Henryk Szrubarz: Profesor Michał Waligórski, Prezes Państwowej Agencji Atomistyki, gościem Sygnałów Dnia teraz.
Wiesław Molak: Dzień dobry, witamy.
Prof. Michał Waligórski: Dzień dobry, witam państwa.
W.M.: 13 stycznia 2009 roku rząd zdecydował o rozpoczęciu prac nad programem polskiej energetyki jądrowej. Wynika z tego, że w Polsce mają być wybudowane co najmniej dwie elektrownie jądrowe. Jedna do 2020 roku. Wierzy pan w to?
M.W.: Tak, ja w to wierzę. To zresztą nie jest moje zmartwienie, bo to jest zmartwienie tego, który będzie budował.
W.M.: No ale pan by pewnie chciał, żeby te elektrownie jądrowe były w Polsce.
M.W.: Tutaj znowu następna sprawa. Agencja nie jest od tego, żeby chcieć czy nie chcieć budować elektrownię jądrową. Od tego jest rząd, od tego jest inwestor. My jesteśmy od tego, żeby to, co zostanie zbudowane, było bezpieczne. To jest podobna może troszkę sytuacja do budowy zwykłego budynku, w którym inspektor nadzoru budowlanego dba o to, żeby budynek się nie zawalił. Taka jest mniej więcej rola Agencji.
W.M.: No dobrze, ale kto zbuduje nam te elektrownie?
M.W.: Zbuduje nam elektrownie inwestor, który na pewno ze względu na wielkość tej inwestycji będzie potrzebował jakiejś współpracy z państwem. Decyzja rządu z 13 stycznia określiła nie tylko fakt, że będziemy budować elektrownię jądrową, ale również wyznaczyła inwestora, którym jest PGE, to jest energetyka polska.
W.M.: To będą Francuzi, Amerykanie, Rosjanie?
M.W.: Na tym etapie tego jeszcze nie wiemy. I znowu to będzie decyzja inwestora i państwa, a naszą rolą jako Agencji Atomistyki będzie to, żeby to, co zostanie zbudowane, było bezpieczne dla społeczeństwa, bo taka jest nasza rola.
H.S.: No właśnie, wspomniał pan, panie profesorze, o bezpieczeństwie i zmartwieniem Państwowej Agencji Atomistyki pana również jest to, żeby te elektrownie były bezpieczne. Zna pan opinię publiczną i zna pan wszystkie obawy, które ludzie wyrażają, że to może zaszkodzić, że to może skazić środowisko, że to jest po prostu niebezpieczne, że może to być niebezpieczne.
M.W.: Jakoś nie pamiętamy, że to samo promieniowanie, bo elektrony są takie same czy pochodzą od promieni X, czy z lampy rentgenowskiej, czy pochodzą od izotopów, to samo promieniowane przecież służy do diagnostyki. My nie bylibyśmy w stanie w tej chwili leczyć ludzi, gdyby nie promieniowanie. O tym się zapomina. A pamięta się bomby atomowe, pamięta się zniszczenie, które również wiąże się z promieniowaniem.
W.M.: Pamięta się Czarnobyl.
M.W.: No, jeżeli chodzi o Czarnobyl, to tutaj chcę powiedzieć coś, co może nie jest ogólnie znane. Jest komitet ONZ–owski, który nazywa się UNSCEAR, autorytatywny komitet naukowy Organizacji Narodów Zjednoczonych, który zaraz po awarii czarnobylskiej jednoznacznie określił, że skutki radiologiczne awarii są nieistotne, to znaczy nie będzie wzrostu zachorowań na nowotwory w populacjach napromienianych i tak dalej. Oczywiście, to nie jest znak lekceważenia tej awarii, ale niskie dawki promieniowania, które towarzyszyły tej awarii, dla większości ludzi nie są szkodliwe w sensie wzrostu zachorowań na choroby nowotworowe, bo tym się głównie zajmujemy.
W.M.: Ale słyszał pan pewnie: nie, taka elektrownia jądrowa to dobra rzecz, ale nie koło mnie, jak najdalej ode mnie.
M.W.: Na to też... Bo to jest ważne, bo tu jest socjotechnika. W wielu krajach na przykład stosuje się na przykład obniżenie cen energii elektrycznej dla osób zamieszkujących w okolicy elektrowni jądrowej...
W.M.: I przekupuje się, tak?
M.W.: Drugi... Ja mam świadomość w tej chwili, że wójtowie przyszłych możliwych lokalizacji, w których my jako Agencja będziemy mieli coś do powiedzenia, bo to jest element bezpieczeństwa, wręcz w tej chwili garną się i chcą, żeby to na terenie ich gminy budować elektrownię, bo to są miejsca pracy.
H.S.: Tylko z tego powodu, że ta elektrownia może być... cena energii z elektrowni atomowej może być tańsza i że właśnie to, o czym pan przed chwilą powiedział, że tam będą miejsca pracy, tak? To są dwa zasadnicze powody?
M.W.: Znaczy tak – elektrownia jądrowa w przeciwieństwie do konwencjonalnej kosztuje dużo w momencie budowy, natomiast produkuje energię elektryczną bardzo tanio. Wobec czego wysiłek inwestycyjny jest duży, natomiast bezpieczeństwo energetyczne z kolei w momencie, kiedy działa elektrownia jest bardzo wysokie, dlatego że ta elektrownia będzie działała ciągle, znaczy ciepło, które z reaktora ostatecznie przemieniane jest na energię elektryczną, jest stałe.
W.M.: Zachodniopomorskie proponuje Dolną Odrę lub okolice między Stargardem Szczecińskim i Chociwlem. Gdzie powstanie ta pierwsza elektrownia jądrowa? Może na miejscu zamkniętego Żarnowca?
M.W.: Rozważane są różne lokalizacje. Wedle mojej wiedzy na dzisiaj ta decyzja nie została podjęta. My, oczywiście, będziemy analizowali każdą z tych lokalizacji ostatecznie po jej przedstawieniu przez inwestora.
W.M.: Czasu mało, bo taka elektrownia jądrowa od pomysłu do przemysłu to chyba ponad 10 lat. Zostało 12.
M.W.: My mamy jeszcze zanim będziemy mogli nabyć elementy tej elektrowni, musimy jeszcze przejść pewną drogę poprzez weryfikację naszego systemu ochrony radiologicznej i bezpieczeństwa jądrowego...
H.S.: Co to znaczy?
M.W.: To znaczy istnieje taki... znaczy jest Międzynarodowa Agencja Atomowa w Wiedniu, która jest agendą ONZ–owską i która wyznacza pewne reguły weryfikujące przygotowanie od strony bezpieczeństwa jądrowego i ochrony radiologicznej kraju, który zamierza rozwijać u siebie energetykę jądrową. Nasz system pozwala już obecnie przejść ten egzamin. Będziemy musieli uzupełnić niektóre elementy Ustawy prawo atomowe, która w tej chwili w Polsce obowiązuje. Generalnie stan tej ustawy jest taki, że możemy już przystąpić do pierwszych etapów.
W.M.: Będzie wojna z ekologami?
M.W.: Nie wydaje mi się, dlatego że ekolodzy, którzy programowo zwalczali energetykę jądrową, w tej chwili skłaniają się ku opcji odwrotnej. Zresztą ja podzielam ten pogląd, że od strony ekologicznej właśnie produkcja energii elektrycznej za pomocą reaktora jądrowego jest ekologicznie najczystszym sposobem (...)
W.M.: No dobrze, ale oceniają, że energetyka jądrowa między innymi pogłębi uzależnienie energetyczne Polski wskutek importu paliw jądrowych.
M.W.: Paliwo jądrowe importujemy raz na 20 lat, natomiast ropę naftową musimy importować trochę częściej, wobec czego ten stan zagrożenia w sensie dynamiki jest w przypadku konwencjonalnych paliw daleko większy.
H.S.: Skoro pan nie przewiduje protestów ekologów, a akceptacja społeczna chyba jest do tego, żeby budować elektrownie atomowe, to w takim razie trzeba jak najszybciej zacząć budować.
M.W.: Nie wydaje mi się, żebyśmy mieli już taki stan, że wszyscy kochają energetykę jądrową. Jest wiele osób, którym trzeba wytłumaczyć, których trzeba przekonać i taka jest właśnie rola naszej Agencji. To znaczy my nie propagujemy energetyki jądrowej jako takiej, ale my chcemy jako organizacja zaufania społecznego służyć informacją i dostarczać informacje na temat skutków promieniowania jonizującego. Akurat w swojej karierze dużo się tym tematem zajmowałem. Tak że wydaje mi się, że tutaj należy współgrać, a nie na siłę forsować pewne koncepcje. Wydaje mi się, że będziemy mogli to zaufanie społeczne powiększyć i zwiększyć stopień akceptacji. To jest bardzo ważny element tego programu.
W.M.: Niech pan tłumaczy. Prezes Państwowej Agencji Atomistyki prof. Michał Waligórski był gościem Sygnałów Dnia.
M.W.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)
Jesteśmy gotowi na pierwszy etap budowy - Jedynka - polskieradio.pl