Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Agnieszka Kamińska 18.01.2021

Biden wyciągnie rękę do Europy. "Partnerstwo USA i UE wciąż jest niezastąpione, ale wymaga udoskonalenia"

- Stawianie celów polityki wewnętrznej jako priorytetów nie jest alternatywą dla ambitnej polityki zagranicznej – jest jej podstawą – ocenił b. urzędnik administracji USA  wysokiego szczebla Dan S. Hamilton podczas debaty PISM na temat przyszłej polityki administracji Joe Bidena. W ten sposób odniósł się do obaw, że sprawy wewnętrzne odciągną USA od problemów świata. O tej sprawie dyskutowali też inni analitycy. Mowa była o wyzwaniach w relacjach transatlantyckich.

W pierwszej części debaty PISM "Biden i Europa. Co teraz?" Nathalie Tocci (Istituto Affari Internazionali), doradzająca niegdyś b. przewodniczącej KE Federice Mogherini, oceniła, że administracja Joe Bidena wyciągnie rękę do Europy, ale w Europie panuje niestety zgoda, że należy robić jak najmniej w relacjach z USA – i ten ciężar przerzucony na partnera będzie nadal obciążał wzajemne stosunki.

Czytaj także: "Zachód wobec Rosji i Chin. "Kreml chce testować USA w kilku obszarach, Biden może wykonać ruch wyprzedzający"

Dr Patrycja Sasnal (PISM) prognozowała, że polityka Bidena będzie balansować "między pasywnością a zaangażowaniem", wymuszonym przez okoliczności. Zaznaczyła jednak, że zgodnie z europejskim interesem Biden zapewne wykaże aktywność i wsparcie dla Ukrainy i Białorusi. Innego zdania co do polityki Bidena wobec sąsiedztwa UE była Nathalie Tocci.

Charles A. Kupchan (Council on Foreign Relations) ocenił, że tradycja izolacjonizmu jest wciąż żywa i gdyby nie pandemia, Donald Trump zapewne zostałby wybrany ponownie na urząd prezydenta. Joe Biden w jego ocenie nie jest w stanie wrócić do rzeczywistości sprzed Donalda Trumpa – elektorat amerykański jest dziś w innym miejscu historii.

Daniel S. Hamilton (Wilson Center) stwierdził, że wiele kwestii z zakresu relacji transatlantyckich przekłada się bezpośrednio na politykę wewnętrzną państw Europy. Wskazał na to, że szczepionka to w istocie projekt transatlantycki.  

Jako spodziewane obszary współpracy Europy z administracją Bidena eksperci wskazywali sprawy klimatu, pandemii, porozumienia z Iranem, reformy multilateralizmu (m.in. WHO, WTO etc.).

Więcej w opisie dyskusji.

"Ikona relacji transatlantyckich"

Sławomir Dębski, dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Miedzynarodowych podkreślił, że Joe Biden jest przez wielu oceniany jako ikona relacji transatlantyckich. Zadał ekspertom pytanie o politykę zagraniczną Bidena  i o to, jak jego administracja będzie kształtowała relacje z Unią Europejską.

Nathalie Tocci (Istituto Affari Internazionali), która doradzała m.in. przewodniczącej KE Federice Mogherini, pytana na ile USA są wciąż "niezastąpionym" państwem świata, oceniła, że to pojęcie zmienia formę, a myślenie o nim w starym wydaniu może wzmagać napięcia. Zaznaczyła, że zbyt wysokie oczekiwania mogą wywoływać zniecierpliwienie Europejczyków.

Dodała, że różnice w polityce UE i USA istnieją, jednak jej zdaniem nie muszą one powodować sporów, mogą być rozwiązywane wewnątrz transatlantyckiej rodziny.

Jako spodziewane obszary współpracy Europy z administracją Bidena wskazała sprawy klimatu, pandemii, porozumienia z Iranem, reformy multilateralizmu (m.in. WHO, WTO etc.).

