Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 06.01.2012

Łukaszenka cenzuruje Internet Białorusinom

Zgodnie z nowym prawem na czarną listę ok. 60 stron trafiły portale opozycyjne. Będą blokowane w kafejkach i urzędach. Na szczęście nie sprawdziły się prognozy części ekspertów i Białorusini mają dostęp do stron zagranicznych. Przeczytaj, co się zmienia.
Łukaszenka cenzuruje Internet Białorusinomsxc.hu

6 stycznia weszła w życie wprowadzona dekretem prezydenckim poprawka Kodeksu administracyjnego, dotycząca Internetu. Co jest teraz zabronione na Białorusi? Dostawcy Internetu pod groźbą sankcji blokują dostęp do zakazanych stron instytucjom państwowym (z wyjątkami, w rodzaju resortów siłowych), instytucjom edukacyjnym, kafejkom, klubom internetowym.

Osobom prywatnym takich stron nikt nie powinien blokować, chyba że ktoś sam o to poprosi. Pojawił się jednak pewien niepokojący sygnał, że niektórzy dostawcy blokują dostęp wszystkim hurtowo (zobacz niżej).

W kafejkach trzeba się odtąd legitymować paszportem. Dotyczy to też cudzoziemców. W praktyce było tak i do tej pory, ale teraz kafejki, kluby i inne miejsca publiczne z dostępem do sieci będą karane grzywną, jeśli nie zarejestrują internauty. Oprócz tego dostawcy i kafejki muszą przez rok przechowywać dane o swoich użytkownikach.


Co jest na czarnej liście?


Władze nie opublikowały spisu portali z czarnej listy (podobno około 60), które nie będą dostępne w instytucjach publicznych. Znają go wnioskodawcy i dostawcy Internetu. Jak dowiedziały się ze swoich źródeł białoruskie media, na liście zakazanych mają być m.in. strona opozycyjna Karta 97, Wiasna (strona organizacji Alesia Bialackiego), Białoruski Partyzan, Prokopovi.ch, strona słynnego blogera Jauhena Lipkowicza, a oprócz stron niezależnych różne witryny pornograficzne i o charakterze „terrorystycznym”.

Nie wszędzie jeszcze ten dostęp zablokowano: dziennikarze raportują, że internet dostępny był w jednym z urzędów, jednej ze szkół etc.

Jak można wnioskować z komentarzy w mediach niezależnych, dekret z ich punktu widzenia nie zmienia aż tak wiele. Były informacje, że już wcześniej urzędnicy państwowi nie mieli dostępu do stron opozycyjnych i niezależnych. Nie ma też blokady zagranicznych stron, o czym wcześniej pisały główne światowe portale, typu Mashable, BBC, Washington Post, opierając się zapewne na artykule ze strony Biblioteki Kongresu, który takie zagrożenie podniósł. Wydaje się więc, że eksperci, którzy obawiali się, że nowe prawo może posłużyć jako podstawa do tego rodzaju cenzury, nie mieli racji.

Tak czy inaczej, przepisy zaostrzają kontrolę nad Internetem. Blokada zakazanych stron nie jest przeznaczona dla indywidualnych użytkowników, ale już pojawił się sygnał, że jeden z operatorów mobilnych, BelCel, zablokował je wszystkim. Dopiero po interwencji klienta odblokował – pisze portal Karta 97.

Co więcej, w ostatnich dniach przez kilka dni atakowano Kartę 97 i portal Młodego Frontu. Z Karty 97 usunięto część archiwum, prawdopodobnie ktoś wykradł hasło do administrowania stroną, portal raportował też o atakach DoS. Z początkiem roku z telewizji kablowej w Mińsku zniknął bez żadnych zapowiedzi zagraniczny kanał Euronews. Dlatego raczej nie można mieć wątpliwości: władze Białorusi będą starały się niszczyć niezależne źródła informacji w Internecie.

Zmiany w Kodeksie postępowania administracyjnego przewidują też kary za działalność usługową z wykorzystaniem zagranicznych serwerów.

Monitorowanie nowych regulacji przypisano do struktur siłowych, Centrum Anaityczno-Operacyjnego przy prezydencie, odpowiednim działom KGB i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, Komisji Kontroli Państwowej.

agkm

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś