- Jak nikt nie wie, o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze - powtarza starą maksymę Karolina Baca z Rzeczpospolitej. Zwraca uwagę, że najprawdopodobniej górnicy chcą podwyżki płac. Domagają się 10-procentowej podwyżki i to jeszcze w tym roku. Kierownictwo spółki godzi sie na 2-3 procent. Dopuszcza też 10-procentowąa podwyżkę, ale chce ją powiązać ze wzrostem wydajności pracy. Na to z kolei nie ma zgody górniczych związków.
Jednak podwyżki płac to temat poboczny. - Tak na prawdę chodzi o upublicznienie spółki - podkreśla publicystka. I wskazuje, że wejście JSW na giełdę to nie prywatyzacja, gdyż kontrolny pakiet 51 procent akcji pozostanie w rękach skarbu państwa. Więc można mówić jedynie o upublicznieniu spółki.
Kością niezgody między związkami i kierownictwem spółki jest okres gwarantowanego zatrudnienia. Górnicy chcą dziesięcioletniej gwarancji zatrudnienia, władze spółki godzą się na pięć lat, a i to tylko dla pracowników zatrudnionych na dole. Górnicy obawiają się, że przy prywatnym właścicielu będą mieli mniej do powiedzenia. Nie przekonuje ich przykład Bogdanki, gdzie pracownicy też na początku byli sceptyczni wobec prywatyzacji, a obecnie nie narzekają. Zwłaszcza, że wartość pakietu akcji, które dostali pracownicy na Lubelszczyźnie zwiększył się czterokrotnie.
Związkowcy z Jastrzębskiej Spółki Węglowej zagrozili, że od 26 kwietnia zablokują wywóz węgla z kopalń. - Narażają się na odpowiedzialność cywilną - ostrzega Karolina Baca. Odbiorcy mogą pozwać spółkę za niedotrzymanie warunków umów. Zaś w dalszej perspektywie odbiorcy mogą wybrać inne źródła zaopatrzenia. Może i droższe, ale pewniejsze.
Obecny konflikt z pewnością będzie miał wpływ na cenę akcji spółki, która do końca czerwca chce zadebiutować na giełdzie.
Rozmawiał Robert Lidke.
(ag)
Aby wysłuchac całej rozmowy wystarczy wybrać "Prywatyzacja kopalń" w ramce "Posłuchaj" po prawej stronie.