Tocci oceniła, że oczekiwania Europy wobec USA powinny być ostrożne w stosunku do naszego sąsiedztwa, czy to na wschodzie, czy na południu. Zdaniem Tocci można oczekiwać koordynacji polityk UE i USA w tej sprawie, co jest samo w sobie ważne, bo jej brak może wywołać wiele szkód. Niemniej jednak, w jej ocenie, koordynacja ta nie przybierze nowych form. Ekspertka sądzi, że nie można się spodziewać zwiększenia zaangażowania czy w kwestii Bałkanów, Libii, czy też w sprawie Białorusi, czy Bliskiego Wschodu. 

Różnic w podejściu UE i USA spodziewa się w kwestii Chin, w kwestiach obrony, handlu i kwestiach z zakresu cyfryzacji, wzmacniania konkurencyjności przemysłu. Zakłada też, że obecny będzie nadal rzeczywisty nacisk na kraje Europy, by zwiększały swoje nakłady na obronność.

Tocci zauważył, że zespół Bidena zareagował już przeciwko porozumieniu UE z Chinami. Zaznaczyła jednocześnie, że po obu stronach Atlantyku jest zrozumienie co do tego, jakie plany mają Chiny – i ta świadomość znacznie wzrosła w czasie pandemii.

Dr Tocci podkreśliła, że nowa administracja będzie chciała wyciągnąć rękę do Europy. Według niej problemem jednak nie będzie to, że UE nie zgodzi się co do tego, jak współpracować z USA, tym bardziej że, jak stwierdziła, po odejściu Trumpa powinna mieć miejsce większa konwergencja wśród państw UE w bezpośrednim i pośrednim podejściu do Waszyngtonu.

Jak zaznaczyła, bardziej problematyczne niż różnice w UE co do podejścia do USA jest to, iż Europa zgadza się co do tego, by robić bardzo mało w tych relacjach w zakresie polityki zagranicznej z USA, za to wiele oczekiwać od Waszyngtonu – większej odpowiedzialności, niesienia większego ciężaru, większej aktywności. I ta zgoda wydaje się być większym problemem w relacjach z USA niż różnice między państwami w kwestii polityki USA – zaznaczyła dr Tocci, była doradczyni Federiki Mogherini.

Między pasywnością i zaangażowaniem

Dr Patrycja Sasnal (PISM) powiedziała, że polityka Bidena na Bliskim Wschodzie i w sąsiedztwie UE będzie oscylowała między dwoma tendencjami – "pasywnością, jeśli to możliwe, i zaangażowaniem, kiedy to konieczne".

Antony Blinken, nominowany przez Bidena na stanowisko sekretarza stanu, stwierdził, że jego zdaniem USA na Bliskim Wschodnie będę mniej aktywne – zauważyła. Oceniła, że Biden będzie chciał zmienić niektóre polityki Donalda Trumpa.

Jak zaznaczyła, widzi pięć obszarów w polityce zagranicznej, które w relacjach USA z UE wymagają pewnych korekt i jej zdaniem będą one miały miejsce. Dodała, że mija 10 rocznica arabskiej wiosny – polityka Europy wobec tego regionu w jej ocenie była niewłaściwa – wspierano puczystów, preferowano pseudostabilizację od obrony praw człowieka. Joe Biden może wskazać w tej kwestii inną drogę na przykład ze względu na jego zaangażowanie w kwestii praw człowieka – zaznaczyła. Kolejna taka kwestia to Iran – oceniła dr Patrycja Sasnal - dodając, że Biden chce powrócić do porozumienia nuklearnego – ale sankcje mogą być zniesione tylko wówczas, jeśli Iran przestanie naruszać przyjęte na siebie zobowiązania. Trzecia kwestia, jak zaznaczyła, to sprawy Palestyny. Jak oceniła, Biden nie zmieni lokalizacji ambasady w Izraelu, ale będzie chciał odbudować zaufanie między USA a Palestyną, być może przywróci przynajmniej w części pomoc dla Palestyńczyków, np. dla Agendy Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie (UNRWAA).

