Książka trafiła do sprzedaży 24 października. Władysław Kozakiewicz, mistrz olimpijski w skoku o tyczce i autor legendarnego gestu wykonanego w stronę publiczności na stadionie w Moskwie w 1980 roku, napisał ją wspólnie z dziennikarzem sportowym Michałem Polem.
Władysław Kozakiewicz na igrzyskach olimpijskich startował dwukrotnie. Paradoksalnie znacznie lepiej wspomina rok 1976 i Montreal, choć odniósł wtedy bolesną kontuzję, która wyeliminowała go z rywalizacji. - Tamta olimpiada była cudowna, natomiast ta w Moskwie ohydna. Wszyscy się tam męczyliśmy. Skala oszustw, byle tylko wygrał Rosjanin, była niesamowita. Cały świat był załamany - wspominał gość "Czterech pór roku" .
W książce "Nie mówcie mi, jak mam żyć" Władysław Kozakiewicz zdradził też kulisy swojego wyjazdu z kraju. W czasach PRL był on określany jako ucieczka. - Wyjechałem jako wolny człowiek na starty w letnim sezonie. Po dwóch pierwszych zawodach dowiedziałem się, że jestem zdyskwalifikowany. Później nazwano mnie zdrajcą, najgorszym polskim sportowcem w historii. Zabrano mi wszystko co miałem, łącznie ze 150-metrowym mieszkaniem w Gdyni. Przy sobie miałem jedynie torbę sportową z jedną parą jeansów. Po zawodach mieliśmy wrócić razem z żoną do Polski. W Niemczech zaczynałem wszystko absolutnie od zera - tłumaczył.
Rozmawiał Roman Czejarek.
pg
Kozakiewicz: pisaniu "Nie mówcie mi, jak mam żyć" towarzyszyło wiele łez - Jedynka - polskieradio.pl