Powikłania po COVID-19 mogą być trudniejsze dla dzieci

Data publikacji: 01.10.2021 12:24
Ostatnia aktualizacja: 01.10.2021 13:53
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne, Autor - David Tadevosian/ Shutterstock
Choć przez wiele miesięcy mówiło się, że dzieci na COVID-19 chorują rzadziej niż dorośli, a przebieg zakażenia jest w ich przypadku łagodniejszy, to problemem mogą być występujące po zakażeniu powikłania. W Polsce z tego powodu do szpitali trafiło już co najmniej tysiąc dzieci, a jednym z nich jest czteroletni Mikołaj.

Na COVID-19 chłopiec zachorował w maju tego roku. Powikłania pojawiły się jednak dopiero po pewnym czasie. 1 czerwca trafił do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. - Bóle głowy, wybroczyny na skórze, duszności, gorączka, wymioty, więc jeżeli jakieś dziecko miało pozytywny wynik testu, a teraz pojawiają się takie objawy, to trzeba dzwonić po karetkę - mówi Marta Fisiak, matka chłopca.


POSŁUCHAJ

03:39

Czteroletni Mikołaj w czerwcu trafił do szpitala z ciężkimi powikłaniami po COVID-19. Długo walczył o życie ("Sygnały Dnia"/Jedynka)

 

Na krawędzi

Stan dziecka nie tylko się nie poprawiał, ale wręcz pogarszał. Do tego stopnia, że lekarze zaczęli obawiać się o życie Mikołaja. - W którymś momencie jego płuca przestały funkcjonować. Nie możemy żyć bez płuc - mówi prof. Krzysztof Zeman. Chłopiec z niewydolnością wielonarządową przeżył tylko dzięki podłączeniu do ECMO. - Ten skrót można rozszyfrować jako Zewnątrzustrojowe Natlenowanie Krwi. Jest to ostateczność - tłumaczy doktor Marek Kopała.

Profesor Iwona Maroszyńska, dyrektor Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki, przyznaje, że ECMO stosowane jest w ostateczności. - Na jakiś czas zastępujemy funkcję płuca albo płuca i serca, to daje nam czas, żeby wdrażane przez nas leczenie zadziałało. Wykorzystujemy tę metodę w chwili, w której wszystkie konwencjonalne zawodzą. Te dzieci nie przeżyłyby, gdyby nie to wspomaganie pozaustrojowe - zwraca uwagę gość "Sygnałów dnia".

Zobacz też:

Szczepmy się

W Instytucie z powodu ciężkich powikłań po COVID-19 uratowano pięćdziesięcioro dzieci. Zakażonych było kilkaset. - Tak wielu pacjentów w tak krótkim czasie to było coś, z czym klinika przez dziesięć lat istnienia nigdy nie miała do czynienia. Bardzo często ci pacjenci wymagali opieki wielospecjalistycznej, także intensywnej opieki pediatrycznej. Przykład Mikołaja był przypadkiem ekstremalnym - nie ma wątpliwości prof. Krzysztof Zeman.

Eksperci podkreślają, że najskuteczniejszą metodą ochrony dzieci przed zakażeniem jest przyjmowanie szczepionek przez dorosłych. - Gdybyśmy byli dobrze wyszczepieni, Mikołaj by nie zachorował, nie potrzebowałby tego wspomagania. On jest za mały, żeby móc go zaszczepić, ale jeśli wyszczepieni będą wszyscy, którzy mają lub mogą mieć z nim kontakt, to takie przypadki nie będą miały miejsca - podsumowuje profesor Iwona Maroszyńska.

Tytuł audycji: Sygnały dnia

Materiał: Dorota Matyjasik

Data emisji: 1.10.2021

Godzina edycji: 6.47

mg

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.