Jerzy Wenderlich, wicemarszałek Sejmu z SLD, nie ma najlepszej opinii o Tomaszu Nałęczu, chociaż zastrzega, że prywatnie go lubi. Przypomina, że Nałęcz był szefem kampanii prezydenckiej Marka Borowskiego przed pięcioma laty i odszedł do sztabu Włodzimierza Cimoszewicza. A w tej kampanii Nałęcz, kojarzony z lewicą, opowiedział się za Bronisławem Komorowskim.
Nawiązując do krzyża przed Pałacem Prezydenckim poseł SLD uznał, że nie byłoby problemu, gdyby słuchano Sojuszu i przestrzegano rozdziału Kościoła od państwa. - Prawica wręcz zapraszała Kościół do życia publicznego i teraz jest jak jest - podsumował Wenderlich.
(ag)
Kamila Terpiał: Moim gościem jest dzisiaj Wicemarszałek Sejmu z Sojuszu Lewicy Demokratycznej Jerzy Wenderlich. Witam serdecznie, panie marszałku.
Jerzy Wenderlich: I ja równie serdecznie.
K.T.: Dlaczego nie zatrudniłby pan profesora Tomasza Nałęcza?
J.W.: No, w sumie to jest bardzo sympatyczny człowiek, Tomka osobiście bardzo lubię, ale co innego takie prywatne relacje, a co innego polityka. No, profesor Tomasz Nałęcz... Pani profesor Senyszyn każe mi mówić „doktor habilitowany”, podobno nie jest pan Tomasz Nałęcz profesorem, ale już nieważne, ja będę mówił „pan profesor” z najwyższym szacunkiem. Pan profesor ma dużą wadę, która w polityce jest wadą naprawdę przerażającą – otóż jest politycznie bardzo podatny na zdradę. I to nie tylko my w Sojuszu Lewicy Demokratycznej to znamy, ale poznał to również kandydat na prezydenta Marek Borowski, u którego Tomasz Nałęcz był zdaje się szefem sztabu, a później zobaczył, że trzeba iść do Cimoszewicza, bo tam są większe szanse. Tak że tam poszedł...
K.T.: Czyli jednym słowem nie można mu zaufać?
J.W.: Politycznie ja bym tego nie zrobił. Ale prywatnie owszem...
K.G.: Ale ma być doradcą do spraw historii i dziedzictwa narodowego. Tutaj też pana zdaniem się nie sprawdzi?
J.W.: O, tego nie wiem, ja tego nie wiem, jak pan prezydent chce wykorzystać profesora Tomasza Nałęcza. Ja myślę, że głowa państwa ma prawo do takich kreacji personalnych, jakie sobie wymyśli, i nietaktownie byłoby po pierwsze – gdybym ja to komentował, a po drugie – naprawdę dla mnie nie jest to coś, co zaprząta moją uwagę, ja myślę o Sojuszu Lewicy Demokratycznej, o rozmowach z ludźmi, które prowadzimy, o tym, jakie mają uwagi do...
K.T.: O wyborach samorządowych.
J.W.: Tak, i o wyborach samorządowych. I uważam, że te partie kłótliwe (myślę o Platformie i PiS-ie) one schodzić będą na manowce polskiej polityki. My będziemy odzyskiwać to poparcie, które kiedyś mieliśmy.
K.T.: A czy taki gest Bronisława Komorowskiego może świadczyć o tym, że prezydent chce budować takie szerokie polityczne zaplecze?
J.W.: O, w sumie nic dziwnego. Myślę, że wzoruje tu się na panu prezydencie Aleksandrze Kwaśniewskim, który też to czynił, choć oczywiście myślę, że żeby osiągnąć poziom Aleksandra Kwaśniewskiego, założyciela i architekta nowoczesnej europejskiej lewicy w Polsce, to siedzenie pod żyrandolem nie wystarczy.
K.T.: Ale prezydent może sięgać po jeszcze większą ilość polityków kojarzonych z lewicą, jeżeli nie bezpośrednio z lewicą związanych?
J.W.: O, jeśli coś ma być profesjonalnie w Polsce robione, to musi to być ktoś, który kiedyś był w Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który współpracował z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. Na prawicy tak dużo zdolnych ludzi nie ma. Tak że jeśli ma być troszkę i dobrych rzeczy w tej kancelarii, to tylko za sprawą tego, że będzie pan prezydent czerpał z tych naszych nieprzebranych rezerwuarów. Mamy rzeczywiście gromadę, gromadę bardzo zdolnych ludzi w Sojuszu Lewicy Demokratycznej.
