Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 18.01.2021

Zachód wobec Rosji i Chin. "Kreml chce testować USA w kilku obszarach, Biden może wykonać ruch wyprzedzający"

- Siergiej Ławrow powiedział w 2014 roku, że państwa bałtyckie i Mołdawia powinny wyciągnąć wnioski z tego co się dzieje na Ukrainie – mówił analityk James Sherr (Chatham House) podczas debaty PISM poświęconej zagrożeniom ze strony Rosji i Chin oraz odpowiedzi Zachodu na nie. Dodał, że w takiej sytuacji poświęcenie Ukrainy bądź wrażenie, że tak się dzieje, mogą skończyć się bardzo źle. Eksperci podkreślali, że nowa administracja USA nie skłoni się do resetu relacji z Rosją, a ze strony Kremla można oczekiwać "testowania" tej administracji. Hans Binnendijk (Atlantic Council) wskazał na potrzebę rozmieszczenia Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej (ang. ABCT) także w państwach bałtyckich.

Jaka powinna być reakcja NATO i szerzej rozumianego Zachodu na wyzwania ze strony Rosji i Chin w kontekście objęcia rządów w Waszyngtonie przez nową administrację USA - o tej sprawie dyskutowali podczas debaty organizowanej przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych i Wilson Center znani analitycy i współtwórcy amerykańskiej polityki zagranicznej.

Moderujący debatę Dan S. Hamilton (Wilson Center), niegdyś wysoki urzędnik odpowiadający za kwestie europejskie i transatlantyckie w administracji USA, zauważył, że w przypadku Chin administracja Bidena mówi o rywalizacji wielkich potęg, natomiast Unia Europejska – o systemowej rywalizacji i choć UE chyba nie zdefiniowała, co dokładnie przez to rozumie, to wygląda na to, że są to nieco inne podejścia.

Kori Schake (American Enterprise Institute) podkreśliła, że utrzymywanie wydatków na obronność na poziomie 2 procent PKB,  zaproponowane jeszcze przez Baracka Obamę i Joe Bidena w zeszłej kadencji, będzie wciąż bardzo ważne, a niedotrzymywanie tego zobowiązania utrudnia realizacje takich propozycji, jak wysuniętych przez Hansa Binnendijka (Atlantic Council) w kwestii rozmieszczenia brygady ABCT w Polsce i państwach bałtyckich. Dr Łukasz Kulesa (PISM) wspomniał, że decyzje o wydatkach są podejmowane na poziomie narodowym – część państw, w tym Polska, już osiągnęły ten pułap.

James Sherr (Chatham House) w kontekście tego, jak Zachód powinien radzić sobie z wyzwaniami ze strony Kremla, ocenił, że potrzebny byłby powrót do wyrazistej polityki zagranicznej USA. Nie zakończy ona podziałów w Europie ani w USA, ale może ona przywrócić poczucie stabilności, zaufania, przewidywalności – dodał.

Sherr zaznaczył, że nie może być złudzeń co do rychłej zmiany polityki Bidena wobec Rosji. Wskazał na rosnącą rolę militarnego i siłowego establishmentu we władzach Rosji.  Podkreślił, że Putin włączył w bardzo dużym wymiarze perspektywy siłowego militarnego establishmentu do perspektywy politycznej – w dużej mierze ujednolicił perspektywę siłowo-militarną z polityczną, i to w dużo większym stopniu niż kiedykolwiek wcześniej przed erą Breżniewa/Andropowa. To poważne zagrożenie.

James Sherr zaznaczył, że z Rosją wiąże się także wyzwanie natury intelektualnej – Rosja, jak mówił, ma swój „system wierzeń” w polityce zagranicznej, opowiada się przeciw porządkowi pozimnowojennemu i jest to problem systemowy, który trzeba uznać za rzeczywistość, z którą trzeba nam koegzystować. Sherr ocenia, że to się nie zmieni, trzeba uznać Rosję za zagrożenie systemowe. Komunikacja, z Kremlem, jak stwierdził, powinna mieć miejsce, ale powinna być jak najbardziej zinstytucjonalizowana i transakcyjna.

