Jakub Wędrowycz to jedna z takich postaci literackich, które są jednocześnie odpychające i fascynujące. Powstał trochę przypadkiem.
- Jakub Wędrowycz pojawił się w "Norweskim dzienniku" jako postać czwartoplanowa - wspomina autor w "Moich książkach". Powieść mu się rozrastała, miał już ponad 1700 stron maszynopisu. Wówczas poznał pisarza Pawła Siedlara, który zgodził się coś przeczytać i ocenić, ale coś krótszego niż "Norweski dziennik". Andrzej Pilipiuk wpadł więc na pomysł, aby napisać kilka opowiadań właśnie o Jakubie Wędrowyczu. Opowiadania się spodobały, ukazały się drukiem i tak powstał jego bohater.
Od ostatniego tomu opowiadań z Wędrowyczem w roli głównej minęły trzy lata. Pilipiuk przyznaje, że miał kłopot z napisaniem nowych, bo już napisał ich ponad sto. - Większość schematów fabularnych, które byłem w stanie wymyśleć zostałyojuż wymyślone - mówi pisarz w radiowej Jedynce. Każde kolejne opowiadanie to dla niego poważne wyzwanie, bo nie może się powtarzać i musi swojemu bohaterowi wymyślać nowe przygody.
Posłuchaj całej rozmowy, w której Andrzej Pilipiuk wyjaśnia, dlaczego Jakub Wędrowycz jest dla niego użyteczny i skąd czerpie pomysły do kolejnych opowiadań.
Z pisarzem rozmawiała Magda Mikołajczuk, a fragmenty opowiadań czytała Agnieszka Kunikowska.
Zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka "Trucizna" ukazał się pod patronatem radiowej Jedynki.
(ag)
Wioskowy łazęga powraca - Jedynka - polskieradio.pl