K.T.: To zobaczymy, czy poznamy jeszcze jakieś nazwiska. Wracając do Tomasza Nałęcza, to on, jeżeli miałby doradzać prezydentowi w sprawie teraz bardzo głośnej, emocjonalnej, czyli krzyża, który stoi przed Pałacem Prezydenckim, to mówi, że radziłby, aby prezydent nie angażował się w tę sprawę, a powinny ją rozwiązać władze Warszawy. Czy to jest dobry tok myślenia?
J.W.: No, sam już nie wiem. Myślę, że może pan profesor Tomasz Nałęcz przeoczył pewne fakty. Otóż jak w mediach donoszono, pan prezydent zawierał jakieś porozumienie z hierarchami kościelnymi, ciche bo ciche, ale jednak zawierał...
K.T.: Kancelaria Prezydenta, taki był przekaz.
J.W.: ...nic nie działo się w tej sprawie na pewno bez wiedzy pana prezydenta, tego jestem pewien. Więc skoro powiedział A i mu się nie udało, no to znaczy, że musi mówić be, ce, de aż do er zet i zet z kropką i może mu się uda.
K.T.: Czyli powinien zabrać głos.
J.W.: Tak, powinien i oczywiście powinien dbać o to, żeby ta przestrzeń publiczna wolna była od elementów religijnych, bo dochodzi do takich rzeczy, do jakich dochodzi i oczywiście ta przestrzeń powinna być uwolniona publiczna od tego, o czym mówiłem.
K.T.: Powinien zabrać głos i dążyć do tego, żeby jak najszybciej przenieść krzyż, tak jak było pierwotne porozumienie, do kościoła św. Anny?
J.W.: No więc w ogóle nie byłoby tego problemu, gdyby słuchano Sojuszu Lewicy Demokratycznej, kiedy mówiliśmy, że rozdział Kościoła od państwa to jest norma europejska, a nie żadna fanaberia. Tymczasem prawica zapraszała wręcz Kościół do życia publicznego, no i teraz jest jak jest.
K.T.: Panie marszałku, Platforma zapowiada ofensywę ustawodawczą. Co prawda dopiero po wakacjach, czyli od września, ale mają do sejmu trafić licznie pakiety ustaw, między innymi zdrowotnych, a także emerytalnych. Chodzi tu o zrównanie wieku. Czy Platforma może w tej kwestii, którejś z tych kwestii liczyć na lewicę?
J.W.: W każdej może liczyć z tą różnicą, że musi dać lewicy szansę. Ja te kolejne deklaracje Platformy, że ona będzie miała jakąś ofensywę, traktuję tak jakby powiedzieć, że do wyścigów na Służewcu staje żółw i ma szansę na wygraną. Oczywiście tak nie będzie, Platforma znowu będzie bimbać sobie rzeczywistością. Obiecywała przyspieszenie po stu dniach rządów, po roku rządów, po pięciuset dniach rządów, po dwóch latach i teraz też obiecuje. No, wreszcie niech coś zrobi i powie, że zrobiła...
K.T.: Nie wierzy pan w to...
J.W.: ...a nie będzie obiecywać. No nie, raz – że tego nie zrobiła...
K.T.: ...że ustawy trafią we wrześniu.
J.W.: ...a dwa – niech wreszcie otworzy zamrażarkę Platforma Obywatelska, bo tam nie pięć, nie dziesięć i nie siedemnaście, nie dwadzieścia cztery i nie pięćdziesiąt jeden, a 93 projekty ustaw Sojuszu Lewicy Demokratycznej, które mogłyby być zbawieniem dla Polski, bo są mądre, mądrzejsze od tych Platformy i PiS-u, a leżą w zamrażarce, bo rząd nie chce ich wdrażać, a Platforma trzyma je, by nie ujrzały światła dziennego. Dziwne to.
K.T.: Czyli do rządu Platformy i marszałka sejmu apeluje wicemarszałek sejmu z lewicy Jerzy Wenderlich. Bardzo dziękuję za rozmowę.
J.W.: Dziękuję bardzo.
(J.M.)
Tomasz Nałęcz ma dużą wadę - Jedynka - polskieradio.pl