Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 18.11.2021

Kryzys na granicy. Ekspert PISM ostrzega: Zachód nie może wpaść w pułapkę, którą zastawiły Mińsk i Moskwa

- Sztucznie wygenerowany kryzys w intencji Mińska i Moskwy ma prowadzić do nowego otwarcia w relacjach z UE, w którym Rosja w roli mediatora oferuje łatwe i szybkie rozwiązanie tego kryzysu, w zamian za pewne ustępstwa na rzecz Białorusi i jej samej. Dlatego tak ważne jest, żeby wszelkie kontakty z reżimem Łukaszenki były podejmowane w imieniu całej UE, a nie poszczególnych państw członkowskich. Rosja i Białoruś tylko czekają na rozgrywanie podziałów i braku jedności w Unii w kwestii kryzysu granicznego - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Marcin Terlikowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
  • "To zły sygnał" - mówi portalowi PolskieRadio24.pl ekspert PISM Marcin Terlikowski, komentując rozmowy Angeli Merkel i Emmanuela Macron z Łukaszenką i Putinem
  • "Polsce zależy na rozwiązaniu kryzysu na granicy, na odesłaniu migrantów do ich domów, ale w taki sposób, aby nie zachęcić Łukaszenki do eskalacji kryzysu ponownie", podkreśla ekspert PISM
  • "Szczególnie problematyczna jest kwestia korytarza – jeśli UE zgodziłaby się przyjąć migrantów koczujących na granicy, to wyśle sygnał – Łukaszence, ale i do krajów pochodzenia tych ludzi, że jednak presja i wytrwałość się opłaca, że można nielegalnie dostać się do UE. W prosty sposób może to doprowadzić do kolejnej eskalacji, gdy tylko Łukaszenka uzna, że chce coś od UE wymusić" - zauważa analityk PISM.
  • "Być może musimy się liczyć z niespokojną, zmienną sytuacją na granicy przez następne miesiące, przy czym pogoda może mieć tutaj decydujące znaczenie", zaznacza ekspert

- Po raz kolejny Rosja, przy pomocy Łukaszenki wykorzystującego migrantów, tworzy sztucznie kryzys, po to, żeby samemu go rozwiązać i odnieść z tego korzyści strategiczne – zaznaczył w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Marcin Terlikowski, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, komentując sytuację na polskiej granicy.

Jak podkreślił, Zachód nie powinien dać się złapać w tę pułapkę Putinowi i Łukaszence. – To reżim Łukaszenki, za zgodą Rosji i zapewne przy jej praktycznym wsparciu, zinstrumentalizował presję migracyjną na UE i utworzył nowy szlak dla migrantów – zaznaczył.

Jeśli przyjąć, że rozwiązaniem tego sztucznie stworzonego kryzysu jest przyjęcie warunków Białorusi czy Rosji, na przykład w kwestii sankcji czy gazociągu Nord Stream2, to UE wpisze się wówczas w pełni w grę polityczną Rosji i zrobi to, czego Rosja oczekuje – ostrzegł ekspert.

Rozwój sytuacji na granicy

Pytany o scenariusze rozwoju sytuacji, MarcinTerlikowski powiedział, że można spodziewać się chwilowej deeskalacji, bo Łukaszenka chce wysłać do Zachodu sygnał do gotowości do rozmów. Niemniej jednak można spodziewać się dalszej eskalacji kryzysu, gdy będzie leżeć to w interesie Mińska czy Moskwy. - Być może musimy się więc liczyć z niespokojną, zmienną sytuacją na granicy przez następne miesiące, przy czym pogoda może mieć tutaj decydujące znaczenie. Na czas zimy migranci z Bliskiego Wschodu mogą nie chcieć próbować swoich sił w nielegalnym przekraczaniu granicy, natomiast stworzony sztucznie przez Łukaszenkę szlak migracyjny może ponownie szeroko otworzyć się wiosną – zaznaczył.

Ekspert skomentował także ostatnie rozmowy kanclerz Niemiec Angeli Merkel i Władimirem Putinem i Aleksandrem Łukaszenką oraz rozmowę prezydenta Francji z prezydentem Rosji, a także propozycję korytarza, która, jak podkreśla, jest szczególnie problematyczna

Więcej w rozmowie.

granica terytorialsi 1200
"Rosja współodpowiada za kryzys na granicy". Sannikau: potrzebne są sankcje wobec Kremla, nie tylko wobec Mińska

PolskieRadio24.pl: Jak skomentowałby Pan rozmowy kanclerz Angeli Merkel z Władimirem PutinemAleksandrem Łukaszenką oraz prezydenta Francji Emmanuela Macrona z Putinem? Czy one Pana zdziwiły? Jakie niosą ze sobą konsekwencje, czy można mówić o szansach, czy bardziej o ryzykach, zwłaszcza w przypadku kwestii korytarza?

