Google Street View to projekt zakładający sfotografowanie całego świata. Dzięki niemu możemy wirtualnie zobaczyć jego najdalsze zakątki. Sprowadza się do floty samochodów wyposażonych w kamery, lasery i mierniki odległości, które co jakiś czas objeżdżają naszą planetę. W Polsce jego realizacja ogranicza się do większych miast. Mniejsze trafiają do bazy Google Street View, jeśli znajdują przy drogach krajowych.
Zdaniem Andrzeja Pająka z miesięcznika "Chip" usługa sprawdza się, gdy np. wyjeżdżamy za granicę i chcemy dowiedzieć się, czy obok naszego hotelu jest sklep. - Świetnie działa w połączeniu z nawigacją Google'a. To nowa jakość poruszania się po świecie - powiedział w audycji "Cztery pory roku".
Do projektu Google Street View każdy może dołączyć. - Google zbiera wolontariuszy na świecie, którzy wezmą plecak ze sprzętem elektronicznym na swoje barki i przemierzą miejsca, do których nie można dojechać samochodem - wyjaśnił Pająk. Wolontariusze mogą też korzystać z rowerów. Sfotografowana z nich została np. warszawska starówka. Na wyposażeniu Google Street View są też śnieżne skutery - w planach jest sfotografowanie Tatr.
Google fotografuje miejsca publiczne. Projekt wzbudza jednak kontrowersje, bo np. nie każdy chce pokazać, jak wygląda jego dom. - Jeśli nie wyrażamy zgody to możemy poprosić o wymazanie go z Google Street View - powiedział Pająk. Podobnie jest z twarzami i numerami rejestracyjnymi samochodów. Na Google Street View standardowo są zamazywane.
Z Andrzejem Pająkiem rozmawiała Karolina Rożej.
tj
Google Street View. Plusy i minusy projektu - Jedynka - polskieradio.pl