Wojciech Malajkat mówi, że aktorstwo pozwala mu na nowo odkrywać siebie.
Robi wiele rzeczy na raz: jest aktorem komediowym, dramatycznym, ale także reżyseruje, wykłada w szkole filmowej i kieruje Teatrem Syrena. - Sam się dziwię, jak ja to wszystko godzę - zwierzył się Annie Retmaniak. Przyznał też, że dobry aktor nie powinien spocząć na laurach.
- Gdy poprzeczka idzie w górę, denerwuję się i chcę udowodnić, że coś jeszcze jestem wart - powiedział. Jak przyznał, zdarzało mu się nie raz zapomnieć roli. - Nie jestem maszyną - mówi o sobie.
Mimo to Wojciech Malajkat pracuje jak maszyna. W "Syrenie" sezon rusza już siódmego września. Widzów czeka niespodzianka - już 18 września będzie można zobaczyć "Pana Tadeusza" w nietypowym wykonaniu. Wojciech Malajkat nie chciał uchylić rąbka tajemnicy. Zdradził jedynie, że w sztuce zagra Joanna Szczepkowska razem z młodymi adeptami szkoły teatralnej. Właściwy tytuł przedstawienia brzmi: "Pan Tadeusz i inne obce języki".
Kolejną niespodziankę, jaką szykuje nam Malajkat jest polska prapremiera "Skazanych na Shawshank". - To będzie opowieść o przyjaźni w więzieniu - wyjaśnia Malajakat. W spektaklu zagrają między innymi: Krystyna Tkacz, Magda Wójcik i Piotr Polk. Premiera jeszcze w tym roku.
Wojciech Malajkat opowiedział też o tym, co w życiu ważne. - Dla mnie to zasady, przyjaźń i nieprzekraczanie pewnych granic - wyjaśnił aktor. Od lat przyjaźni się ze Zbigniewem Zamachowskim. Nie zawsze jednek było miło.
Na przykład wtedy, gdy kiedyś na Mazurach, Zamachowski znudzony gderaniem kolegi - wysadził go z łódki i zmusił tym samym do przejścia kilku kilometrów na piechotę.
- To był kryzys - wspomina Wojciech Malajkat.
Prowadziła Anna Retmaniak.
(mk)
Malajkat - człowiek od wszystkiego - Jedynka - polskieradio.pl