Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 14.03.2011

Aleś Michalewicz wyjechał z Białorusi. "Nie wyszedłbym już z budynku KGB"

Były kandydat na prezydenta, który ujawnił informacje o torturach w areszcie, pisze na blogu, że był w niebezpieczeństwie. KGB znowu wezwało go na przesłuchanie.
Aleś Michalewicz na konferencji, na której poinformował wszystkich o torturowaniu więźniów w izolatorze KGB w MińskuAleś Michalewicz na konferencji, na której poinformował wszystkich o torturowaniu więźniów w izolatorze KGB w Mińskufot. michalevic.org

Informacje na temat Białorusi: Raport Białoruś

Były kandydat w wyborach prezydenckich na Białorusi Aleś Michalewicz powiadomił na swoim blogu w nocy z niedzieli na poniedziałek, że znajduje się "poza zasięgiem działalności KGB". Najprawdopodobniej oznacza to, iż wyjechał z kraju.

Rozmowy z Alesiem Michalewiczem przez Skype o torturach w więzieniu, o reakcji KGB na oświadczenie o torturach.

- Wzywają mnie do KGB w celu przeprowadzenia działań śledczych. Mam uzasadnione podstawy, by uważać, że już nie wyjdę z budynku KGB, dlatego w KGB mnie nie będzie. Jestem teraz w bezpiecznym miejscu, poza zasięgiem działalności białoruskiego KGB - napisał Michalewicz.

- Dla mnie istnieje jedyny powód, który usprawiedliwia takie moje kroki - to realne fizyczne niebezpieczeństwo. Wszyscy wiedzą, że ci ludzie są zdolni do wszystkiego, że w ich działaniach nie ma zgodności z prawem i jawności - przekazała słowa polityka strona internetowa opozycyjnego Ruchu "O Wolność".

Miłana Michalewicz powiedziała Radiu Swaboda, że nie wie, gdzie jest jej mąż, ale w kraju go nie ma. Małżeństwo ma dwójkę małych dzieci.

Oświadczenie o torturach na Białorusi

Aleś Michalewicz, zwolniony 19 lutego z aresztu śledczego KGB w Mińsku, ogłosił publicznie, że KGB znęca się nad aresztowanymi oraz że aby wydostać się z aresztu podpisał zobowiązanie do współpracy, ale je zrywa. KGB zaprzeczył oskarżeniom i opublikował fragmenty listu Michalewicza z aresztu do prezydenta Aleksandra Łukaszenki z prośbą o wyrozumiałość. Michalewicz potwierdził ten list. Potem został wezwany na przesłuchanie i wówczas - jak relacjonował - pokazano mu zrobione ukrytą kamerą nagranie jego rozmów z funkcjonariuszami KGB w czasie pobytu w areszcie.

Podobnie jak większość innych kandydatów opozycji na prezydenta, Michalewicz trafił do aresztu śledczego KGB po demonstracji opozycji w wieczór wyborczy 19 grudnia 2010 roku. Demonstranci zakwestionowali oficjalne wyniki wyborów, według których niemal 80 proc. głosów zdobył ubiegający się o czwartą kadencję prezydencką Łukaszenka.

Michalewicza zwolniono z aresztu, zamieniając mu środek zapobiegawczy na zobowiązanie, że nie wyjedzie z kraju. Tak jak na pięciu innych kandydatach opozycji, ciążą na nim zarzuty o organizację i udział w masowych zamieszkach. Grozi za to do 15 lat pozbawienia wolności.

M.in. w związku z oświadczeniem Michalewicza o torturach Parlament Europejski przyjął w czwartek rezolucję potępiającą władze Białorusi, zalecającą możliwość wprowadzenia sankcji ekonomicznych.

PAP/agkm