Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
Jedynka
Małgorzata Byrska 26.09.2013

Czas na ekspansję polskich firm

Na EFNI w Sopocie dużo się mówi o wychodzeniu z kryzysu, o wzmacnianiu gospodarki, o ekspansji. Na pewno mamy się czym pochwalić, np. Ursus dostarczy do Etiopii 3000 ciągników za 90 mln dol., a Pesa sprzeda 9 pociągów niemieckiemu przewoźnikowi.
Czas na ekspansje polskich firmCzas na ekspansje polskich firmSXC
Posłuchaj
  • Czas na ekspansję polskich firm

Zdaniem Henri Malosse’a, przewodniczącego Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego i uczestnika Forum,  w ostatnich dziesięciu latach Europejczycy przysnęli, dlatego kryzys tak mocno w nich uderzył. Dzisiaj nie czują  się bezpiecznie. Europa musi się obudzić i przyspieszyć zmiany. Czy w Polsce mogą powstać tzw. europejskie tygrysy gospodarcze, championi, którzy mogą podbijać zagraniczne rynki? Zapewne w niektórych obszarach już takie firmy są. – I nie są to spółki Skarbu Państwa, ale w biznesie prywatnym. Jeżeli weźmiemy sobie potentata okien dachowych firmę Fakro, to jest to gigant europejski, walczący o miejsce nr 1. Natomiast z największych naszych spółek, to najbliżej do takiego potentata światowego jest KGHM-owi, który ze względu na produkcję, ale nie miedzi, lecz srebra jest numerem 1. na świecie. Więc już mamy takich championów – uważa Andrzej Klesyk, prezes PZU.

Kto ma szansę na rynku

 Z pewnością nie wszyscy przedsiębiorcy powinni startować w tej europejskiej czy globalnej rywalizacji. – Przed firmą, która ma silną pozycję w kraju, dobrą pozycję eksportową, pojawia się pytanie, czy nie rozwinąć się jeszcze bardziej. Często polega to na tym, że musi przenieść swoją produkcję na inne rynki. Jest to naturalny trend w rozwoju, problem polega na tym, że polskie firmy nigdy tego w naszej historii nie robiły. Nie mieliśmy kiedy – przypomina Ryszard Petru z PWC, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Nie mamy know-how, musimy zderzyć się z umiejętnością zarządzania takimi firmami globalnie, co jest trudne oraz z tym, że w Europie wiele krajów chroni swoje rynki. To nie jest niestety tak, że jest zupełnie wolny rynek. – W Niemczech bardzo trudno wejść polskiej firmie na rynek, we Francji też jest trudno, są certyfikaty, zezwolenia, w związku z tym polskie firmy walczą, i ta determinacja powoduje, że to się udaje. Dobrym przykładem są autobusy Solaris, czy Inglot, firma kosmetyczna  o zasięgu światowym – dodaje.

Od czego zacząć

Ze względu na naturę sektora ważne jest, żeby mieć jakiś pomysł na konkretny obszar inwestycji. Np. Inglot jest znany na całym świecie, ponieważ jest to produkt uniwersalny. KGHM inwestuje w Chile, dlatego że akurat tam były złoża. Nie miałby po co iść do Niemiec, bo tam nie ma miedzi. – A z kolei firmy sektora finansowego nie pójdą poza wschodnią czy centralną Europę, bo to nie ma sensu. Trudno wymagać, żeby PZU czy PKO BP kupiło bank lub ubezpieczyciela w Argentynie, bo by nas inwestorzy zabili śmiechem. Dlatego PZU działa niedaleko Polski, i chciałoby coś kupić w tym regionie. Musimy sobie jednak powiedzieć, że jako kraj, i jako sektor przespaliśmy 15 lat. Prywatyzacje były 15 lat temu, więc już nie ma czego kupować – zauważa prezes PZU Andrzej Klesyk. – Niektórzy mówią nawet, że już jest pozamiatane, jednak ciągle czekamy na okazję, i mamy nadzieję, że coś takiego się zdarzy, ale nie ma już prawdziwych prywatyzacji w naszej części świata – dodaje prezes PZU.

