Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 27.08.2020

B. więzień polityczny: białoruski protest może trwać miesiącami, Europa nie może oddać nas na pastwę reżimu na Kremlu

- To Łukaszenka jest słaby, a nie naród białoruski. Widać, że Białorusini są zdeterminowani i będą walczyć aż do zwycięstwa, to znaczy do czasu aż Łukaszenka odejdzie. To może potrwać parę miesięcy – ocenia w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Źmicier Bandarenka, białoruski polityk opozycyjny, b. więzień polityczny, zmuszony do emigracji z Białorusi. Apeluje do Europy, by nie oddawała Białorusi pod wpływy Rosji.

shutterstock_1163954908 (1).jpg
Otrucie Nawalnego. B. ambasador USA w Polsce: to może być reakcja Kremla na protesty na Białorusi i w Chabarowsku

- Powstała cała Białoruś – w miastach i na wsiach pod wspólnym hasłem rezygnacji Aleksandra Łukaszenki. Zachód w mojej ocenie powinien wywierać presję na Aleksandra Łukaszenkę i wprowadzić odpowiednie sankcje. Tylko po odejściu Łukaszenki możliwe będą wolne wybory – ocenił b. więzień polityczny, polityk opozycyjny Źmicier Bandarenka w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl

Widać obecnie, że Łukaszenka traci poparcie nawet w kręgach władzy. Jest tylko on, służby bezpieczeństwa, służby prasowe i Kola. Widzieliśmy to ostatnio na konferencji prasowej – mówi opozycjonista.  Działacz zaznacza, że protesty i strajki mogą potrwać kilka miesięcy, zanim osiągną swój cel.  - Może zajmie to kilka tygodni, może kilka miesięcy. Pamiętamy, że ukraiński Majdan trwał kilka miesięcy. Białorusini muszą być cierpliwi, zdecydowani, solidarni w tej sprawie. I bardzo byśmy nie chcieli, żeby, powiedzmy „dla uproszczenia sytuacji w Europie”, stara Europa oddała nas w strefę wpływów Rosji – zaznacza.

- Bardzo zaniepokoiło mnie oświadczenie prezydenta Francji Emmanuela Macrona z którego wynikało, że Rosja miałaby się stać takim pośrednikiem między opozycją a Łukaszenką. To byłoby oddanie Białorusi na pastwę reżimu na Kremlu – dodał polityk.

Ostrzeżenie przed Rosją

Działacz ostrzega też przed działaniami Rosji, która przysłała obecnie na Białoruś swoich doradców politycznych i próbuje wpływać na sytuację. - Putin boi się, że jeśli protesty na Białorusi będą trwały dłużej, to obejmą także różne części Rosji. Jednak jeszcze bardziej boi się, że jeśli w otwarty sposób zaingeruje w sprawy białoruskie, to czekają go protesty w dużych miastach Rosji, Moskwie, Petersburgu, ale i w tych częściach Rosji, które potencjalnie mogą się od niej oderwać – mówi.

- Rosja ma cały arsenał instrumentów, żeby wpływa na sytuację na Białorusi. Myślę, że są gotowi do tego, żeby Łukaszenka pozostał u władzy jeszcze przez pewien czas, może gotowi są i do tego, że na Białorusi mogą dojść do władzy inni liderzy – zauważa Źmicier Bandarenka.

Więcej w rozmowie.

 Cichanouska 1200
"Łukaszenka nie wierzył, że Cichanouska będzie jego końcem"

***

PolskieRadio24.pl: Białoruś zaskoczyła wszystkich. Protestuje od ponad dwóch tygodni. W ostatnią niedzielę na ulice miast Białorusi wyszły setki tysięcy ludzi – w samym tylko Mińsku ponad 250 tysięcy osób. Ludzie ci są zjednoczeni w sprzeciwie wobec sfałszowanych, ukradzionych im wyborów, przeciw przemocy władz. Wszyscy domagali się odejścia Aleksandra Łukaszenki. Wcześniej przypuszczano, że protesty mogą wygasać. I w ogóle sam białoruski zryw stał się było dla większości świata dużym szokiem – tak licznych protestów chyba nikt się nie spodziewał. Pan walczył wcześniej o wolność na Białorusi w prodemokratycznym i proeuropejskim ugrupowaniu Europejska Białoruś, został pan skazany na więzienie za działalność polityczną, następnie musiał pan wyemigrować z kraju. Czy dla pana zaskoczeniem jest ta białoruska rewolucja?

