W 2013 roku obroty e-kantorów podwoiły się i osiągnęły 20 miliardów złotych. Prognozy na rok 2014 znów zakładają podwojenie wyniku. Branża szacuje, że wymianą walut w internecie zajmuje się około 50 serwisów. Niektóre należą do operatorów tradycyjnych kantorów, inne funkcjonują jako podmioty wyłącznie w sieci.
Jarosław Sadowski, analityk Expandera, tłumaczył w radiowej Jedynce, że początkiem popularności wirtualnych kantorów była ustawa antyspreadowa. - Wielu osobom, które miały kredyty, zapaliła się lampka, że można na tym zrobić niezły biznes. W bankach różnice kursowe są na tyle istotne, że można było te waluty sprzedawać przez internet znacznie taniej, a przy okazji zarabiać - mówił Sadowski.
Analityk dodał, że obecnie korzystają z tego nie tylko osoby spłacające kredyty walutowe, ale coraz częściej także przedsiębiorcy, którzy sprzedają i kupują za granicą, oraz turyści.
Sadowski podkreślił, że mimo optymistycznych danych, Polacy jeszcze nie do końca ufają e-kantorom. - Kantory internetowe nie dają aż takiej pewności jak banki i nie działają tak szybko jak kantory tradycyjne. Jeśli idziemy do kantoru to dajemy swoje pieniądze i od razu ktoś nam wydaje określoną walutę. W internecie istnieje natomiast obawa, że po dokonaniu przelewu, który nie wiadomo, gdzie trafia, nie otrzymamy potrzebnej waluty - mówił ekspert.
Rozmówca Jedynki wyjaśnił, że jeśli chcemy korzystać z kantoru internetowego, powinniśmy sprawdzić, czy jest to legalnie działająca firma, jak długo działa na rynku i jaką ma historię. - Do tego warto poszukać w internecie opinii o danym e-kantorze, a także przejrzeć kursy. Czerwona lampka powinna zapalić się nam przy zbyt atrakcyjnych kursach. Przestępstwa w internecie są teraz coraz częstszym zjawiskiem - dodał Sadowski.
"Cztery pory roku" na antenie Jedynki od poniedziałku do piątku między godz. 9.00 a 12.00
mr/asz
E-kantory zdobywają rynek. Czy są one bezpieczne? - Jedynka - polskieradio.pl