wspieranie protestów

Akta sprawy pradziadka wydobyła z archiwów Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego dosłownie kilka dni temu. Liczyła na to, że dowie się, gdzie zginął, bo rodzina nie wie nawet, "gdzie zapalić świeczkę". Takiej informacji nie otrzymała.

- Dlatego jestem dzisiaj tutaj, w Kuropatach, w miejscu, które symbolizuje wszystkich represjonowanych - wyjaśniła Alesia. - W zasadzie to wszystko, co po nim zostało. Portret i sfabrykowana sprawa NKWD - skonstatowała Alesia.

"Społeczeństwo zostało oszukane"

W Kuropatach Alesia była po raz pierwszy. Popiera protest przeciwko fałszerstwom wyborczym. Uważa, że "społeczeństwo Białorusi zostało brutalnie oszukane". - Jestem wstrząśnięta tym, co się dzieje. Nie oczekiwałam, że taka przemoc może mieć miejsce w XXI wieku - dodała. - Przeraża mnie, że 80 osób nadal jest poszukiwanych. Nie znamy dokładnej liczby ofiar przemocy milicji w czasie protestów i po nich - mówiła Alesia. Jej zdaniem Białorusini nie powinni przerywać protestu i powinni domagać się sprawiedliwości.

Czytaj również:

Łańcuch pokuty rozciągnął się przez cały Mińsk - na kilkanaście kilometrów.

W tym samym czasie po centrum stolicy jeździła kolumna aut z flagami państwowymi Białorusi w geście poparcia dla prezydenta Alaksandra Łukaszenki.

W Homlu odbyła się defilada pojazdów rolniczych pod hasłem "Gospodarka przeciwko strajkom". Mitingi "Za Baćkę" odbyły się też w innych miastach, m.in. w Brześciu.

jmo