”Ławrow o tym, że państwa bałtyckie i Mołdawia powinny wyciągnąć wnioski z tego, co się dzieje na Ukrainie”

Analityk James Sherr ostrzegł przed zagrożeniami na Łotwie i w Estonii – gdzie mieszka spora mniejszość rosyjska, a tę, jak wskazuje historia, Rosja potrafi wykorzystać w swoich agresywnych planach. Ostrzegł w tym kontekście przed zaniedbaniem kwestii Ukrainy. Przypomniał słowa Siergieja Ławrowa z września 2014 roku, że „państwa bałtyckie i Mołdawia powinny rozważyć, co się dzieje na Ukrainie i wyciągnąć wnioski”. Jak mówił, nie można mieć wątpliwości, że brak wsparcia dla Ukrainy czy stworzenie takich pozorów, iż go nie ma, ośmieli Rosję np. do tego, aby osłabić poczucie pewności państw bałtyckich.

Ekspert ostrzegł także, że administracja Bidena będzie testowana przez Rosję. Należy się tego spodziewać czy to w sferze działań kinetycznych, czy dezinformacyjnej, czy cyberataków, czy dyplomacji. Jak zaznaczył, Kreml cechuje podejście leninowskie do wojny i pokoju – stosuje wobec oponentów tzw. „razwiedkę bojem” (rozpoznanie w walce), by sprawdzić, jak przygotowany jest przeciwnik, jak zareaguje, nastroje, siłę nerwów, spójność oponenta. Test zdaniem Sherra nastąpi raczej szybko i prawdopodobnie na więcej niż jednym obszarze geograficznym.

Sherr podkreślił, że odstraszanie i obrona NATO powinny być na wysokim poziomie – a Rosja powinna mieć świadomość, że koszty nawet małej wojny byłyby dla niej dewastujące.

”Administracja wprawdzie przyjaźniejsza, ale i pasywna w kwestiach Europy”

Kori Schake (American Enterprise Institute), niegdyś praktycznie uczestnicząca w kształtowaniu amerykańskich polityk, m.in. pod kierunkiem wypowiadającego się także w tej debacie Hansa Binnendijka (Atlantic Council), podkreśliła, że wszystkie powyższe wnioski są prawdziwe. USA mają jednak wewnętrzne problemy, stąd tym ważnym kwestiom będzie poświęcane mniej uwagi – oceniła. Europejczycy powinni spodziewać się wprawdzie przyjaźniejszej administracji, ale i pasywnej w kwestiach europejskich  – dodała.

Prelegentka ma wrażenie, że osoby w administracji Bidena to osoby, które wprawdzie popierają związki transatlantyckie, mają poczucie, że Rosja jest ogromnym problemem, ale jednocześnie uznają, że jeśli Europa chce strategicznej autonomii, jeśli chce zawierać strategiczne umowy z Chinami, to USA nie będą temu przeszkadzać, bo będą przecież mieć inne priorytety. Nie muszą walczyć o to, by Europa podjęła decyzje właściwe z punktu widzenia swojego bezpieczeństwa – oceniła.

Z perspektywy amerykańskiej Europa ma dość potencjału, by móc zająć się problemem Rosji – dodała także. A jednak Europa wciąż nie jest w stanie tego zrobić. Zaznaczyła, że ciężko będzie utrzymać sytuację, gdy USA i NATO zajmują się polem militarnym, a Europa współpracą i handlem.

Kori Schake zaznaczyła, że za administracji Busha urzędnicy potrafili walczyć z Europejczykami o tego rodzaju ważne kwestie, utrzymujące filary porządku transatlantyckiego  – to jednak zmieniło się za Obamy. Ten nie walczył. I teraz domyślne podejście będzie wyglądać w ten sposób, że USA nie będą stać na przeszkodzie Europejczykom na przykład w kwestii pomysłów takich jak o strategicznej autonomii – oceniła.

W kwestii Chin Europa także będzie oceniana przez administrację Bidena  - podkreśliła Kori Schake. Przypominała w tym momencie wywiad z prezesem Volkswagena, który dziwił się, że Chiny umieściły miliona Ujgurów w obozach reedukacyjnych i nie był pewny, co to oznacza dla Europy.

