Maciej Klimowicz mieszka w Tajlandii od kilku lat i - jak twierdzi - zdążył się do tych smaków przyzwyczaić. - Właśnie zjadłem kotleta schabowego z chilli. Niewiele potraw mogę przełknąć bez garści tej przyprawy - powiedział. Jak tłumaczył, tradycyjne polskie dania stały się dla niego mdłe. - Ostatnio jedliśmy pierogi ruskie z chilli. Wszystko nabiera rumieńców, gdy doda się trochę tego sosu - dodał rozmówca Tomasza Michniewicza.
W Tajlandii spożywa się też dużo inspektów i ich larw. Nie cała jednak Tajlandia zajada się owadami. Są przysmakiem na północnym-wschodzie, w najbiedniejszej części kraju. Jednak w związku z modą na regionalne produkty, robaki można dostać na talerzu w całym kraju. Klimowicz traktuje je jako ciekawostkę. - Z odpowiednią dawką chilli są do przełknięcia, ale raczej po trzech piwach - powiedział gość audycji "Reszta świata". Jednak sam Tomasz Michniewicz zapewnia, że bardzo smaczna jest prażona w chilli szarańcza. - Jest też bardzo odżywcza. Larwy mają nawet 80 proc. zawartości białka. Dużo więcej niż wołowina i wieprzowina - tłumaczył. Nawet Światowa Organizacja Zdrowia poleca owady jako suplement diety.
Istnieją też dania, których Tajowie by nie przełknęli. Dla mieszkańców Bangkoku nie do zaakceptowania jest np. mięso psie, które spożywa się w innych częściach kraju. Wielu Tajów nie przepada też za serem. Po prostu im nie smakuje i według nich brzydko pachnie.
Jakie jedzenie dominuje w kuchni afrykańskiej. Które potrawy szczególnie cenią sobie Chińczycy? Zapraszamy do wysłuchania całej audycji.
Audycja "Reszta świata" na antenie Jedynki w każdy piątek o godz. 9.10.
tj/ag
Bez garści chilli ani rusz, czyli robak po tajsku - Jedynka - polskieradio.pl