"Spodziewałem się, że władza rzuci się na ten ruch". Borusewicz o stanie wojennym

Data publikacji: 13.12.2024 09:36
Ostatnia aktualizacja: 16.12.2024 10:02
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
- Wtedy Moskwa robiła wszystko, żeby to Jaruzelski załatwił sprawę - przypomniał w Programie 1 Polskiego Radia w rocznicę stanu wojennego Bogdan Borusewicz. Opozycjonista i Senator PO wrócił wspomnieniami do dramatycznych wydarzeń sprzed 43 lat.

43 lata temu, w nocy z 12 na 13 grudnia, komunistyczny reżim wprowadził w Polsce stan wojenny. Władzę przejęła Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego z generałem Wojciechem Jaruzelskim na czele. Celem stanu wojennego była likwidacja protestów społecznych oraz wstrzymanie procesów demokratycznych zainicjowanych w sierpniu 1980 roku. W tamtych czasach jedną z głównych postaci opozycji był obecny senator Koalicji Obywatelskiej Bogdan Borusewicz. Gość Programu 1 Polskiego Radia mówił, że stan wojenny był czasem trwania oporu.

- Spodziewałem się, że władza rzuci się na ten ruch i to tylko kwestia czasu, kiedy. Dla mnie stan wojenny zaczął się wcześniej. Przyszli po mnie 12 grudnia, ok. godz. 23 - mówił Borusewicz. Opozycjonista jednak jako jeden z niewielu uniknął internowania.

Polityk wspominał, że nie było łatwo protestować przeciw uzbrojonym oddziałom. - Straszyliśmy strajkiem generalnym, ale wiedziałem, że opór będzie wybiórczy i tak było. Zresztą w sytuacji, kiedy grozi się użyciem broni i strzelaniem, trudno przeciwstawić się oporem biernym, on jest wtedy skuteczny, gdy druga strona nie sięga po takie środki jak strzały i czołgi - stwierdził gość audycji.

Nie było groźby interwencji Moskwy

Borusewicz pytany był, czy w jego ocenie realna była interwencja ZSRR w Polsce. - Wtedy Moskwa robiła wszystko, żeby to Jaruzelski załatwił sprawę, a Jaruzelski apelował, żeby zaczęli straszyć publicznie, że wejdą, żeby mieć jasny pretekst. Interwencja była realna, ale rok wcześniej, w grudniu 1980, widziałem później materiały wytworzone przez tamtą stronę. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby - stwierdził Bogdan Borusewicz.

Po wprowadzeniu stanu wojennego komunistyczne władze zdelegalizowały "Solidarność". W czasie stanu wojennego tysiące ludzi zostało wyrzuconych z pracy, władze zawiesiły wydawanie prawie całej prasy, zmilitaryzowały radio, telewizję i duże zakłady przemysłowe. Strajki i masowe protesty zostały brutalnie spacyfikowane i zakazane.

Strajki i brutalne pacyfikacje

Nieliczni przywódcy "Solidarności", którzy uniknęli zatrzymań, m.in. Zbigniew Bujak, Władysław Frasyniuk, Bogdan Borusewicz, Aleksander Hall, Tadeusz Jedynak, Bogdan Lis czy Eugeniusz Szumiejko, rozpoczęli w wyjątkowo trudnych warunkach tworzenie struktur podziemnych. 14 grudnia rozpoczęły się niezależnie od siebie strajki okupacyjne w wielu dużych zakładach przemysłowych. Strajkowały huty, w tym największa w kraju "Katowice" oraz im. Lenina, część kopalń, porty, stocznie w Trójmieście i Szczecinie, największe fabryki, takie jak: WSK w Świdniku, Dolmel i PaFaWag we Wrocławiu, "Ursus" czy Zakłady Przemysłu Odzieżowego im. Juliana Marchlewskiego w Łodzi. Strajkowano w sumie w 199 zakładach (w 50 utworzono komitety strajkowe), na około 7 tys. istniejących wtedy w Polsce przedsiębiorstw.

POSŁUCHAJ

15:43

Bogdan Borusewicz o rocznicy wprowadzenia stanu wojennego (Sygnały dnia/Jedynka)

Audycja: Sygnały dnia
Prowadzący: Grzegorz Osiecki
Gość: Bogdan Borusewicz
Data emisji: 13.12.2024 
Godzina emisji: 7.15

pg/PR1/iar

W samo południe
W samo południe
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.