W stołecznej dzielnicy Faszlum rozbito namiot dla żałobników, chcących opłakiwać 56-latka zastrzelonego przed tygodniem przez bojowników Kaddafiego. Nikt nie śmiał się pojawić - pisze korespodent amerykańskiej agencji. Składanie kondolencji zabitego demonstranta jest niebezpieczne w libijskiej stolicy.
Nocne przeszukania ulic, domów, szpitali
Ciała uznawanych za zaginionych rozrzucono po ulicach. Żołnierze w nocy nachodzą domy i wyciągają podejrzanych o demonstrowanie, zidentyfikowanych na podstawie nagrań wideo z poprzednich demonstracji. Inni żołnierze przeszukują szpitale w poszukiwaniu rannych demonstrantów, żeby i ich zabrać.
Wszechobecna bezpieka
Mieszkańcy mówią, że znajdują się pod czujnym okiem różnych milicji Kaddafiego, które używają wielu nazw: Bezpieczeństwo Wewnętrzne, Centralna Siła Wsparcia, Siła Ludowa, Gwardia Ludu i Brygada Mohammeda al-Magarifa, szefa osobistej straży Kaddafigo - wszystkie one szukają demonstrantów.
- Podczas gdy rozmawiamy, szpiedzy są wszędzie i obserwują mnie i ciebie - usłyszał korespondent Associated Press w Trypolisie od jednego mężczyzny.
Test dla reżimu
Opozycja planuje zaznaczyć swoją obecność dziś, tradycyjnie po piątkowych modłach. Czy do demonstracji dojdzie - pisze AP - zależy od siły zasianego przez dyktatora strachu. Dzisiejszy dzień ma być kluczowym testem dla władzy Kaddafiego, ma pokazać ile jeszcze zostało mu władzy w jego ostatnim silnym bastionie w kraju.
Associated Press, sg