Marcin Terlikowski (PISM): To zły sygnał, ponieważ za tymi pierwszymi rozmowami nie poszedł przekaz, że interlokutorzy Putina i Łukaszenki reprezentują całą UE. Nie mógł pójść, bo tak nie było i po raz kolejny Francja i Niemcy zademonstrowały, że preferują działania samodzielne w sytuacjach kryzysowych, niż aktywność poprzez instytucje i mechanizmy unijne. W ten sposób Łukaszenka i Putin mogą oceniać, że ich taktyka się opłaci, że Zachód jest podzielony w kwestii rozwiązania kryzysu i niektóre państwa, zwłaszcza Niemcy, mogą pomóc w rozwiązaniu sytuacji kryzysowej po myśli Rosji i Białorusi, oferując im pewne ustępstwa i stawiając inne, mniejsze państwa, przed faktem dokonanym. Na takie działanie nie może być zgody.

Wydaje się jednak, po ostatnich oświadczeniach kanclerz Merkel, że Niemcy mają świadomość stawki swoich działań i ich odbioru w Polsce. Po rozmowach polsko-niemieckich na najwyższym szczeblu zapewniają teraz o pełnej solidarności z Polską. Zobaczymy, jak będzie w praktyce. Polsce zależy na rozwiązaniu kryzysu na granicy, na odesłaniu migrantów do ich domów, ale w taki sposób, aby nie zachęcić Łukaszenki do eskalacji kryzysu ponownie, kiedy tylko uzna to za stosowne. Szczególnie problematyczna jest kwestia korytarza – jeśli UE zgodziłaby się przyjąć migrantów koczujących na granicy, to wyśle sygnał – Łukaszence, ale i do krajów pochodzenia tych ludzi, że jednak presja i wytrwałość się opłaca, że można nielegalnie dostać się do UE. W prosty sposób może to doprowadzić do kolejnej eskalacji, gdy tylko Łukaszenka uzna, że chce coś od UE wymusić.

Jakie scenariusze tego kryzysu rysują się teraz przed nami?

Najbardziej prawdopodobny scenarusze to chwilowa deeskalacja, aby wysłać sygnał gotowości Łukaszenki do negocjacji z Zachodem. Niestety, Łukaszenka zachowuje instrumenty eskalacji kryzysu, gdy tylko uzna, że mu się to opłaci. Stawką jest uznanie de facto jego władzy przez Zachód, zniesienie części sankcji, a także pomoc finansowa dla udzielenia pomocy humanitarnej migrantom, którzy utknęli na Białorusi. Kryzys może więc eskalować, gdy Łukaszenka uzna, że nie udaje mu się wejść na drogę do osiągnięcia jego celów, albo, gdy Putin uzna, że może w ten sposób ponownie wykorzystać Białoruś do zwiększenia presji na Zachód i osiągnięcia celów Rosji. Być może musimy się więc liczyć z niespokojną, zmienną sytuacją na granicy przez następne miesiące, przy czym pogoda może mieć tutaj decydujące znaczenie. Na czas zimy migranci z Bliskiego Wschodu mogą nie chcieć próbować swoich sił w nielegalnym przekraczaniu granicy, natomiast stworzony sztucznie przez Łukaszenkę szlak migracyjny może ponownie szeroko otworzyć się wiosną.

forum-0385580318 (1).jpg fried
Były ambasador USA w Polsce: Waszyngton jest gotów, by współpracować z Warszawą ws. Białorusi

Codziennie dowiadujemy się więcej na temat sztucznie wytworzonego szlaku migracyjnego przy polskiej granicy i ich działań z użyciem oszukanych przez reżim Łukaszenki migrantów. Jak opisałby Pan mechanizm tego kryzysu w tym momencie?

Reżim Aleksandra Łukaszenki instrumentalnie wykorzystał migrantów i presję migracyjną w sąsiedztwie Unii Europejskiej do tego, żeby podważyć bezpieczeństwo granicy zewnętrznej Unii Europejskiej i NATO.

