- Zgadzam się z premierem Donaldem Tuskiem i ministrem Pawłem Grasiem, że dla nas partnerem w dyskusji nad lukami w raporcie MAK i dalszym śledztwie, dotyczącym katastrofy pod Smoleńskiem, jest rząd Federacji Rosyjskiej – powiedział mecenas Piotr Schramm.
Według niego nie ma żadnego znaczenia, że powołana przez premiera Putina komisja ds. tejże katastrofy scedowała prowadzenie analizy technicznej przyczyn katastrofy MAK-owi.
W rozmowie z Zuzanną Dąbrowską stwierdził, że załącznik 13. konwencji chicagowskiej przewiduje możliwość wznowienia badania, gdy wyjdą na światło dzienne nowe okoliczności.
- W 1993 roku podpisaliśmy porozumienie pomiędzy ministerstwami Polski i Rosji w sprawie badania wypadków lotniczych samolotów wojskowych. Prezydencki Tupolew miał status "M", czyli militarny, był to lot państwowy, a wiec konwencja ta nie znajdowała zastosowania z mocy prawa. Należało posłużyć się tą umową – zauważył w radiowej Jedynce.
Gość "Popołudnia z Jedynka" zaznaczył, że trzeba to było zrobić zaraz po katastrofie, przewiduje ona bowiem wspólne jej badanie.
- W makowskim raporcie dokładnie widzimy, że to strona polska zaaprobowała prowadzenie śledztwa na podstawie konwencji chicagowskiej. Co znaczy, że prawdopodobnie nie było żadnych uzgodnień, tylko takie rozwiązanie Rosjanie nam narzucili - podkreślił mecenas Piotr Schramm.
(pp)
Aby wysłuchać całej rozmowy, wystarczy kliknąć "Kreml narzuciła nam swoją wolę" w boksie "Posłuchaj” w ramce po prawej stronie.
Kreml narzucił nam swoją wolę - Jedynka - polskieradio.pl