Źmicier Bandarenka, b. więzień polityczny, białoruski polityk opozycyjny z kampanii Europejska Białoruś: Nie byłem zdziwiony tym, co miało miejsce na Białorusi. Ja i moi koledzy z kampania ”Europejska Białoruś” powtarzaliśmy wcześniej, że wybuch społeczny na Białorusi przeciw reżimowi jest nieunikniony, to tylko kwestia czasu.

I to właśnie ma miejsce. Niestety, politycy Zachodu i też w Polsce nie chcieli nas słyszeć, gdy o tym mówiliśmy. Dla nich zatem to była niespodzianka. My jednak rozumieliśmy, że takie protesty będą miały miejsce.

Niestety zachodnia społeczność stawiała ostatnio w odniesieniu do swego sąsiedztwa bardziej na ”stabilność” niż na demokrację. Przypuszczaliśmy, że tego rodzaju ”stabilność” skończy się protestami społecznymi. Takie wybuch na Białorusi musiał nastąpić. Trzeba stawiać na demokrację. Poleganie na dyktatorach to droga donikąd i oznacza destabilizację,  nie stabilność.

Jak w tej sytuacji Zachód może wesprzeć Białorusinów? Obecnie wszyscy się nad tym zastanawiają. Społeczeństwo obywatelskie zamierza wspierać Unia Europejska, w Polsce powstał pięciopunktowy plan dla Białorusi. Co warto zrobić?

Teraz widzę bardzo dobre działania ze strony premiera Polski Mateusza Morawieckiego. Mimo wcześniejszego sprzeciwu krajów UE zdołał on zorganizować wideoszczyt poświęcony sytuacji na Białorusi.

Bardzo duże znaczenie miały już pierwsze kroki zachodniej społeczności i Polski – nieuznanie wyborów na Białorusi, pierwsze działania na rzecz wsparcia białoruskiej społeczności demokratycznej.

Europejskie plany zakładają ponad 50 mln euro pomocy Białorusi na cele medyczne, a około 3 milionów na cele społeczeństwa białoruskiego. Jednak Polska zamierza przeznaczyć około 50 mln zł na rzecz wsparcia niezależnych mediów, społeczeństwa obywatelskiego, ofiar pacyfikacji protestu i to jest dla nas bardzo ważne.  Pieniądze, które otrzyma reżim – trafią na jego cele, zwykli ludzie nie będą mieli żadnego pożytku.

Warto zacząć realne działania na rzecz poprawy sytuacji społeczeństwa na Białorusi.

Co można zrobić? Nie trzeba niczego wymyślać od nowa. Unia Europejska powinna reagować tak samo na brutalne naruszenia praw człowieka na Białorusi, jak i w innych miejscach świata. Do tego należy rozumieć, że to nie jest reżim afrykański czy azjatycki, a ostatnia dyktatura w Europie. Stąd należy podjąć odpowiednie do tego kroki. Działania obecnych władz Białorusi mogą zaś doprowadzić do procesu w Trybunale Sprawiedliwości w Hadze.


EW NAWALNY TRANSPORT  1200.jpg
Otrucie Nawalnego. Siergiej Aleksaszenko: Nawalny ostatnio mało podróżował, Kreml czekał na okazję. Decyzja zapadła dawno

Czy Białorusini mają pana zdaniem szansę, by wywalczyć wolność i demokrację? Protesty się rozszerzają. Z drugiej strony, jak twierdzą niektórzy, protesty mają, co prawda, olbrzymi potencjał, ale nie ma odpowiedniego kierownictwa albo odpowiedniego mechanizmu, który pozwoli przełożyć tę wolę narodu na konkretne rezultaty. Wszyscy w czasie mityngów, w metrze etc. deklarują, że głosowali na Swiatłanę Cichanouską, powstała Rada Koordynacyjna, powstają komitety strajkowe. To niezwykle ważne, pokazuje wolę Białorusinów, ale czy to pomoże im osiągnąć cele, zwyciężyć? Jest taka teza, że Łukaszenka stawia na przeczekanie protestów.

