Rozszyfrowując słowo "dyniabeł" Krzysztof Materna odgadł, że to polskie znaczenie angielskiego "Halloween". Przy okazji przyznał się, że nigdy nie nacinał dyni, bo "nie jest utalentowany w pracach ręcznych". Dodał również, że w Polsce nie wszyscy jeszcze rozumieją intencje dzieci, które w Halloween chodzą po domach i proszą o cukierki. Stąd prowadzi to nieraz do nieporozumień.
Z nadchodzącymi dniami związane było również hasło "ornamenty z wtryskarki". Grzegorz Markowski wyjaśnił Krzysztofowi Maternie, że chodzi o znicze, które - jak zauważył - przeżywają w Polsce nieprawdopodobny rozkwit. Krzysztof Materna zauważył przy tej okazji, że cmentarny kiermasz, z którym mamy do czynienia na przełomie października i listopada, to nie tylko znicze, ale również wata cukrowa, torty, a nawet... płyn do czyszczenia chodników w samochodzie.
Grzegorz Markowski dostał z kolei do rozszyfrowania słowa "boleść" i "chomiki wrocławskie". Z tym ostatnim związana jest pewna tragikomiczna sytuacja, której Krzysztof Materna był świadkiem w jednej z wrocławskich restauracji.
Posłuchaj całej audycji!
pg
Materna i Markowski znaleźli polską nazwę dla Halloween - Jedynka - polskieradio.pl