28-letni Oleg Griszkowiec i 29-letni Andriej Burdyka rok przesiedzieli w więzieniu czekając na akt łaski białoruskiego prezydenta. Aleksander Łukaszenka jednak odmówił podpisania dokumentu. Griszkowiec i Burdyka w maju 2009 roku podczas libacji alkoholowej zasztyletowali współbiesiadników: 65-letniego mężczyznę oraz dwie kobiety w wieku 52 i 34 lat. Według świadków uprowadzili również nastoletniego chłopca i ranili nożem grodzieńskiego taksówkarza.
W maju 2010 roku sąd w Grodnie skazał ich na karę śmierci. Kolejny rok przesiedzieli za kratami czekając na ułaskawienie, ale jak napisała gazeta „Wieciernyj Grodno” - nie doczekali się.
Białoruś jest jedynym w Europie krajem, w którym orzeka się i wykonuje wyroki śmierci. W ponad 20 letniej historii tego państwa stracono w ten sposób kilkaset osób. Wyroki śmierci na Białorusi utrzymane zostały w kodeksie karnym na mocy ogólnonarodowego referendum, które przeprowadzono w 1996 roku. Według oficjalnych wyników podawanych przez władze w Mińsku ponad 80 procent obywateli opowiedziało się za pozostawieniem najwyższego wymiaru kary.
Międzynarodowe organizacje obrony praw człowieka twierdzą, że wyroki wykonywane są w tajemnicy przed rodzinami skazanych, którym nie wskazuje się również miejsca pochówku straconych. W 2009 i 2010 roku na Białorusi prowadzona była kampania na rzecz zniesienia kary śmierci. Również Rada Europy zażądała od Mińska wprowadzenia memorandum na jej orzekanie i wykonywanie. Od grudnia 2010 roku, po ochłodzeniu się kontaktów Mińska z krajami Unii Europejskiej rozmowy na ten temat zostały zamrożone.
agkm