Jak mówił Adam Struzik w radiowych Sygnałach Dnia, chodzi o to, że „gwarancja bankowa, którą te biura posiadały powinna wystarczyć i na zorganizowanie powrotu w przypadku upadłości biura, i na zwrot pieniędzy poszkodowanym”. Nie wystarczyła i marszałek stanął przed problemem „co z Polakami, którzy utknęli za granicą”.
- Pieniądze wzięliśmy z własnego budżetu, wystąpiliśmy do ministerstwa finansów i otrzymujemy teraz odpowiedzi, że nie ma przesłanek, by nam te pieniądze zwrócić – powiedział gość Jedynki. Jak wynika z pism, które marszałek otrzymał od prawników MF, nie miał on „obowiązku wyłożenia brakującej kwoty”.
- Powinienem oddać w jaser część polskich obywateli, albo obywatelek, albo lepiej różnicować: do momentu wysokości gwarancji bankowej to ludzie wracają, a reszta ma tułać się po różnych częściach świata – ironizował Struzik. - Moim zdaniem jest to kompletne niezrozumienie ani prawa polskiego, ani europejskiego – dodał.
Marszałek zapowiedział, że będzie się domagał od ministerstwa zwrotu 200 tysięcy złotych plus odsetek. – To nie jest wielka kwota, ale starczyłaby na przykład do końca roku na przetrwanie jednej z naszych instytucji kultury. Porządek w państwie musi być – mówił.
Jak zapowiedział marszałek, jeśli nie dojdzie do porozumienia resortu finansów z trzema marszałkami wojewódzkimi, przyjdzie kolej na proces sądowy.
Rozmawiał Przemysław Szubartowicz
Kto ma zapłacić za sprowadzenie turystów? Spór z rządem - Jedynka - polskieradio.pl