Jestem optymistą

Data publikacji: 21.11.2008 09:16
Ostatnia aktualizacja: 21.11.2008 09:16
Ten tekst przeczytasz w 6 minut

POSŁUCHAJ

Witold Koziński

Mamy do czynienia z osłabieniem wzrostu, ale uważam, że Polska jest nieźle przygotowana do tego, żeby stawić czoła kryzysowi, również i światowemu.

Jacek Karnowski: Naszym gościem jest prof. Witold Koziński, Wiceprezes Narodowego Banku Polskiego. Dzień dobry, panie prezesie.

Prof. Witold Koziński: Dzień dobry.

J.K.: Panie prezesie, we wrześniu Donald Tusk złożył kontrasygnatę na pańskiej nominacji, no a wcześniej miał wątpliwości. No i z tego, co mówił, wynikało, że uważa pana z jakichś powodów za osobę kontrowersyjną. O co to chodziło?

W.K.: Bardzo się cieszę, że pan premier tę kontrasygnatę złożył. Tych parę miesięcy, które spędziłem w oczekiwaniu...

J.K.: Pół roku to było prawie.

W.K.: Można powiedzieć, że nieco więcej. Mam wrażenie, że nie zmarnowałem, sporo się nauczyłem, poznawałem od początku bank. No, z jakich powodów pan premier uznał mnie za osobę kontrowersyjną, trudno mi jest powiedzieć. Być może, że pewien wpływ na wstrzymanie tej decyzji o kontrasygnacie miała moja wypowiedź o tzw. interwencjach walutowych, dopuszczam taką możliwość.

J.K.: Bo chodzi o to, że pan się opowiada za interwencjami walutowymi.

W.K.: Dzisiaj jestem urzędnikiem NBP i jakby mam mniejszą swobodę w wypowiadaniu się o używaniu tych narzędzi, które są w kompetencji Rady Polityki Pieniężnej. Do niej należy operowanie tymi instrumentami. Mogę jedynie powiedzieć tylko tyle, że ta moja wypowiedź była raczej w tempie, dzisiaj świat tonie w interwencjach różnego rodzaju, nie tylko kursowych, walutowych, ale system bankowy na przykład jest można powiedzieć całkowicie przeobrażany, jest zupełnie inny, zmienia się, szczególnie jeśli mieć w pamięci te wykłady teoretyczne, uniwersyteckie, które jednak utrwalały w nas wiedzę o wszechwładnym rynku i wszechwładnej niewidzialnej ręce tegoż rynku.

J.K.: Czy pańskim zdaniem ten nowy model systemu bankowego kształtuje się na trwałe, czy rzeczywiście będziemy żyli w takiej rzeczywistości, w której państwa łatwiej będą sięgały po interwencję, po pomoc publiczną?

W.K.: Dzisiaj stan rzeczy jest taki, że ta pomoc publiczna państwowa przybiera ogromne rozmiary i to jest kwestia nie tylko już krajów, w których kryzys obecny światowy się zrodził (myślę o Ameryce Północnej), ale obejmuje również Europę i Unię Europejską. Niewątpliwie to, co dzisiaj można powiedzieć z dużą pewnością jest to, że obecność państwa w gospodarce rynkowej jest z pewnością większa niż było to jeszcze parę czy paręnaście miesięcy, lat temu. Jak to będzie w przyszłości? Przypuszczam, że gospodarka rynkowa jednak odżyje, że jej żywotność okaże się taka, że pozwoli, jeśli tak można powiedzieć, wyprzeć w mniejszym czy większym stopniu obecność państwa. Czy to będzie ten sam stan, jaki był paręnaście miesięcy temu, trudno mi jest powiedzieć. Przypuszczam, że świat się jednak zmieni.

J.K.: Panie prezesie, czy pańskim zdaniem należy spieszyć się do euro? Do przyjęcia wspólnej europejskiej waluty?

W.K.: Ja uważam, że w tej sprawie należy podtrzymywać stale dyskusję. Sam uważam, że euro Polsce jest potrzebne. Mój stosunek do przyjęcia euro w ogólności jest powiedziałbym ciepły i ze względów gospodarczych i politycznych kwestia ta jest jakby przesądzona. Popieram wejście Polski do strefy euro. Jeśli natomiast chodzi o tę szczególną kwestię, jaką jest przyjęcie mechanizmu tzw. RM2, mechanizmu kursowego i wyznaczenie daty, to mój pogląd jest taki jak go głoszę raczej w kameralnych dyskusjach od paru miesięcy, mianowicie uważam, że dyskusja nad terminem, nad datą z uwagi na wciąż pojawiające się nowe okoliczności nie powinna być zamknięta.

J.K.: Czy pańskim zdaniem 1 stycznia 2012 będziemy mieli w Polsce europejską walutę? To jest plan premiera.

W.K.: Wszystkim należy życzyć dobrze, natomiast nie mam tutaj pewności z powodów takich, które z grubsza można podzielić na jakby dwie grupy. Jedna to są polityczne, o których wszyscy wiemy, to są sprawy związane z ustawą zasadniczą, no i jest pole do dyskusji związane z wydarzeniami ekonomicznymi, które jakby modyfikują swoją formę, swoją postać. No i raz jeszcze mogę powtórzyć, iż wszystkie te kwestie powinny brać pod uwagę.