Kori Schake zauważa, że Europa pozostaje w tyle pod kątem oceny wyzwań ze strony Chin – sądząc m.in. po dyskusjach w kwestii 5G. Schake nie jest jednak pozbawiona przekonania, że obie strony w pewnym momencie dojdą do tych samych wniosków.

Schake oceniła, że Europejczycy mają rację celebrując powrót praw człowieka do centrum polityki zagranicznej USA – jednak i europejska hipokryzja może również być narażona na ekspozycję  - ostrzegła.

Analityk dodała jednocześnie, że i administracja Bidena może nadal pytać Europę o to, dlaczego budowany jest NS2, skoro Europę tak niepokoi zagrożenie ze strony Rosji. Dlaczego nie słucha się Polski i państw bałtyckich w kwestii NS2?

Podkreśliła także, że to, iż warto rozważyć to, że żądania wzrostu wydatków na obronność do 2 procent PKB w Europie,  nawet jeśli ktoś odebrał je za niegrzeczne – to nie znaczy, że nie są jak najbardziej słuszne.

Administracja Bidena będzie także wiązać duże oczekiwania z Europą – powiedziała.

Dan S. Hamilton (Wilson Center) zauważył, że w Europie nie ma zgody co do strategicznej autonomii, nie ma też poczucia, że jest to postulat dobrze zdefiniowany i co przez to należy rozumieć.

Dr Łukasz Kulesa (PISM) zaznaczył, że zgadza się z krytycznymi ocenami analityków Schake i analizą Sherra. Zaznaczył, że Joe Biden jako wiceprezydent u boku Baracka Obamy był przy tym, gdy tworzono obecną politykę NATO wobec Rosji, a działo się to w drugiej części rządów Baracka Obamy. Zatem i on, i jego zespół są zapoznani z wielopoziomową polityką odstraszania, zwiększania odporności na zagrożenia i dialogu. Ocenił, że administracja Bidena wie, jak działa Rosja, jej członkowie mogli zobaczyć to na własne oczy.

Analityk spodziewa się, że administracja Bidena może wysłać pewne sygnały odstraszające, by Kreml powstrzymał się od tzw. wczesnego testowania Zachodu i by uspokoić sojuszników wschodniej flanki, którzy mogą się martwić o ew. przesunięcie (pivot) ku Pacyfikowi.

Trudną kwestią są Chiny – zauważył ekspert. Jak dodał, na szczycie NATO w Londynie w 2019 roku, stwierdzono, że Chiny przedstawiają zarówno szanse jak i wyzwania. Zaznaczył, że w kwestii Chin dostrzec można dwa główne nurty myślenia. Pierwsze zakłada, że Chiny są najważniejszym wyzwaniem XXI wieku i należy przemyśleć funkcjonowanie NATO, inaczej mówiąc, albo przyjdzie udać się w obszar Pacyfiku, albo upaść. Drugie podejście, jak stwierdził, zakłada, że Chiny są wyzwaniem, ale NATO powinno pozostać sojuszem regionalnym, bo to udaje mu się najlepiej.

Jak stwierdził, NATO może się adaptować do sytuacji, zajmując się przeciwstawieniem się szkodliwym wpływom Chin, odnawiać sojusz w regionie Pacyfiku, etc.

"Nowa brygadowa grupa bojowa dla państw bałtyckich"

Hans Binnendijk (Atlantic Council), który w biegu swej kariery zajmował się kształtowaniem polityki zagranicznej USA, powiedział, że USA mogą się skupić na sprawach wewnętrznych, pandemii, gospodarce. Jego zdaniem polityka zagraniczna USA może mieścić się na skali pomiędzy polityką Georga Busha juniora. a podejściem Donalda Trumpa – trzeba znaleźć nowy punkt równowagi. W jego ocenie pierwsze miesiące administracja poświęci na zmiany polityk w pewnych kwestiach, odwrócenie kierunku polityki – chodzi o porozumienie klimatyczne etc.  Administracja Bidena skupi się na partnerach i sojuszach – mówił. W jego opinii nie ma widoków na reset z Rosją.

Analityk ocenił, że jeśli chodzi o zagrożenie ze strony Rosji, po obu stronach Atlantyku mamy duży stopień spójności. W kwestii Chin widzimy konwergencję.

