Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Szymon Gebert 29.03.2011

Bez wsparcia samolotów powstańcy w odwrocie. "Gdzie Sarkozy?"

- Gdzie jesteś, Sarkozy? - krzyczeli powstańcy, uciekający przed ciężkim ostrzałem sił Kaddafiego ze zdobytego ledwo dzień wcześniej Ben Dżawad.
Myśliwce na pokładzie francuskiego lotniskowca Charles de Gaulle operującego u wybrzeży LibiiMyśliwce na pokładzie francuskiego lotniskowca Charles de Gaulle operującego u wybrzeży LibiiFot. PAP/EPA/CYRIL DAVESNE

Poniedziałkowa ofensywa sił powstania parła z wielką prędkością na zachód: po zdobyciu Adżdabiji, powstańcy przejęli Ras Lanuf, Bregę, Ben Dżawad (na którym przed trzema tygodniami zatrzymał się pochód) i podchodzili pod Syrtę, rodzinne miasto Kaddafiego.

Udało im się pokonać ponad 200 kilometrów w dwa dni, jednak tylko dzięki jednemu czynnikowi: nalotom. Zniszczyły one znaczną część sił reżimu w Adżdabiji i zmusiły resztę do dalekiej ucieczki, aż do Syrty. Na powtórzenie tego scenariusza liczyli powstańcy, którzy z rozpędu podeszli wczoraj nawet 30 kilometrów pod Syrtę. Przygotowane jednak na atak wojska Kaddafiego odparły pierwsze szturmy i od rana same wypychały powstańców na wschód, zdobywając ostatecznie dziś po południu Ben Dżawad, leżące około 140 km na wschód od Syrty.

- Sarkozy, gdzie jesteś? - krzyczeli, według relacji frontowego korespondenta Asociated Press, uciekający z miasta powstańcy. Samoloty koalicji nie atakowały celów w pobliżu Syrty z powodu zachmurzenia. Naloty prowadzono natomiast na zachodzie kraju, m.in. w samym Trypolisie, gdzie - według agencji France Presse - bomby spadły niedaleko rezydencji Muammara Kaddafiego.

Mapa
Mapa północnej Libii, linii wybrzeża wzdłuż której położone są niemal wszystkie miasta (Fot. maps.google.com/polskieradio.pl)
Pentagon ostrzegał wcześniej powstańców z Bengazi, że są zbyt słabo uzbrojeni, żeby prowadzić ofensywę w takim tempie. Poprzednio, gdy przed trzema tygodniami powstanie z Cyrenajki parło na zachód, rebelianci wpadli w zasadzkę w Ben Dżawad właśnie. Ponieśli tam wówczas ciężkie straty.

Powstańcy
Powstańcy jeszcze w pobliżu Ben Dżawad (Fot. PAP/EPA/KHALED ELFIQI)

Szczyt w Londynie: czy powstańcy dostaną broń?

Tymczasem w Londynie przedstawiciele 36 państw ustalili powołanie "grupy kontaktowej", która będzie odpowiedzialna za porozumienie z przywódcami libijskiego powstania. Wysłanie swoich wysłanników, czy też ambasadorów, przy Radzie Narodowej w Bengazi zapowiedziały Stany Zjednoczone i Francja.

Główni
Sekretarz stanu Hillary Clinton i brytyjski premier David Cameron (Fot. PAP/EPA)

Na szczycie debatowano też nad sposobami wsparcia powstania innymi niż poparcie polityczne. Według nieoficjalnych informacji "Washington Post" Pentagon jest gotów do wysłania powstańcom uzbrojenia potrzebnego im do nawiązania równej walki z wojskami reżimu. Gdyby do tego doszło, oznaczałoby to zapewne wysłanie broni ręcznej, rakiet przeciwpancernych, moździerzy a byćmoże i haubic i innej artylerii z amerykańskiego demobilu.

Od jutra, jak zapewniło NATO dementując doniesienia m.in. AFP o opóźnieniu, dowodzenie misją w Libii trafi w ręce sztabowców Sojuszu. Sojusz poinformował, że już od środy wieczorem będzie odpowiadał za koordynację ataków na ciele naziemne, blokadę morską, oraz utrzymywanie strefy zakazu lotów.

Czytaj więcej w serwisie specjalnym Raport Arabia

sg