Mamy do czynienia z bardzo cyniczną, brutalną grą, w której oszukani ludzie, migranci szukający lepszej przyszłości w Europie, są wykorzystywani do tego, żeby na poziomie strategicznym próbować zakwestionować wiarygodność państw granicznych NATO i UE.

Białoruś nie bez powodu wybrała migrantów jako instrument swojego działania, ponieważ to kwestia w bardzo dużym stopniu polaryzująca opinię publiczną w całej Unii Europejskiej. Migranci są przemocą wypychani w kierunku granicy przez białoruskie służby, które dostarczają im też narzędzi do niszczenia polskiej infrastruktury granicznej, a nawet, jak widzieliśmy kilka dni temu, wyposażają ich w granaty hukowe, którymi atakowali polskie służby.

Ludzie ci jednocześnie są poddawani przemocy i nie mogą łatwo wycofać się z lasu i wrócić do kraju pochodzenia. Dopiero pierwsza, mała grupa, została zawrócona i odleciała do Iraku. Pytanie, czy to nie ustępstwo taktyczne, a sytuacja zostanie przez reżim Łukaszenki zaostrzona ponownie w wybranym przez niego momencie.

Mówi się często, że to wojna hybrydowa. Reżim Łukaszenki wytworzył bowiem wieloaspektową sytuację, w której trudno o oczywiste rozwiązania, pomijając zasadę, że granicy należy strzec i nie można jej nielegalnie przekraczać. Ataki migrantów na polskich pograniczników, żołnierzy i policjantów, niszczenie infrastruktury granicznej są działaniami przestępczymi. Nie można jednak mówić o zagrożeniu militarnym, co więcej migranci są kierowani, wyposażani a pewnie i zmuszani do określonych działań przez służby białoruskie. Towarzyszą im sugestie odcięcia dostaw gazu i ropy do Polski, dezinformacja w mediach społecznościowych, manipulacje wobec polskich funkcjonariuszy. Trudno o prostą odpowiedź na takie działania, dlatego wpisują się one w logikę wojny hybrydowej. Jasne jest tylko to, że należy uniemożliwiać nielegalne przekraczanie granicy oraz, że poszkodowanym, którzy jednak dostali się na polskie terytorium należy udzielać pomocy medycznej i humanitarnej. Nie oznacza to jednak zalegalizowania ich pobytu na terytorium Polski i UE ani odejścia od chronienia granicy – ta powinna być chroniona jak najlepiej.

Oczywiście, granica powinna być nielegalnie przekraczana, forsowana, powinna być obroniona.

Trzeba podkreślić, że obserwujemy działanie celowe, obliczone na podważanie wiarygodności państw granicznych Unii Europejskiej i NATO, na wywoływanie polaryzacji społecznej.

Wszystko to może prowadzić do próby nowego otwarcia w relacjach Mińska i Moskwy z UE, gdzie Rosja może nagle wejść w rolę mediatora, strony, która oferuje łatwe i szybkie rozwiązanie tego kryzysu, w zamian za pewne ustępstwa, na przykład szybsze uruchomienie Nord Streamu 2. Ten aspekt nie był na początku dostrzegany przez wielu komentatorów, ale w ostatnich dniach stał się w pełni widoczny.

Po raz kolejny Rosja, przy pomocy Łukaszenki wykorzystującego migrantów, tworzy sztucznie kryzys, po to, żeby samemu go rozwiązać i odnieść z tego korzyści strategiczne .

Ważne jest, byśmy jako UE i NATO nie dali się złapać w tę pułapkę Rosji i Łukaszence. To reżim Łukaszenki, za zgodą Rosji i zapewne przy jej praktycznym wsparciu, zinstrumentalizował presję migracyjną na UE i utworzył nowy szlak dla migrantów. Jeśli przyjąć, że rozwiązaniem tego sztucznie stworzonego kryzysu jest przyjęcie warunków Białorusi czy Rosji, na przykład w kwestii sankcji czy gazociągu Nord Stream2, to UE wpisze się wówczas w pełni w grę polityczną Rosji i zrobi to, czego Rosja oczekuje

I między innymi z tego względu ważne jest pokazywanie, że ta granica jest nieprzekraczalna w sposób nielegalny.

Co można powiedzieć o wymiarze bezpieczeństwa, w kontekście przesuwania grup migrantów na różne kierunki, m.in. w stronę przesmyku suwalskiego?

