Długoletnie kontrakty na dostawy gazu z Rosji, własne wydobycie gazu w konwencjonalny sposób, gaz łupkowy, który miejmy nadzieję już wkrótce zaczniemy wydobywać i gaz skroplony, który zaczniemy masowo importować przez gazoport. Jeszcze kilka lat a będziemy mieli więcej gazu niż jesteśmy w tej chwili w stanie zużyć.
Chyba już warto zastanawiać się jak przestawić gospodarkę tak aby konsumowała więcej gazu ziemnego niż do tej pory.
Może powinniśmy rozwijać motoryzację opartą o gaz ziemny? Samochody napędzane gazem ziemnym na pewno pomogłyby nam zmniejszyć emisję co2 do atmosfery. W ten sposób łatwiej zrealizowalibyśmy cele jakie stawia przed nami Unia Europejska dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla. Jednocześnie duża podaż krajowego gazu ziemnego ( gaz z łupków to też gaz ziemny ), spowodowałaby mniejsze zapotrzebowanie na benzynę i olej napędowy.....a więc uniezależniłaby nas w znacznym stopniu od importu ropy naftowej, za którą trzeba słono płacić w dolarach.
Na razie jednak nie widać zainteresowania ze strony rządu, ani kontrolowanych przez niego firm, takich jak np. PGNiG rozwojem tego typu motoryzacji. A szkoda. Kiedy już zaczniemy wydobywać gaz łupkowy i masowo sprowadzać gaz skroplony będziemy gorączkowo szukali popytu krajowego na to paliwo. A gdybyśmy już teraz zaczęli budować zainteresowanie firm i indywidulanych kierowców gazem ziemnym , to w chwili pojawienia się go na rynku mielibyśmy już przygotowanych odbiorców.
Ale takie myślenie o gospodarce wymaga wyobraźni, a tej nam najwyraźniej brakuje.
Nie chcemy gazu? - Jedynka - polskieradio.pl