Na najbliższe trzy dni arka stanęła na bielskiej starówce. Potem będzie przenosić się do kolejnych miast w Polsce. Beata Zamlewska-Pałyga odwiedziła arkę:
Wojciech Owczarz – prezes fundacji ekologicznej Arka: - Arka jest pretekstem do tego, aby ściągnąć tu na festyn ekologiczny młodych ludzi i mówić im o zmianach klimatycznych. Poprzez sztukę staramy się mówić o najprostszych rzeczach, jak młodzi ludzie rysują słonka, to dowiadują się o energii słonecznej, że to jedna z alternatyw na produkcję prądu ekologicznego.
Joanna Kupczak z Żywieckiej Fundacji Rozwoju: - Tu są rzeczy, które się segreguje i wyrzuca, a potem wykorzystuje, np. papier, z którego można zrobić długopisy.
To jest drzewo, którego zieleń blednie i żeby go uratować musimy coś dobrego zrobić dla przyrody, dlatego to drzewo eko-postanowień. Na zielonych listkach zapisujemy postanowienia ekologiczne i je przyklejamy.
Przeważają te dotyczące segregacji śmieci.
Joanna Kupczak: - Będę jeździł więcej na rowerze nie samochodem, nie będę zostawiał urządzeń elektrycznych w stanie czuwania.
Dzieci bardziej sobie zdają sprawę z ekologii, starszych już nie przekonamy.
- Przyszliśmy, żeby zobaczyć i żyć ekologicznie. Pierwsze postanowienie: żeby nie wyrzucać śmieci do lasu. Niektórzy np. coś piją i wyrzucają za siebie. My chcemy ich nauczyć, że tak nie można.
Daniel: - Zrobiłem wiatraczek, żeby zobaczyć jak mocno wieje wiatr, a budując większe wiatraki można wykorzystać ich energię do produkcji prądu.
W Polsce istnieją takie rozwiązania na małą skalę, bo nie ma tak silnych wiatrów.
Arka to zwykły zielony namiot.
Wojciech Owczarz: - To projekt 2-letni, gdzie ona będzie się zmieniać, będą dochodziły różne instalacje robione przez różnych artystów. W miarę słoneczny dzień ta arka nie potrzebuje prądu, te wszystkie rzeczy, które się w niej dzieją, pokazy multimedialne, są na pradzie ze słońca.
Arka zmian klimatycznych - Jedynka - polskieradio.pl