Wydra zwana Robakiem. Co potrafiło zwierzątko Jana Chryzostoma Paska?

Jan Chryzostom Pasek i oswojona wydra

Jan Chryzostom Pasek był marszałkiem sejmiku rawskiego, komornikiem ziemi krakowskiej i pamiętnikarzem epoki baroku. Poza tym hulaką niestroniącym od alkoholu i właścicielem oswojonej wydry, której sława przetrwała do naszych czasów. - Odchował ją i była w zasadzie takim dziwnym psem. Spała razem z panem Paskiem i jeżeli ktoś się do niego zbliżał, od razu reagowała, rzucała się na tego przeciwnika - zdradza Małgorzata Zielińska.

Jeżeli Jan Chryzostom Pasek wypił za dużo alkoholu i spał głęboko, to tak długo skakała mu po piersiach, aż musiał się obudzić. - Była jego stróżem. Miała też przyjaciela, psa. To był jedyny pies, którego tolerowała - tłumaczy gość "Lata z Radiem". Gdy Pasek krzyczał: "Robak, hul, hul w wodę!", wydra… łowiła mu ryby. - Był z tego bardzo dumny, dzięki temu miał zapewnione jedzenie - dodaje rozmówczyni Agnieszki Ciecierskiej. 

Robak na dworze króla Jana III Sobieskiego

O wydrze zrobiło się głośno. Zapragnął ją mieć król Jan III Sobieski, na jej poszukiwanie wysłano służącego. - Pasek początkowo próbował się wymigać. Przedstawił futro i powiedział, że może zaoferować tylko taką. Nie dali się nabrać, więc tresowana i pieszczona wydra miała trafić do króla, który był gotów ofiarować za nią dwa tureckie konie. Właściciel stwierdził jednak, że nie będzie chciał zapłaty - opowiada gość "Lata z Radiem". 

Zwierzątko ciężko przeżyło przeprowadzkę. Nie chciało jeść, było osowiałe i gryzło każdego, kto usiłował się zbliżyć. - O dziwo wydra nie ugryzła króla, dała się pogłaskać, a później nawet nakarmić. Jakoś zaczęła się przyzwyczajać do nowej sytuacji - podkreśla Małgorzata Zielińska. Kiedy chciano przetransportować wydrę z Zamku Królewskiego do Wilanowa, stało się nieszczęście. 

Zwierzę "wysmyczyło się" z obróżki i zaczęło hasać po komnatach, a następnie po ogrodach. - Nad ranem, dragon pilnujący królewskich ogrodów zobaczył biegające zwierzątko. Nie wiedząc, że do kogokolwiek należy, ubił je na skórki - podsumowuje Małgorzata Zielińska.