Tak liczne protesty pokazują że Białorusini są zdeterminowani i będą walczyć aż do zwycięstwa, to znaczy do czasu aż Łukaszenka odejdzie.

Można obecnie uważać Swiatłanę Cichanouską za legalnie wybranego prezydenta. Jednak jej celem było doprowadzenie do wolnych wyborów – podczas kampanii uprzedzała, że nie chce objąć władzy, nie jest politykiem. Ważne jest obecnie uwolnienie opozycyjnych polityków, którzy znajdują się w więzieniach. To są m.in. Siarhiej Cichanouski, Pawieł Siewiaryniec, ale i Mikoła Statkiewicz, i Wiktar Babaryka i inni.

Swiatłana Cichanouska mówi, że chce być liderem narodu i przywódcą podczas kryzysu, ale ja osobiście nie wiem, czy jest do tego przygotowana. Jeśli chodzi o Radę Koordynacyjną, to część struktur opozycyjnych jej nie uznaje, ze względu na to, że ma ona zamiar rozmawiać z Aleksandrem Łukaszenką. W radzie np. prawo głosu ma tylko prezydium, nie ma w niej bardzo wielu wcześniej czynnych i aktywnych opozycjonistów.

Tak czy inaczej, białoruski naród będzie protestował, będzie organizował strajki. Tworzone są komitety strajkowe, rozmawia się o pomocy  dla strajkujących. To naród w czasie zrywu.

Czy jednak uda się doprowadzić do  wolnych wyborów?

To będzie możliwe po odejściu Łukaszenki. Obecnie słaby jest Łukaszenka, a nie naród białoruski. Ważne jest też uwolnienie więźniów politycznych. I także oni powinni wejść do rady koalicyjnej. Potem trzeba by powrócić do Konstytucji 1994 roku i przeprowadzić wolne wybory. To jest nasz program  - podobnie jak Białoruskiej Ludowej Hromady Mikoły Statkiewicza.

Powstała cała Białoruś – w miastach i na wsiach pod wspólnym hasłem rezygnacji Aleksandra Łukaszenki. Zachód w mojej ocenie powinien wywierać presję na Aleksandra Łukaszenkę i wprowadzić odpowiednie sankcje.

Widać obecnie, że Łukaszenka traci poparcie nawet w kręgach władzy. Jest tylko on, służby bezpieczeństwa, służby prasowe i Kola.

Karetka Nawalny 1200 PAP.jpg
Siergiej Dawidis: to złożona operacja, jak otrucie Litwinienki czy Skripala. Nawalny jest najgroźniejszym przeciwnikiem Kremla

Rosja obserwuje to, co się dzieje na Białorusi. Są takie opinie, że Kreml jeszcze nie wie, co zrobić w tej sytuacji. Co będzie robił Kreml pana zdaniem?

Kreml prawdopodobnie nie wie, co ma robić. Chciałby pewnie pomóc Łukaszence, może i wprowadzić wojska, ale rozumie, że wtedy zbuntuje się cała Białoruś. Boi się pewnie i tego, że może rozpocząć się efekt domina i będą protesty także w Federacji Rosyjskiej. Putin boi się, że jeśli protesty na Białorusi będą trwały dłużej, to obejmą także różne części Rosji. Jednak jeszcze bardziej boi się, że jeśli w otwarty sposób zaingeruje w sprawy białoruskie, to czekają go protesty w dużych miastach Rosji, Moskwie, Petersburgu, ale i w tych częściach Rosji, które potencjalnie mogą się od niej oderwać.