Fuzje, przejęcia i tworzenie od nowa

Sposobów na zaistnienie na zagranicznych rynkach,  na ekspansję jest wiele. Poprzez przejmowanie firm i przejmowanie rynku, poprzez szukanie rozwiązań, które obniżą koszty produkcji, a czasami przeskoczą przez bariery celne lub prawne. Niektórym przedsiębiorcom udało się zbudować całkowicie nowe firmy. – Jest taki przykład,  Integer czyli paczkomaty, obejmujący swoim działaniem cały świat. To jest tworzenie spółki od nowa, bo przecież te paczkomaty powstały w miejscach, gdzie nie było niczego wcześniej. I mówimy tu nie tylko o Europie, ale i o Azji. Jednak nie oszukujmy się, to jest dużo trudniejsze, takie zdobywanie rynku od zera – podkreśla przewodniczący  PTE Ryszard Petru. – Natomiast wracając do naszego regionu, to rzeczywiście jest dużo mniej do kupienia, ale na szczęście nie mieliśmy kryzysu, a w wielu krajach jest kryzys, są bardzo niskie wyceny firm i możliwości wynikające z tego, że dana firma jest w tarapatach z powodu tego, że jest kryzys, a nie że jest w ogóle zła, i w tym momencie dobrze być w blokach startowych do kupna – zauważa ekspert.

Sytuacja jest różna w poszczególnych sektorach gospodarki. Firm z sektora ubezpieczeniowego ten kryzys właściwie nie dotknął. Raczej żadna firma ubezpieczeniowa  nie zwracała się do państwa o dofinansowanie. Był to bowiem kryzys bankowy, a nie ubezpieczeniowy. Dlatego w sektorze bankowym takie sytuacje fuzji czy przejęć  są prawdopodobne. Wystarczy przypomnieć, co się stało z bankiem DZ w Polsce, co się dzieje z bankami włoskimi lub niemieckimi – zastanawiają się one nad wyjściem z tej części świata, ponieważ mają problemy w centrali. - Natomiast firmy ubezpieczeniowe czują się bardzo dobrze i kapitału mają bardzo dużo - podkreśla Andrzej Klesyk.

Czy firmom potrzebna jest pomoc w ekspansji

Tak jak zmieniają się zasady gry i regulacje na światowych rynkach, tak również państwo powinno nadążać za tymi procesami, jeśli ma jasno wytyczone cele rozwojowe. – Są dwa rodzaje pomocy dla firm. Na Wschodzie ewidentnie potrzebne jest błogosławieństwo. Tam się robi biznes w ten sposób, że jeśli minister lub wiceminister przecina wstęgę, to znaczy że to jest pobłogosławiony biznes. Jest to bardzo ważne dla wschodniej mentalności. Natomiast na Zachodzie potrzebne jest wsparcie na poziomie Unii Europejskiej, sądów, instytucji. Np. firma Fakro walczy od wielu lat z Veluxem, który zarzuca jej kopiowanie patentów. I tu widać, że te firmy starsze mają lepszą umiejętność działania, znają lepsze sposoby. Nasza europejska dyplomacja jest jeszcze raczkująca, a chodzi o to, aby polski rząd nie bał się być ambasadorem polskich firm za granicą. Ta obawa, to jest pokłosie rządów PiS, kiedy przebywanie z przedsiębiorcą w jednym samolocie było źle widziane, ale mam nadzieję, że to się zmieni, ponieważ dyplomacja gospodarcza jest ważną wartością – uważa Ryszard Petru.

Dlatego wsparcie na pewno jest potrzebne, szczególnie w sytuacjach ochrony rodzimych rynków. Przykładowo, w sektorze usług finansowych w Europie, świadomie nie dopuszczono do pewnych ruchów konsolidacyjnych czy przejściowych. Żaden duży bank, mimo że były plany zakupu dużego banku w Niemczech, nie dostał zezwolenia. To samo stało się we Włoszech. Żaden włoski bank nie został przejęty przez światowych potentatów. Tylko dlatego, że była bardzo jasna świadomość polityczna, że ten sektor jest wyłączony. Czyli trzeba mieć wizję i strategię.

Sylwia Zadrożna

Projekt powstaje we współpracy z Narodowym Bankiem Polskim w ramach programu edukacji ekonomicznej:

''