Ludzkie odruchy. Więźniarki w domu opieki społecznej

Data publikacji: 16.04.2013 15:17
Ostatnia aktualizacja: 20.04.2013 14:47
Ten tekst przeczytasz w 1 minutę
, Autor - Glow Images/East News

POSŁUCHAJ

"Ludzkie odruchy". Reportaż Patrycji Gruszyńskiej-Ruman, (Reportaż w Jedynce)

Nietypowy personel zatrudniony jest w domu opieki na warszawskiej Pradze. Opiekunki przyjeżdżają do pracy prosto z więzienia. Między pensjonariuszami a osadzonymi wytworzyła się szczególna więź.

To placówka opiekuńczo-pielęgnacyjna z rehabilitacją. Są w niej 94 miejsca. W tej chwili wszystkie zapełnione. Podopieczni są w różnym wieku. Najmłodszy ma 33 lata. Najstarszy ponad 100.

- Nie przeraża mnie nic, choć na początku dla każdego to trudne. Boże, ludzie starsi, co to będzie, kąpanie, pieluchy – mówi jedna z opiekunek. Opowiada, że do pracy jeździ w mundurku. – Wszystkie jesteśmy tak samo ubrane. Jak ktoś zapyta, to niby, że z jakiejś firmy jak przy sprzątaniu – dodała.

Więźniarki dowożone są z aresztu śledczego Warszawa-Grochów oraz Białołęki. - Niczego nie można wynieść i niczego zanieść. Nawet się boją zjeść cukierek z alkoholem - tłumaczy jedna z ich podopiecznych.

Więźniarki nie mogą się kontaktować ze światem poza ośrodkiem. Nie przyjeżdżają przecież ze swoich domów. - Ale naprawdę jest ok - tłumaczy jedna z opiekunek. 

Wszystkie pracują w godz. 8-16. Wykonują codzienne następujące prace: kąpanie, sprzątanie, karmienie, rozmowy. - Przyjechał pan, który twierdzi, że pogorszył się jego stan. Nie ma palców, po odmrożeniach amputowane. On tak przeżywa, że żona miała go dość, że przestanie przyjeżdżać i go odwiedzać. Tak patrzy, siedzi przy tych schodach na wózku - po rehabilitacji każe się tam zawieść -  jakby patrzył, czy ona przyjdzie - powiedziała jedna z opiekunek-więźniarek.

Posłuchaj reportażu Patrycji Gruszyńskiej-Ruman pt. "Ludzkie odruchy".

Eureka
Eureka
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.