Dr Sasnal oceniła, że USA będą wspierać Ukrainę w tym, by stała się znaczącym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, NATO, a jest to zgodne z interesami Unii Europejskiej. Biden będzie naciskał także na reformę sądownictwa i efektywniejsze działania przeciwko korupcji – dodała. Biden, jak zaznaczyła, może szukać nowego formatu rozmów między Ukrainą i Rosją – zwłaszcza teraz, gdy urząd kanclerza opuszcza Angela Merkel, która była motorem normandzkiego formatu z udziałem Rosji i Ukrainy.

- W kwestii Białorusi Biden 27 października oznajmił,, że chce znacznie rozszerzyć sankcje przeciwko reżimowi dyktatora Aleksandra Łukaszenki – przypominała dr Patrycja Sasnal. Zaznaczyła, że chce on wspierać białoruską opozycję i ma mnóstwo możliwości współpracy z Europą w tej kwestii, podobnie w sprawie utrzymania i rozszerzenia sankcji.

Dr Patrycja Sasnal zaznaczyła, że w wielu aspektach Europa wciąż ufa Stanom Zjednoczonym.

Oceniła, że trzeba ograniczyć oczekiwania wobec USA – bo mamy obecnie "dwie UE, także dwoje USA”, jeśli patrzeć na polaryzację stanowisk wewnątrz tych organizmów. Stąd osiągnięcie porozumień w małej grupie spraw to będzie duże osiągnięcie – oceniła  i dodała, że przeciwnicy Bidena pozostaną w grze politycznej.

Internauci pytali, czy polityczna polaryzacja w USA może wpłynąć na sposób, czy możliwości USA w zakresie przewodzenia światu, funkcji państwa lidera.



Charles A. Kupchan (Council on Foreign Relations) odpowiedział, że polaryzacja nie wpłynie tak bardzo na politykę zagraniczną – Donald Trump miał duże pole do prowadzenia polityki zagranicznej bez zwracania się do Kongresu. Ograniczenia dotyczą ratyfikowania traktatów, czego jednak nie trzeba się spodziewać, podobnie jest w sferze wolnego handlu – tu też trudno będzie zdobyć poparcie obu partii.

Ocenił jednak, że Biden zauważa, iż połowa kraju jest w stanie rewolty – stąd w pierwszych latach skoncentruje się na sprawach wewnętrznych, pandemii, gospodarki, infrastrukturze, etc. Jak stwierdził, era Trumpa może uświadomić politykom, że mamy wewnętrzne problemy do rozwiązania i jeśli to się nie stanie, to należy spodziewać się drugiego analogicznego okresu. Jak stwierdził, grupa, która zajmuje się polityką zagraniczną w administracji Bidena, jest aktywna, gotowa do działania, pełna energii i zapału, ale prezydent jest politykiem, który rozumie fakt, że trzeba skupić się najpierw na uporządkowaniu spraw wewnętrznych.

Daniel S. Hamilton (Wilson Center, Europe Global Program) powiedział, że należy rozumieć wewnętrzną dynamikę polityki USA. – Kolejne wybory do Kongresu (midterm elections, wybory środka kadencji) będą za dwa lata. Zaznaczył, że Joe Biden już teraz się na tym silnie koncentruje, bo większość w obu izbach jest niewielka. Zazwyczaj w tych wyborach partia urzędującego prezydenta wypada gorzej. Wybierana jest wówczas cała Izba Reprezentantów i jedna trzecia Senatu.

To bardzo ważna sprawa dla agendy prezydenta – i stąd dwa lata będą miały w perspektywie nadchodzące wybory. Jak zaznaczył Hamilton, także Obama przez pierwsze dwa lata nie zdecydował się na wiele działań, na które wedle analityka mógł był się ważyć – i powodem były wybory do Kongresu. Ta kwestia, zdaniem Hamiltona, nie zablokuje wysiłków polityki zagranicznej, ale nadchodzące wybory będą zawsze w tle politycznym. Podkreślił, że trzeba brać pod uwagę Kongres jako aktora polityki zagranicznej.

*** 

CZYTAJ TAKŻE:

***

Opracowała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl