Mo Yan został wyróżniony literacką nagrodą Nobla za "wizyjny realizm łączący opowieści ludowe, historię i współczesność". Pseudonim "Mo Yan" znaczy "nie mów". Pisarz przybrał go podczas pracy nad swoją pierwszą książką.
Z natury gadatliwy Mo Yan chciał przez pseudonim przypominać sobie, aby nie mówić zbyt wiele, bo sprowadza to kłopoty, zwłaszcza gdy pisarz służy w chińskiej armii. I rzeczywiście, pisarz nie należy do osób szczególnie rozmownych, o czym przekonał się korespondent Polskiego Radia w Chinach Tomasz Sajewicz, który parę razy spotkał się z tegorocznym noblistą.
- To pierwszy Nobel, którego Chińczycy chcieli. Poprzednie Noble były przez Chińczyków niechciane - mówi w radiowej Jedynce Tomasz Sajewicz, korespondent Polskiego Radia w Chinach. Przypomina, że laureat pokojowego Nobla Liu Xiaobo - chiński dysydent - do dziś przebywa w więzieniu. Obawia się również, że laureat może zostać wykorzystany przez władze do rozgrywek propagandowych z Zachodem.
Takich obaw nie ma krytyk literacki Tadeusz Lewandowski. jego zdaniem, pisarz unikał do tej pory mieszania się w propagandę i dalej mu się to będzie udawało. - W Chinach nie jest tak, że władze w prymitywny sposób naciskają na pisarzy - mówił gość radiowej Jedynki. Przypomniał, że pisarz wystąpił ze związku pisarzy właśnie po to, aby uniknąć tego typu nacisków. - Milion 200 tysięcy dolarów też pozwoli mu zachować niezależność - dodał krytyk.
Mo Yan wydał 11 powieści i kilkadziesiąt opowiadań. W Polsce opublikowano dotąd dwie jego powieści - "Kraina wódki" i "Obfite piersi, pełne biodra".
Posłuchaj rozmów z Tomaszem Sajewiczem i Tadeuszem Lewandowskim, z którymi rozmawiała Magda Mikołajczuk.
Pierwszy Nobel tolerowany przez władze Chin - Jedynka - polskieradio.pl