Dodał, że niektórzy demokraci coraz częściej mówią cicho o podziale pracy – by Europa poświęciła uwagę Rosji, a USA zajęły się Chinami. Jednak na razie Europa nie jest gotowa – może uda się taki podział rozpocząć w dłuższej perspektywie, jeśli myśleć o 2030 roku – mówił.

Analityk ocenił, że rośnie liczba ćwiczeń wojskowych między Rosją i Chinami, pojawia się intensywniejsza współpraca przemysłowa i w innych obszarach. Są jednak i różnice między tymi państwami. Ekspert zauważył np., że Rosja okupuje pewne terytoria, które do niej nie należą, Chiny na razie powstrzymują się np. od ataku, choć stanowią zagrożenie dla pewnych rejonów, np. Tajwanu.

Ekspert dodał, że Rosja i Chiny są innego zdania w kwestii tego, jak powinno być zarządzane państwo  - niż Zachód. To starcie dwóch podejść do zarządzania w państwie, podejmowania decyzji (governance). Podejście dwutorowe  Zachodu ma w ocenie analityka zapobiec zbliżeniu się tych dwóch potęg.

Ekspert wspomniał także o odejściu dwutorowym. Po pierwsze, względem Rosji polegać ono miałoby na wzmacnianiu zdolności odstraszania – to inicjatywy wzmocnionej gotowości, wzmacnianie mobilności i należy kontynuować ten kierunek. Według eksperta można byłoby umieścić w państwach bałtyckich Pancerną Brygadową Grupę Bojową (ang. ABCT, American Brigade Combat Team).

Jednocześnie, jak podkreślił Hans Binnendijk, trzeba z Rosją prowadzić rozmowy dotyczące kontroli zbrojeń, sprzyjające stabilności strategicznej – należy odnowić traktat START, na liście są też inne traktaty.

Zauważył, że jeśli chodzi o Chiny, odpowiedzialni za ten obszar w nadchodzącej administracji Joe Bidena Kurt Campbell i Jake Sullivan mówią o rywalizacji i koegzystencji w odniesieniu do Pekinu. Jak zaznaczył, wojna USA z Chinami byłaby katastrofalna dla Europy. Dlatego i Europa powinna pomyśleć o opcjach odstraszania.

Jeśli chodzi o dwutorowe podejście do Chin, jak ocenił, jest duże pole do rozmów – w kwestii klimatu, gospodarki.

James Sherr  (Chatham House) ocenił, że Rosja i Chiny są partnerami w przedsięwzięciu rozmontowywaniu obecnego ładu światowego, to ich strategiczny cel, mają też wspólnego wroga – Zachód. Nie zgadza się z oceną, że działania Zachodu zbliżają te państwa do siebie. Rosja jego zdaniem nie uczyni niczego, co może zantagonizować Chiny. Zarówno Rosja i Chiny nie chcą obecności Zachodu – czy na Kaukazie, czy w Azji Centralnej.

Przestrzegł też przed zbyt pospiesznym zawieraniem porozumień nuklearnych, w sytuacji kiedy zmieniły się zasoby Rosji etc., trzeba móc ocenić ich wpływ na sytuację bezpieczeństw. Jego zdaniem można przedłużyć START na przykład o rok, tak by dać sobie czas na przemyślenie celów na tym polu.

Jednak Hans Binnendijk ocenił, że START trzeba przedłużyć nie o rok, ale o 5, 3, a w międzyczasie ocenić wpływ nowych broni Rosji, inne nowe uwarunkowania i pomyśleć o nowym typie porozumienia. Rozmowy według niego powinny być dwustronne, bo Chiny mają zbyt niski potencjał broni strategicznej (ok. 300 egzemplarzy) ale po ich sfinalizowaniu obie strony mogą zwrócić się do Chin, by zamroziły zbrojenia.

Ocenił, że można wskrzesić choć część porozumienia INF, w kwestii broni z nuklearnymi głowicami. Stwierdził, że Rosja i Chiny są blisko, ale mogą się zbliżyć jeszcze bardziej – należy unikać scenariusza m.in. formalnego porozumienia Moskwy i Pekinu.

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl