Tomasz Zimoch a razie ocenia organizację i zachowanie kibiców bardzo dobrze. - Po pierwszym dniu jest kapitalnie - cieszył się w "Czterech porach roku".
- Mało miałem takich chwil w życiu, ale w piątek dwukrotnie ściskało mnie w gardle - wyznał w radiowej Jedynce komentator. Przyznał, że nawet uronił łzę... Po raz pierwszy Tomasz Zimoch wzruszył się, gdy zobaczył w południe zaskakujące oblicze Warszawy. - Niesamowite, jak sport może zjednoczyć ludzi... - mówił dziennikarz.
Drugi raz głos załamał się komentatorowi, gdy na stadionie 55 tysięcy ludzi witało polską reprezentację. - Słów mi zabrakło - mówił Tomasz Zimoch, który jest znany z tego, że raczej rzadko zapomina "języka w gębie".
Oceniając piątkowy mecz Polaków, dziennikarz wyznał, że ma poczucie niedosytu. - Początek meczu był bajeczny, a pierwsza polowa meczu bardzo dobra - ocenił spotkanie, w którym nasi piłkarze zremisowali z Grecją 1:1.
W radiowej Jedynce, komentując mecz biało-czerwonych z Grekami, wiele razy przechodził ze stanu totalnej euforii do smutku. Sympatycy futbolu na pewno zapamiętają okrzyk radości po bramce strzelonej przez Roberta Lewandowskiego.
Posłuchaj nagarnia całej rozmowy. Rozmawiał Wiesław Molak.
(ag)
Tomasz Zimoch: mecz to nie msza w kościele - Jedynka - polskieradio.pl