J.K.: Pańskim zdaniem w przyszłym roku wzrost gospodarczy w Polsce wyniesie ile?

W.K.: Według oficjalnych szacunków Narodowego Banku Polskiego będzie to około 2,8%, co na tle innych krajów, w szczególności Unii Europejskiej, której wzrost, jak wynika z najnowszych prognoz, wahać się będzie około 0%, jest wynikiem zupełnie dobrym i należy sobie życzyć, żeby takie właśnie tempo wzrostu zostało utrzymane.

J.K.: 2,8 to jest ambitny projekt, ambitny plan? Cel.

W.K.: To jest taki projekt, cel, który wynika z oceny potencjalnych możliwości polskiej gospodarki. Nie jesteśmy wyspą, mamy ścisłe związki i z Europą, i ze światem i to, co się dzieje na zewnątrz musi się przekładać jakby na to, co się dzieje w kraju. I mamy do czynienia z osłabieniem tempa wzrostu, nie ulega wątpliwości, ale w tym względzie jestem optymistą, uważam, że Polska jest nieźle przygotowana do tego, żeby stawić czoła kryzysowi, również i światowemu.

J.K.: Czy będą to bardzo chude lata, te, które nadchodzą po tych latach tłustych, latach szalonego wręcz rozwoju, chwilami w tempie chińskim?

W.K.: Będą chudsze, mam jednak nadzieję, że nie na tyle, że będziemy musieli w jakiś dramatyczny sposób odkładać swoje oszczędności na przyszłość. Jestem w tym względzie optymistą.

J.K.: Sporo pytań dotyczy sektora bankowego. Jak pan to ocenia, panie prezesie? Czy będzie w najbliższych miesiącach problem z kredytami? Bo bez kredytów gospodarka się dusi, brakuje jej tlenu.

W.K.: No, to prawda, to może być problem. Aczkolwiek sam sektor bankowy cieszy się, jeśli tak rzecz można, dobrym zdrowiem, to jednak zachowania banków polegające na zacieśnieniu kryteriów w udzielaniu kredytów wskazują na to, iż może nastąpić spadek tempa wzrostu udzielanych właśnie pożyczek i kredytów i to może być jedna z barier, którą trzeba będzie pokonać. O ile wiem, rząd przygotowuje stosowny pakiet, który pomoże przezwyciężyć te trudności, jeśli się pojawią i być może, że Narodowy Bank Polski będzie miał także swój wkład w to dzieło jakby ożywienia procesu kredytowania.

J.K.: A złotówka – czy jej wartość nadal będzie spadała?

W.K.: Bardzo silnie się waha. Mam wrażenie, że trudno będzie w najbliższych tygodniach o jakąś stabilizację złotego. Przypuszczam, że te niepokoje, które jakby dominują jednak na rynkach zewnętrznych, jeśli chodzi o Polskę ten niepokój jest mniejszy, tym niemniej widać pewną nerwowość inwestorów zagranicznych, którzy raz opuszczają ten region, raz przychodzą do tego regionu. Generalnie następuje pewien odwrót walut zagranicznych, głównie dolara, od Polski, od Europy, od regionu w stronę Stanów Zjednoczonych i mamy do czynienia generalnie z osłabieniem złotego.

J.K.: A czy frank szwajcarski jako główna waluta, w której udzielane są kredyty, odejdzie w przeszłość? Bo NBP zareagował na trudną sytuację i ściągnął trochę franków szwajcarskich od banku centralnego Szwajcarii właśnie.

W.K.: Tak, mamy umowę z centralnym bankiem Szwajcarii. Ostatnia operacja opiewała na sumę 180 milionów franków szwajcarskich, to już jest spora suma. Mam wrażenie, że te wstrząsy, szoki kursowe, jakie przeszliśmy w tym roku  jednak wywołają większą skłonność w nas, obywatelach, do tego, aby kredyty i pożyczki brać w walucie krajowej, w złotych. Czy frank odszedł w całości do przeszłości, tego nie jestem pewien, ale z pewnością zostanie wyparty jakby z  naszych rachunków na plan dalszy.

J.K.: Panie prezesie, ostatnia sprawa – czy w obliczu kryzysu polski sektor bankowy w osiemdziesięciu zdaje się procentach należący do inwestorów zagranicznych, jest należycie kontrolowany? Czy mamy pewność np. że pieniądze nie są transferowane po to, by podreperować tych firm–matek polskich banków, banków operujących w Polsce?

W.K.: Tak, mniej więcej ok. 70% aktywów polskich banków jest kontrolowanych przez zagranicę. Pewności takiej nie ma, że następują transfery z banków krajowych do banków zagranicznych, ponieważ prawo tego nie zabrania, nie sądzę jednak, żeby to było czynione na wielką skalę. Jeśli się to zdarza, to w moim przekonaniu to są jakieś incydentalne zupełnie zjawiska.

J.K.: Bardzo dziękuję. Prof. Witold Koziński, wiceprezes Narodowego Banku Polskiego, po raz drugi wiceprezes, bo pan już był wiceprezesem zdaje się.

W.K.: Byłem, tak.

J.K.: W latach 90. Był gościem Sygnałów Dnia.

W.K.: I ja bardzo dziękuję.

(J.M.)

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.