Problemem był nie tylko czas oczekiwania na przekroczenie granicy, ale też warunki pogodowe, w jakich się to odbywało. Temperatura rzeczywista, zwłaszcza w nocy, spadała poniżej zera, a ta odczuwalna była jeszcze niższa. Kolejki powodowane były jednak przede wszystkim koniecznymi procedurami celnymi. - Strona ukraińska sprawdza dokumenty, opuścić kraj mogą tylko matki z dziećmi, seniorzy. Wszyscy mężczyźni w wieku poborowym, muszą zostać - mówi Patryk Kuniszewicz z Polskiego Radia Kierowców.
Inwazja Rosji na Ukrainę. W Polsce każdy potrzebujący znajdzie pomoc
W tym momencie na przekroczenie granicy w Dołhobyczowie czeka się 8 godzin, w Zosinie 2 godziny. Oba przejścia są duże, a możliwości odprawy zdecydowanie większe. Dla odmiany w Hrebennem, gdzie kieruje się dużo uchodźców z okolic Lwowa, mamy do czynienia z przejściem wąskim. W niedzielę kolejka po ukraińskiej stronie miała kilkadziesiąt kilometrów. Osoby, którym wreszcie udało się wejść na terytorium Polski, opowiadały, że cała procedura zajmowała im nawet 3 doby. Tu, na miejscu, czekają rodziny, znajomi, przyjaciele.
Uciekinierzy z ogarniętej wojną Ukrainy nie zostaną jednak sami nawet wówczas, gdy nie mają w Polsce nikogo bliskiego. Gotowi do niesienia pomocy są przedstawiciele służb, wolontariusze i zwykli Polacy. - Po stronie polskiej policja ustawia kordon samochodów osobowych, busów. W niedzielę miał on kilka kilometrów. Jeżeli ktoś przekraczał granicę, dostawał ciepłą strawę, a następnie jednym z tych samochodów przewożony był do punktu recepcyjnego - mówi reporter Programu 1 Polskiego Radia i Polskiego Radia Kierowców.
Jeśli tam okazywało się, że dana osoba nie ma się gdzie podziać, była kierowana do specjalnie zorganizowanych punktów noclegowych. Jeden z nich powstał w Tomaszowie Lubelskim. Deklarację przyjęcia potrzebujących pod swój dach złożyło również wiele osób w Zamościu.
Inwazja Rosji na Ukrainę. Raport z oblężonego kraju
Sytuacja pod drugiej stronie granicy wygląda dużo gorzej. Z relacji wynika, że wysadzane są mosty, Ukraińcy walczący z okupantem podkładają miny, z grantami widziane były nawet dzieci. - Tam właśnie dzieci, mężczyźni walczą. Po naszej stronie jest pokój i ukojenie - podkreśla Patryk Kuniszewicz i dodaje, że po jednej stronie jezdni widać wkraczające do Polski matki z dziećmi, a po drugiej stronie mężczyzn oczekujących na transport w drugą stronę.
Sami mówią, że jadą najpierw do rodziny, a później na wojnę. Problemem jest to, że nie mogą oni przekroczyć granicy pieszo, lecz jedynie samochodem. - Jeżeli tylko podjeżdża jakiś samochód, sprawdza się, ile jest w nim wolnych miejsc, a następnie mężczyźni wsiadają i przekraczają granicę. Zdarzają się busy, zdarzają się autokary wypełnione mężczyznami, którzy przekraczają granicę polsko-ukraińską - relacjonuje Patryk Kuniszewicz.
Zobacz też:
Tytuł audycji: Cztery pory roku
Prowadzi: Roman Czejarek
Data emisji: 1.03.2022
Godzina emisji: 10.18
mg
Inwazja Rosji na Ukrainę. Jak wygląda sytuacja na przejściach granicznych? - Jedynka - polskieradio.pl