Rosja ma cały arsenał instrumentów, żeby wpływa na sytuację na Białorusi. Myślę, że są gotowi do tego, żeby Łukaszenka pozostał u władzy jeszcze przez pewien czas, może gotowi są i do tego, że na Białorusi mogą dojść do władzy inni liderzy.

Wiktar Babaryka i Walerij Cepkało w zasadzie pozycjonowali się jako osoby nie antyrosyjskie, może i prorosyjskie.

W tym kontekście bardzo ważna było oświadczenie kanclerz Niemiec Angeli Merkel, o tym, że z Władimirem Putinem toczą się rozmowy dotyczące tego, żeby Kreml nie próbował się wmieszać w sytuację na Białorusi, ale by próbowano znaleźć wyjście  z tej sytuacji.

My nie raz uprzedzaliśmy partnerów na Zachodzie, że Rosja ma narzędzia wpływów na Białorusi w różnych sferach. Natomiast Zachód nie ma.

Co zamierza robić Aleksander Łukaszenka? Zachowuje się czasem dość agresywnie – krzyczał na robotników, pokazał się opinii publicznej z karabinem, uzbroił w broń nastoletniego syna.

Wydaje się, że Łukaszenka zostaje osamotniony. Pokazywała to konferencja z udziałem sekretarz prasowej i syna Koli. Mamy doniesienia, że z jego strony padały rozkazy użycia broni ostrej – jednak organy siłowe średniego i niższego szczebla się na to nie zdecydowały. Mamy jednak na przykład w Brześciu przypadek protestującego, który zginął od strzału w  głowę – to 43-letni Hienadź Szutau. Tym powinny się też zająć organizacje międzynarodowe.

Czego możemy teraz oczekiwać - jak będą przebiegały protesty?

Wcześniej już mówiliśmy, że zwyciężyć dyktaturę można tylko drogą długich protestów i strajków. Tylko krew, pot i łzy, ciężka praca, tylko one mogą dać nam zwycięstwo – jak kiedyś mówił Brytyjczykom Winston Churchill.

Może zajmie to kilka tygodni, może kilka miesięcy. Pamiętamy, że ukraiński Majdan trwał kilka miesięcy. Białorusini muszą być cierpliwi, zdecydowani, solidarni w tej sprawie.

I bardzo byśmy nie chcieli, żeby, powiedzmy „dla uproszczenia sytuacji w Europie”, stara Europa oddała nas w strefę wpływów Rosji.

Bardzo zaniepokoiło mnie oświadczenie prezydenta Francji Emmanuela Macrona z którego wynikało, że Rosja miałaby się stać takim pośrednikiem w mediacjach - między opozycją a Łukaszenką? To byłoby oddanie Białorusi na pastwę reżimu na Kremlu.

Wszyscy na Białorusi rozumieją ważność Rosji, nikt nie chciałby jej prowokować, nawet politycy prozachodni. Myślę, że pierwszy przywódca Białorusi pierwszą wizytę zaplanuje w Moskwie. Jednak i Swiatłana Cichanouska mówi, że Białoruś nie handluje swoją suwerennością, chce wybierać swoje władze i swoją drogę.

Białorusi, jak ostatnio mówił polski premier, jest też potrzebne wsparcie gospodarcze UE. Obecnie jest tak bardzo uzależniona od Rosji, Kreml wykorzystuje tę sytuację politycznie.

Reżim nie powinien otrzymać ani grosza – przeznaczy wszystko na struktury siłowe. Jednak społeczność międzynarodowa powinna zaproponować pomoc gospodarczą Białorusi w wypadku rezygnacji Łukaszenki i przeprowadzenia wolnych wyborów.

***

Źmicier Bandarenka był działaczem politycznym, więźniem politycznym na Białorusi. Został zmuszony do emigracji z Białorusi. W 2010 roku był szefem kampanii wyborczej Andreja Sannikaua, kandydata kampanii Europejska Białoruś w wyborach prezydenckich. Po rozpędzeniu demonstracji przeciwko fałszerstwom wyborczym został aresztowany i oskarżony .

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

***