- Jesteśmy we wsi Jagodne, pomiędzy Kałuszynem a Siedlcami. Przenieśliśmy się w czasie, tak mniej więcej o sto lat, wnioskując po powozach, które znajdują się przede mną. Jest ich aż sześć i stoją eleganckie, czarne na tle pięknej, białej stajni - przywitał słuchaczy Programu 1 Polskiego Radia Maciej Walecki.
Powozy i bryczki
Nasz reporter spotkał się z Ireneuszem Kozłowskim, reprezentantem Polski w powożeniu zaprzęgami parokonnymi i czterokonnymi, trenerem i instruktorem powożenia Polskiego Związku Jeździeckiego. - Dzisiaj jest cała gama form użytkowania koni w zaprzęgu. Nie tylko sportowa, ale i reprezentacyjna, komercyjna czy rekreacyjna - mówił gość Jedynki.
Ireneusz Kozłowski opowiedział nam o powozie typu lando. - To jest pojazd na bardziej dystyngowane okazje lub spacerowy. Najczęściej podróżowali nim właściciele nie tylko zaprzęgu, ale majątku, ponieważ tak jak dzisiejsze niektóre auta, był reprezentacyjnym obiektem całego majątku. W tej odmianie powoził nie właściciel, tylko pracownik stajni, stąd odpowiednie nakrycie głowy, czyli czarny cylinder - wyjaśniał.
Z kolei znajdująca się tuż obok brązowa, elegancka bryczka, mimo że jest stylizowana na pojazd historyczny, została zrobiona we współczesnych czasach. - Jest to pojazd do wyczynowej jazdy do konkursu sportowego. Ciągnie go albo para, albo czwórka koni. Jest zrobiony z elementów drewnianych, zaś cała konstrukcja jest metalowa. Tym pojazdem można jeździć w bardzo ekstremalnych warunkach w bardzo dużym tempie, dlatego na wyposażeniu posiada współczesne hamulce - tłumaczył Ireneusz Kozłowski.
Taka bryczka na dłuższym dystansie może osiągnąć prędkość około 20 km/h. Konie muszą być wtedy dobrze przygotowane kondycyjnie.
Nasz reporter na kursie powożenia
Maciej Walecki postanowił w ekspresowym tempie… nauczyć się sztuki powożenia. Najpierw musiał wdrapać się na specjalny fotel, który jest miejscem przeznaczonym dla powożącego. - Jest nieco podwyższony, żeby powożący miał dobrą widoczność przed końmi. Podstawą jest tutaj dobra sylwetka, trzeba wyprostować się i nie można się garbić - instruował Ireneusz Kozłowski.
Pomocami jeździeckimi są bat, głos i lejce. Dzięki nim powożący kontaktuje się z końmi. Należy przy tym podkreślić, że uderzenie batem nie boli konia, ponieważ powinien być on przyzwyczajony do lekkiego sygnału, pozwalającego na wydłużenie kroku, przesunięcie ciała czy też skrócenie sylwetki. W przypadku głosu, ważny jest jego ton. Możemy używać prostych słów, takich jak "dalej" czy "naprzód".
- Lejce trzymamy w taki sposób, żeby można było sprawnie je skracać i wydłużać. Mamy dobrą sylwetkę, nie możemy napinać mięśni, ręka powinna być stabilna, ale nie mocno napięta. Ręką musimy podążać za ruchem konia, co jest niezwykle istotne (…). Nogi mamy wyprostowane w kolanach. Wtedy jest bezpieczniej, ponieważ trochę siedzimy i trochę opieramy się, dzięki czemu oszczędzamy kręgosłup oraz jesteśmy zabezpieczeni, że nie wylecimy do przodu na konie w przypadku uderzenia w jakąś przeszkodę - podpowiadał Ireneusz Kozłowski.
Nauka powożenia przypomina naukę jazdy konnej, gdyż jest wykonywana w sposób precyzyjny. Siedząc na powozie, musimy pamiętać, że nasza ręka nie może działać agresywnie. - Cały czas pracujemy nad tym, żeby koń czuł się komfortowo - dodał nasz gość.
Potwierdził to Maciej Walecki. - Z jednej strony wymaga to delikatności, a z drugiej pewnego zdecydowania, ponieważ inaczej koniom można zrobić krzywdę, tak jak one mogłyby komuś, gdybyśmy stracili kontrolę nad zaprzęgiem - skomentował reporter radiowej Jedynki.
Czytaj także:
"Lato z Radiem" na antenie Programu 1 Polskiego Radia codziennie, od poniedziałku do piątku, w godzinach 9.00 - 12.00. Słuchaj też na stronie www.latozradiem.pl oraz w aplikacji mobilnej "Lata z Radiem".
Tytuł audycji: Lato z Radiem
Prowadziła: Sława Bieńczycka
Materiał: Maciej Walecki
Data emisji: 23.06.2021
Godzina emisji: 9.00 - 12.00
DS
"Lato z Radiem" w świecie powozów i bryczek. Jak nauczyć się powożenia? - Jedynka - polskieradio.pl