Decyzja libijskiego reżimu nadchodzi w momencie gdy państwa Zachodu decydują o kształcie wojskowej interwencji w tym kraju. Międzynarodowa koalicja, która się kształtuje, zareagowała na groźbę masakry cywilów w mieście Bengazi, położonej na wschodzie Libii stolicy powstania przeciwko dyktatorskim rządom Muammara Kaddafiego, który niepodzielnie rządzi od 42 lat.
Według najnowszych doniesień zawieszenie broni, wbrew słowom Moussa Koussy, nie weszło w życie. Mieszkańcy m.in. Misraty donoszą, że walki trwają i - według podanych przez Al-Dżazirę informacji - powstańcom udało się odeprzeć szturm wojsk rządowych.
Sceptycznie do deklaracji Trypolisu podchodzą Londyn i Paryż. - Ocenimy Kaddafiego po działaniu, nie po słowach - powiedział David Cameron, brytyjski premier. W tym samym czasie francuski MSZ ocenił, że "zagrożenie (wobec cywilów - red.) się nie zmieniło".
Międzynarodowy Trybunał Karny ostrzegł libijskie władze, że jeśli do ataków na cywili dojdzie, będą one traktowane jako zbrodnia wojenna i ścigane.
Czytaj więcej w serwisie specjalnym Raport Arabia
sg