Tego typu działania testują sposoby na reagowania na granicy NATO i UE. Pozwala to Białorusi i Rosji wyciągnąć wnioski na temat tego, jak kraje graniczne są przygotowane do zabezpieczenia granicy. Polskiej granicy strzegą straż graniczna, policja, wojska operacyjne, wojska obrony terytorialnej. Obecna sytuacja nie pozwala jednak jeszcze służbom zgromadzonym po stronie białoruskiej na ocenę całości potencjału wojskowego Polski, reagowania na ewentualny atak militarny.  Jesteśmy na razie dość daleko od tego. Trzeba zaznaczyć, że każda eskalacja w wykonaniu sił białoruskich, użycie siły wojskowej, byłaby sytuacją jednoznaczną, pociągającą za sobą reakcję NATO i USA. Na to Białoruś nie chce sobie pozwolić.

Utrzymywanie dwuznaczności jak najdłużej jest na rękę reżimu w Mińsku i, powoduje, że kryzys może trwać miesiącami, niezależnie od najnowszych sygnałów o odesłaniu części migrantów do Iraku.

Wygląda zatem na to, że Putin i Łukaszenka chcą poprzez szantaż wydobyć od Zachodu konkretne korzyści, które zapewne omawiali podczas częstych w tym roku wielogodzinnych spotkań w cztery oczy, których ustalenia trzymano w sekrecie. Dodatkowo, w ostatnim tygodniu Putin i Łukaszenka rozmawiali kilkakrotnie przez telefon, przy czym w obu tych wypadkach opinii publicznej przekazano, że tematem była sytuacja na polskiej granicy.  Szantaż Moskwy i Mińska jest obarczony ryzykiem, Zachód jest w stanie go przejrzeć, ale z drugiej strony Putin i Łukaszenka posuwają się zwykle tak daleko, jak tylko mogą, to znaczy, o ile koszty konkretnych decyzji nie wydadzą się im zbyt wysokie.

Odpowiedzią na tę sytuację powinno być zatem podniesienie kosztów tego kryzysu dla Łukaszenki i dla Putina.

Oczywiście równolegle należy zapewniać bezpieczeństwo granicy, budować kolejną infrastrukturę, zasilać granice kolejnymi jednostkami policji, wojska, Straży Granicznej, czyli robić to, co jest już robione.

Ale istotna jest też równoległa reakcja całej Unii Europejskiej, także głównych sojuszników Polski w NATO wobec Białorusi i wobec Rosji.

Trzeba wdrożyć szósty pakiet sankcji Unii Europejskiej wobec Białorusi. Należy też odpowiednio zareagować na przykład na ofertę ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa, iż Moskwa może pomóc rozwiązać kryzys migracyjny, jeśli jakieś interesy Rosji w Europie będą uwzględnione, a w grę wchodzi zapewne kwestia uruchomienia gazociągu Nord Stream 2, być może jakieś koncesje w kwestii Ukrainy wokół której Rosja ponownie gromadzi bardzo duże siły wojskowe.

Trzeba wskazać, że nie ugniemy się, a kosztem utrzymania tego kryzysu będzie zaostrzenie napięcia na linii Zachód-Rosja i oddalenie perspektyw powrotu do choćby selektywnej współpracy z Rosją. Wszelkie sygnały, że Zachód, albo co gorsza wybrane kraje UE i NATO, mogą samodzielnie wynegocjować porozumienie z Łukaszenką, być może uwzględniające także interesy Rosji, będą tylko zachęcały do zwiększania presji na granicę i przedłużały cierpienia oszukanych ludzi, migrantów.

Jak zatrzymać sztuczny szlak migracyjny?

To trzeci tor działania dla Polski, obok wzmacniania granicy i szukania międzynarodowej presji na Białoruś i Rosję. Należy mianowicie rozmawiać z tymi państwami, które zasilają imigrantami Białoruś. Chodzi o uświadamianie ich mieszkańcom, że są oszukiwani, że przelot na Białoruś nie gwarantuje swobodnego wejścia na teren Unii Europejskiej.

Należy szukać możliwości dalszego ograniczenia operowania linii lotniczych między Mińskiem a stolicami krajów Bliskiego Wschodu. Mamy już pierwsze sukcesy w tym zakresie, Turcja, Syria już podjęły decyzje w tym kierunku.

W przypadku zagrożeń hybrydowych, ofiara musi podjąć aktywności w różnych obszarach, by otrzymać pożądany efekt. Dlatego w celu rozwiązania tego kryzysu Polska musi działać wielotorowo. Jeden rodzaj działań nie przyniesie jego rozwiązania.

***

Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl