Wotum nieufności to przejaw stanowiska

Data publikacji: 13.06.2008 08:13
Ostatnia aktualizacja: 13.06.2008 08:13
Ten tekst przeczytasz w 9 minut
Szymanek-Deresz
Szymanek-Deresz

POSŁUCHAJ

Jolanta Szymanek-Deresz

Sprawa akcyzy tylko przechyliła szalę, natomiast nie było woli porozumienia co do przeprowadzenia reformy finansów, a to jest dla kraju najważniejsze

Jacek Karnowski: Naszym gościem jest posłanka Jolanta Szymanek–Deresz, Wiceprzewodnicząca SLD. Dzień dobry, pani przewodnicząca, pani poseł.

Jolanta Szymanek–Deresz: Dzień dobry państwu, dzień dobry panu.

J.K.: Oglądała pani mecz?

J.Sz.-D.: Oczywiście, oglądałam mecz i przeżywałam bardzo. Zarówno początek, wydaje mi się, był najbardziej emocjonujący, gdzie zostaliśmy trochę...

J.K.: Nie szło im.

J.Sz.-D.: ...trochę przytłoczeni przez Austriaków, no i ta końcówka, całkowite zaskoczenie.

J.K.: Ma pani poczucie krzywdy, że skrzywdził nas Howard Web, bo tak się nazywa ten angielski sędzia, który podyktował rzut karny?

J.Sz.-D.: Tak, w takim kontekście emocjonalnym, oczywiście, że mam poczucie krzywdy. Natomiast pozostawiam tę analizę specjalistom, czy był faul, czy zasłużyliśmy na ten karny. Ale niepokojące – tak z dystansu już oceniając tę sytuację – jest to, że znowu w piłce nożnej pojawia się taka nieufność co do rozstrzygnięć, że ten sport, który ma być w takim idealistycznym założeniu tą najbardziej czystą grą, no, niestety, rodzi takie właśnie wątpliwości. Czyli bardzo zły efekt tego, że sędzia w sytuacji niezbyt jasnej właściwie rozgrywa ten mecz, a nie decyduje o tej doraźnej sytuacji. Bo takie nam się nasuwają przypuszczenia, że jakby chciał wyrównać to, co niepewnego było w pierwszej części czy nie był pewny swojej decyzji.

J.K.: Pani poseł, dziś z kolei w Sejmie starcie, głosowanie nad wnioskiem o wotum nieufności wobec Jacka Rostowskiego, ministra finansów. No, ten wniosek chyba nie ma szans na przejście. Na pewno nie ma.

J.Sz.-D.: Można by trochę cynicznie powiedzieć, jak to w demokracji, gdzie decyduje większość.

J.K.: Która zawsze broni swoich ministrów.

J.Sz.-D.: Tak jest. I może przegłosować każdy pomysł swój własny albo odeprzeć propozycje opozycji. Ale przecież zgłoszenie wotum nieufności to jest przejaw stanowiska, nie tylko sama wola pozbawienia funkcji ministra, bo tutaj ta racjonalna ocena prowadzi do tego, że niepewny jest ten wynik, bo można liczyć tylko na jakąś nieobecność posłów. Natomiast ta debata ma służyć temu, żeby zostały uwypuklone mankamenty funkcjonowania całego resortu. I po 7 miesiącach rządzenia rząd już nie może bronić się tym, żeby dać mu czas, żeby...

J.K.: Ale co konkretnie źle robi minister Jacek Rostowski? No bo zarzut jest taki, że nie obniża akcyzy, ale on pilnuje pieniędzy zawsze, tak? Minister finansów zawsze rację zawsze w swojej...

J.Sz.-D.: To jest ta ostatnia okoliczność, która naszym zdaniem, bo my mamy też swoją ocenę jako klub Lewica i proszę nam nie przypisywać żadnej koalicji z Prawem i Sprawiedliwość, bo to, że czasami wynik głosowania jest zbieżny, to nie znaczy, że my ustalenia czynimy wcześniej co do sposobu głosowania, bo tylko wtedy można by mówić o koalicji. Oczywiście, żadnej koalicji nie ma. Natomiast według naszej oceny to sprawa akcyzy tylko przechyliła tę szalę, natomiast brak reformy finansów publicznych, wiadomo, że zapowiadanej przez rządy PiS-u, podjętej jako hasło, jako założenie przez rządy pana premiera Tuska, no a potem odejście pana profesora Gomułki z wyraźnym już stanowiskiem, że tutaj oświadczeniem czy uzasadnieniem, że nie było tej wspólnej woli porozumienia co do przeprowadzenia tej reformy, a to jest dla kraju najważniejsze.

J.K.: A lewica jakiś własny wniosek o wotum nieufności, wobec któregoś z ministrów złoży?

J.Sz.-D.: Dzisiaj my dyskutujemy o tym, co złego rząd czyni, jak nie spełnia oczekiwań, natomiast konkluzje będą postawione po tej debacie właśnie.

J.K.: Wczorajsze Fakty Telewizji TVN, serwis informacyjny, podały, że nowa formacja szykuje się po lewej stronie, że demokraci z SDPL mają coś zbudować, głównie eurodeputowani tutaj są aktywni – Bronisław Geremek, Janusz Onyszkiewicz, Dariusz Rosami i Janusz Pinior. To ma być takie odtworzenie LiD–u bez SLD.

J.Sz.-D.: Ja uważam, że wszelka aktywność na scenie politycznej jest pozytywnym efektem, bo rodzą się nowe inicjatywy. Już nie myślę tylko o stronie organizacyjnej, ale o stronie ideowej. I warto jest konfrontować te inicjatywy, żeby znajdować, oczywiście, punkty styczne, a nie podziały. I nie dziwię się, że dzisiaj taka inicjatywa gdzieś się rodzi, aczkolwiek ona nie ma jeszcze żadnego kształtu, właściwie żadnych założeń. No, przepraszam, odwołam się do sondaży. Mówię przepraszam, bo nie powinniśmy się kierować w naszym życiu politycznym, w naszej aktywności politycznej tylko i wyłącznie wynikiem sondaży, ale dzisiaj tak to tłumaczę, że skoro Partia Demokratyczna nie cieszy się żadnym poparciem czy takim, które nie może być zestawiane w rankingu partii, no to musi się zmobilizować do działania. I to jest właśnie ta mobilizacja. A były właśnie takie zbieżne punkty programowe między Sojuszem Lewicy Demokratycznej i Demokratami, tylko okazało się, że różnice przeważyły, ale to jest cały czas pole lewej strony sceny politycznej...

J.K.: Ale rozbicie LiD–u sprawiło, że jest wielość szyldów, że jest tyle szyldów, że pewnie niewielu wyborców w tym się orientuje, zwłaszcza że te... Na przykład SLD też ma dodatkowy szyld w Sejmie – Lewica się nazywa. I to jest chaos, a chaos zawsze w polityce skutkuje słabymi notowaniami.

J.Sz.-D.: Ale znów wracamy do strony organizacyjnej. Dla nas ważne jest, żeby idea lewicowości była głęboko zakorzeniona w społeczeństwie i żeby percepcja społeczna właśnie nie sprowadzała się do tego, kto jest szefem partii, kto do której partii należy, tylko żeby pozwalała na weryfikację programu, założeń, tego, co prezentują ugrupowania lewicowe i znalezienia właśnie tego, co łączy, co jest wspólne.

J.K.: Ryszard Kalisz jest wymieniany wśród tych posłów SLD, którzy mogliby dołączyć do tej nowej formacji. Zaskakuje to panią?

J.Sz.-D.: Muszę porozmawiać i zasięgnąć informacji u źródła i dla mnie najbardziej wiarygodne to jest... oczywiste są takie informacje, a nie fakty, przepraszam bardzo, podawane przez media. Jeśliby to był cytat z wypowiedzi pana Ryszarda Kalisza, wtedy bym się do tego odniosła.

J.K.: To nie jest cytat. Irlandia głosuje, głosowała wczoraj nad traktatem lizbońskim. Jedyny kraj, który zorganizował referendum. No, wyniki dziś około godzin popołudniowych, więc wciąż czekamy. To może być paradoks, jedyne referendum i traktat upadnie.

J.Sz.-D.: Ja wierzę w wynik pozytywny, bo dla mnie nie niepokojącym jest to, że Irlandczycy zarzucają rządowi brak informacji i przez to pod adresem Unii kierują takie zarzuty, które absolutnie nie znajdują potwierdzenia w samych zapisach traktatowych, tylko wynikają właśnie z niezrozumienia tych treści traktatowych.

Natomiast to, co jest niepokojącego, to jednak cały proces dochodzenia do traktatu reformującego. Pamiętajmy, że już on się zaczął w roku 2006 na szczycie Rady Europejskiej czerwcowej, kiedy przyjęto właśnie podwójne podejście, odstąpiono od traktatu konstytucyjnego, który właśnie rodził takie obawy jakiegoś superpaństwa, jakiegoś związku silnego państw, gdzie można było mieć wrażenie powzięte, oczywiście, przez eurosceptyków, że to jest ograniczenie tożsamości narodowej. To są tylko i wyłącznie hasła. Ale odstąpiono od tej idei wskutek wspólnego porozumienia. To był rok 2006.

Potem mamy rok 2007 i 2008, prezydencja niemiecka, która pod przywództwem Angeli Merkel zwołuje szczyt w 50. rocznicę traktatów rzymskich i tam już zapadają konkretne ustalenia co do szybkiej ratyfikacji, odejście właśnie od tej konstrukcji konstytucyjnej na rzecz reform, pogłębienia reform w Unii Europejskiej po to, żeby była zdolnym podmiotem na globalnej scenie politycznej. I na to zgodziły się wszystkie państwa. I wówczas nie było głosów krytyki, że tego rodzaju ustalenia będą kontrowersyjne dla niektórych społeczeństw, że któryś rząd widzi silne obawy. Była nowa droga podjęcia się szybkiej ratyfikacji, w którą został włączony również nasz premier, który dla tej szybkiej ratyfikacji podpisał Protokół brytyjski, zrezygnował z Karty praw podstawowych, co dla Polski, oczywiście, jest fatalnym posunięciem, cały czas wierzymy, że droga do przyjęcia Karty praw podstawowych jest otwarta, ale to miało być za cenę szybkiej ratyfikacji.

I w związku z tym dzisiaj taki wyłom w tych wspólnych ustaleniach odbieram jako coś, co jest w pewnej mierze mało odpowiedzialne, bowiem jeśli w sytuacji kryzysowej tworzy się plan B (bo pamiętajmy, że traktat reformujący jest planem B dla traktatu konstytucyjnego) i to następuje w jakimś też procesie, to nie można po zakończeniu tego procesu w decydującym momencie podnosić takich argumentów.

J.K.: Ale po to się robi referendum, żeby ludzie się wypowiedzieli, a kiedy ludzie się wypowiadają...

J.Sz.-D.: Tak, tak, ale ja mówię o drugiej stronie. Oczywiście, referendum naturalnie służy temu, żeby społeczeństwo się wypowiedziało i tutaj okazuje się, że kampania informacyjna była niewystarczająca właśnie dlatego, że padają zarzuty zupełnie nie... no, abstrakcyjne wręcz.

J.K.: Pani poseł, a jak pani patrzy na sprawę 14–letniej Agaty z Lublina? To jest ta nastolatka, która zaszła w ciążę z kolegą. Okazuje się, że te doniesienia o gwałcie nie były prawdziwe. Lewica bardzo głośno o tej sprawie mówi. Czy próbuje zbić na tym kapitał polityczny?

J.Sz.-D.: W ogóle media o tym głośno mówią, a lewica musi reagować. Nie mówmy o kapitale politycznym, bo w każdej sytuacji, kiedy lewica zajmuje stanowisko wobec albo zdarzeń, albo wobec jakiejś idei, to nam się przypisuje, że na tym chcemy zbić kapitał polityczny. Jest naszym kapitałem politycznym nasza ideologia, nasze lewicowe założenia programowe. I jeśli poddaje się presji dziecko, rodzinę, która ma podjąć ważną decyzję, to my musimy na to reagować.

J.K.: No, matka też tę dziewczynkę poddawała presji, bo ją namawiała do aborcji, a ona sama zdaje się zmieniała zdanie bardzo często.

J.Sz.-D.: Tego nie wiemy, bowiem nie uczestniczyliśmy w tych rozmowach, natomiast my zwracamy uwagę na rzeczy, które stanowią przekroczenie prawa, na ujawnianie danych osobowych, na obecność osób, które są silnie zaangażowane w swoją ideę walki o to, żeby aborcja nie była dopuszczalna w tych sytuacjach, kiedy mamy do czynienia z czynem zabronionym. Przecież tego chcą te ugrupowania. I pan redaktor w tej chwili zarzuca lewicy, że chce zbić kapitał polityczny, ale czy ktoś z przedstawicieli lewicy był przy tej dziewczynce w szpitalu? Czy docierał do rodziców tej dziewczynki? Nie. To byli przedstawiciele Kościoła i organizacji Pro Life.

J.K.: Oni się w mediach nie wypowiadają bardzo konsekwentnie, nie sposób zdobyć ich wypowiedzi.

J.Sz.-D.: Bardzo przepraszam, ale czy mówimy o debacie medialnej, czy mówimy o sytuacji, w której znalazło się to dziecko? O tym mówmy. No, przepraszam, panie redaktorze, teraz też pan odbiegł od tematu od kwestii podstawowej. I tak właśnie jest w naszych mediach, że mówi się o sprawach ubocznych, o tym, że partia się angażuje, a zapominamy o tym, że tu chodzi o komfort podjęcia decyzji przez to dziecko, przez jej opiekunów prawnych. I jeżeli w tym uczestniczą osoby postronne, osoby silnie zaangażowane ideologicznie, to my musimy się temu przeciwstawiać i musimy wskazywać na uchybienia prawa. I jeżeli ciąża jest wynikiem czynu zabronionego, oczywiście, przysługuje prawo do aborcji. A w jakiej atmosferze można skorzystać z tego prawa? Na pewno takiej, która pozwala na swobodne wyrażenie woli, swobodne podjęcie decyzji, a tego niestety nie było, bo włączyły się te organizacje.

J.K.: Zdaje się też, że ta dziewczynka jest w pogotowiu opiekuńczym, dlatego że właśnie był zarzut, że jej matka naciska na nią, żeby ona dokonała tego zabiegu, żeby usunęła dziecko.

J.Sz.-D.: Nie wiem, na jakiej podstawie. I teraz już mówię jako były sędzia, która ocenia materiał dowodowy, na jakiej podstawie można dzisiaj w mediach roztrząsać to, czy matka naciskała, czy nie. To musiałyby być zeznania tej dziewczynki skarżącej się, że matka na niej wymusza zajęcie takiego czy innego stanowiska. No, to jest dla mnie niewiarygodne, a przede wszystkim nie mamy takiej rzetelnej informacji i tworzymy niepotrzebnie taką właśnie duszną atmosferę wokół tej sprawy. Natomiast fakt najważniejszy jest ten, który miał miejsce po zgłoszeniu się dziewczynki do szpitala – że nie została ona otoczona czy nie stworzono jej właściwej atmosfery, tylko włączyły się organizacje, które mogą, oczywiście, głosić swoje idee, ale nie wywierać presji w sytuacji, kiedy należy podjąć decyzję. I to wobec czternastoletniego dziecka.

J.K.: Po stronie lewicy też była sprawa portalu Lewica Bez Cenzury. I tam pojawiły się takie opinie, jak na przykład wzywanie do ataków na polskich żołnierzy w Afganistanie, Afganistanie Iraku czy też pochwała mordu w Katyniu. Jak pani się odniesie do tej sprawy?

J.Sz.-D.: Jestem przeciwna jakimś takim skrajnym ocenom i wywoływaniem takich emocji w sprawach bardzo wrażliwych. To jest coś, do czego się krytycznie odnoszę.

J.K.: Bardzo dziękuję. Posłanka Jolanta Szymanek–Deresz, Wiceprzewodnicząca SLD, była gościem Sygnałów Dnia.

J.Sz.-D.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)

Tu jest muzyka
Tu jest muzyka
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.