Chyba każdy z nas widział, jak pirat drogowy łamie kolejne przepisy, nie zważając na bezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego. Bywa tak, że wspomniany kierowca nie ponosi żadnych konsekwencji, ponieważ w okolicy nie ma żadnego patrolu policji, fotorejestratora czy kamery monitoringu. Coraz częściej zdarza się jednak, że "popisy" pirata zostają nagrane przez innych kierowców, którzy mają zamontowane w autach kamery. Następnie te nagrania wysyłają do policji.
- Ci, którzy mają takie kamery i udostępniają nam filmy, są takimi naszymi małymi pomocnikami - mówi wprost podinsp. Radosław Kobryś z Biura Ruchu Drogowego KGP.
Policjant przyznaje, że dzięki tym filmom organy kontroli ruchu drogowego mogą reagować na łamanie przepisów. – Musi być reakcja na pewne zachowania osób, które mają za nic przepisy i mają za nic przepisy ruchu drogowego – dodaje.
- Na drodze powinniśmy być partnerami. Kiedy wjeżdżamy na drogę, musimy żyć w pewnej symbiozie i przewidywać pewne zachowania. Niektórych niestety nie da się przewidzieć, ponieważ to, co wyczyniają niektórzy kierowcy, to aż włos na głowie się jeży - mówi gość Jedynki.
Z jakich miast policjanci otrzymują najwięcej filmów? Czy wolno jednocześnie prowadzić auto i nagrywać zdarzenie komórką? Czy nasza czujność może nas uchronić przed bezmyślnością innych kierowców?
Zapraszamy do wysłuchania załączonego nagrania.
Tytuł audycji: Cztery pory roku
Prowadził: Roman Czejarek
Gość: Radosław Kobryś (Komenda Główna Policji)
Data emisji: 11.09.2019
Godzina emisji: 9.00-10.00
DS
Udostępnianie filmów policji. Bezpieczeństwo czy donosicielstwo? - Jedynka - polskieradio.pl