Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Urszula Tokarska 11.03.2011

Po studiach prosto na bezrobocie

W styczniu było zarejestrowanych prawie 39 tysięcy absolwentów uczelni. Prawie 2-krotnie więcej niż w 2007 roku.
Po studiach prosto na bezrobociePAP/Paweł Supernak
Posłuchaj
  • Po studiach prosto na bezrobocie


Halina Lichocka: - Politycy się cieszą, że mamy największy w Europie skok liczby studentów, ale nikt nie patrzy na jakość ich kwalifikacji.

Prof. Anna Giza-Poleszczuk z UW: - Takie cieszenie się ze tego, że np. młodzież wiejska podejmuje studia, jest niezasadne, bo te studia bardzo często nie dają im szans na rynku pracy, ani szans rozwoju osobistego czy też powrotu na wieś. Często też te studia są płatne, konieczne jest utrzymanie stancji, a kierunki bywają zupełnie przypadkowe, np. turystyka, nie dająca szans na znalezienie pracy.

Piotr Sarnecki – ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan: - Niestety, ilość studentów czy absolwentów nie przekłada się na ich jakość. Polskie uczelnie nie uczą jak zdobytą wiedzę wykorzystywać. Już na studiach trzeba zacząć myśleć o stażach, praktykach. Badania pokazują, że 26% studentów nie ma żadnego kontaktu z rynkiem pracy na studiach. Postulujemy, aby była współpraca uczelni i pracodawców. Warto pomyśleć, aby uczelnie zapraszały pracodawców do tworzenia programów nauczania.

Halina Lichocka: - Ważny jest też dobór kierunku studiów. My kształcimy najwięcej osób w kierunkach humanistycznych i ekonomicznych, a potem jest w tych kierunkach najwięcej bezrobotnych. Jak działa program kierunków „zamawianych”.

Bartosz Loba – rzecznik Ministerstwa Nauki: - To odpowiedź na zapotrzebowanie i prognozy na rynku pracy i gospodarki. Np. z badań wynikało, że będzie brakować inżynierów, absolwentów kierunków technicznych, matematycznych i ścisłych. Są to formy uatrakcyjniające takie kierunki, szkolenia, kursy itp. Zachętą jest też atrakcyjne stypendium dla najlepszych studentów.

Piotr Sarnecki: - Idea bardzo dobra, tylko czy wykonanie tej idei jest najlepsze. Trzeba bowiem patrzeć na umiejętności przyszłych studentów, a nie dokonywać naboru z łapanki. Do końca studiów pozostaje tylko 10 procent rozpoczynających studia. Może egzaminy wstępne byłyby wyjściem.