Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Agnieszka Kamińska 10.02.2013

Sannikau to prezydent, Poczobut korespondent. Ksywy zza krat

Andrej Sannikau był nazywany w celi prezydentem, co powodowało, że niezadowolone władze przewoziły go z więzienia do więzienia. Andrzej Poczobut był zwany korespondentem i proszony o pomoc w pisaniu podań. Blog Franaka Wiaczorki o pseudonimach więziennych białoruskiej opozycji.
Sannikau to prezydent, Poczobut korespondent. Ksywy zza kratsvaboda. org

Zobacz: Blog Franaka Wiaczorki na portalu PolskieRadio.pl (w serwisie specjalnym Raport Białoruś)>>>

Moi koledzy przygotowują książkę na temat tego, jak zachować zdrowie w więzieniu. To nasunęło mi myśl, że ciekawą rzeczą są pseudonimy więzienne opozycjonistów, ksywy, jakie dostawali od kolegów z celi białoruscy więźniowie polityczni. Okazuje się, że opozycyjnego kandydata na prezydenta, Andreja Sannikaua, nazywano w więzieniu … prezydentem. Podobnie nazywano kandydującego cztery lata wcześniej Aleksandra Kazulina. Jeśli chodzi o Sannikaua, wiele razy przenoszono go z więzienia do więzienia, z nadzieją, że nie będzie tam nazywany prezydentem. Władze to bardzo denerwowało.

Jak opowiadał Źmicier Bandarenka, inny więzień polityczny, pozostałych więźniów-opozycjonistów nazywano zwykle ”politycznymi” albo ”mużykami”. Mużyk to "chłop”, w więzieniu oznacza kogoś dobrego. To nie ”kozieł”, który donosi władzom więzienia, ani też nie ”piewień”, który również stara się w jakiś sposób wyróżnić. Z ”mużykiem” można współpracować.

Niektórzy więźniowie polityczni mieli dziwne pseudonimy. Na przykład Andrzej Poczobut, polsko-białoruski dziennikarz, w więzieniu od razu dostał ksywę korespondent. Kiedy przychodził po ciężkiej więziennej pracy, więźniowie prosili go o pomoc w napisaniu listów, skarg, wniosków, próśb.

Andrej Klimau, Andrej Bandarenka, którzy byli kandydatami w wyborach lokalnych lub parlamentarnych, byli nazywani deputatami (posłami).

Ja również w wojsku miałem ”ksywę”. Początkowo nazywano mnie BNF-owcem (od Białoruskiego Frontu Ludowego), potem politycznym, wreszcie "deputatem", kiedy zdecydowałem się kandydować w wyborach lokalnych, miesiąc przed zwolnieniem z więzienia.

Śmieszny pseudonim miał Aleksander Atroszczenkau, sekretarz prasowy Andreja Sannikaua. Nazywano go "Sasza dwa sznurka” czyli ”Szasza dwie sznurówki”. Pracował przy produkcji sznurówek. Więzienie jest ważną częścią gospodarki, produkuje się tam wszystko od telewizorów po buty i sznurówki. Aleksander zamiast stu sznurówek robił dwie i mówił, że nie da rady zrobić więcej…

Franak Wiaczorka

Informacje o Białorusi: Raport Białoruś

Więcej o ksywach białoruskich więźniów na portalu Svaboda.org >>>

Franak
Franak Wiaczorka/foto: profil na Facebooku